Spodziewane jest podtrzymanie powrotu do tendencji wzrostowych na rynku nieruchomości, polepszają się finanse (maleje zadłużenie) gospodarstw domowych, władze lokalne i federalne dostrzegając oznaki ożywienia, poluzują politykę gospodarczą. Korzystne są też trendy demograficzne. Dlatego bankierzy wróżą na przyszły rok ponad 3% wzrost PKB. Tego typu prognozy wypowiadane przez przedstawicieli najpotężniejszych instytucji finansowych mogą być samospełniającą się przepowiednią (albo wręcz celem działania tych instytucji). Ale mogą też posłużyć im do manipulacji.
Poza tym trudno nie zauważyć skorelowania poprawy sytuacji finansowej kraju i jego mieszkańców z rosnącymi kursami na giełdzie. A że ruch ten ma wiele cech spekulacyjnej bańki, to możliwy spadek cen akcji o kilkadziesiąt procent unieważni powyższe prognozy.
Wczoraj na przykład pojawiły się analizy, mówiące o wzroście cen akcji spółek internetowych o 57% przy wzroście NASDAQ tylko 27%. Nikt już nie wspomina o kontrowersjach wokół debiutu Facebooka (kurs jego akcji dawno przekroczył ceny ustalone przy debiucie, które uznano za znacząco zawyżone).