Prezydent USA Obama zadzwonił do prezydenta Rosji Putina aby powiadomić go, że USA wraz z partnerami europejskimi są gotowe nałożyć dodatkowe koszty na Rosję za jej akcje. „Putin podkreślił między innymi, że obecne ukraińskie przywództwo, które doszło do władzy w wyniku zamachu stanu i nie posiada ogólnonarodowego mandatu narzuca wschodnim i południowo-wschodnim regionom i Krymowi nielegalne decyzje. Rosja nie może lekceważyć próśb o pomoc, działa przy tym w ramach prawa międzynarodowego”.

Według relacji PAP Putin „przywołał przykład Kosowa, którego parlament jednostronnie w lutym 2008 roku proklamował niepodległość od Serbii”. Dalej mówił o niezdolności i braku chęci „obecnych władz w Kijowie do poskromienia nieokiełznanej przemocy grup ultranacjonalistów i radykałów, którzy destabilizują sytuację i terroryzują cywilów, w tym ludność posługującą się językiem rosyjskim i naszych rodaków”. Powiedział też, że obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) powinni być rozmieszczeni we wszystkich regionach Ukrainy, nie tylko na Krymie.

Trudno wyczuć, czy los „wschodnich i południowo-wschodnich regionów” Ukrainy już jest przesądzony, czy to „jedynie” groźba na wypadek sankcji.

Na jednym z amerykańskich portali - mapka Obwodu Kalingradzkiego została pokazana jako zmartwienie dla Polski w kontekście oskarżeń o szkolenie w naszym kraju terrorystów z Majdanu (Janusz Korwin-Mikke jest gotów to potwierdzić).

Tymczasem w „Rzepie” widzą „same pozytywy”. Już nie tylko Tusk, ale „Bruksela doznała olśnienia. Już rozmawia z Waszyngtonem o tanim gazie; już ogłasza, że trzeba wspólnie podejść do energetyki, inwestować więcej z technologie odnawialne, budować więcej terminali gazu skroplonego itp.itd.”

Jeśli kogoś nie razi język propagandy z lat 50-tyh, to dla równowagi warto poznać zdanie Rosjan:

Europa powinna uświadomić sobie pewną prostą prawdę - Amerykanie wciągnęli Europę w bardzo przykrą sytuację. Jak zawsze, ognisko napięć tworzą oni w odległości tysięcy kilometrów od swych własnych granic. Natomiast Europa będzie borykać się z mnóstwem problemów, za które będzie musiała płacić ze swych własnych zasobów. […] Po stracie swego statusu pozablokowego Ukaina straci również możliwość względnie pokojowej koegzystencji, jaką gwarantował on jej w ciągu ostatnich 20 lat. Rosja również obecnie de facto jest gwarantem nietykalności granic wszystkich państw postradzieckich. Lekceważyć ten fakt mogą tylko ci, którzy nie zdają sobie sprawy z tych rozgrywek geopolitycznych, w których próbują uczestniczyć.
Bloki, "rozgrywki", strefy wpływów, jawne pogróżki i bomby jądrowe w tle. Same pozytywy :-(.