"The Economist" podaje taką charakterystykę kraju: „chronicznie skorumpowany, dysfunkcyjnie zarządzany i posiadający pasożytniczą elitę”. Nie – to nie o Polsce, tylko o Ukrainie, która dodatkowo jest postrzegana jako „kraj bez tradycji własnej państwowości”, będący na krawędzi bankructwa. Dlatego bez względu na to, kogo Ukraina wybierze, wybranek (Rosja lub UE) weźmie sobie (według "The Economist") na głowę także wielki kłopot.
Gdyby chodziło jedynie o współpracę gospodarczą, to takie rozważania nie miałyby sensu, gdyż współpraca gospodarcza opiera się na wzajemnych korzyściach. Niestety integracja z UE ma charakter polityczny, więc nic dziwnego, że Ukraińcy boją się „europejskich standardów”, a europejscy ekonomiści "wielkiego kłopotu".