Powyższe zdjęcie jest szokujące, choć nie widać na nim łez, krwi, śmierci i rozpaczy. Zdjęcie pokazuje ludzi stojących w kolejce po żywność rozdawaną w Syrii w ramach pomocy humanitarnej. Syria jest jednym z krajów arabskich, ogarniętych wojną domową od 2011 roku. Wedle ukutej na potrzeby zachodnich mediów legendy – jest to bunt przeciw autorytarnym rządom. Jednak ci ludzie na zdjęciu nie stoją w kolejce za liberalną demokracją. Prawdopodobnie zdają sobie też sprawę z tego, jaką rolę odegrali w doprowadzeniu ich kraju do nędzy wyznawcy idei, że „chciwość jest cnotą”.

 Aby zrozumieć tą sytuację, warto zapoznać się z mechanizmami spekulacji na cenach żywności opisanymi dokładnie w pracy Aldony Zawojskiej z SGGW. Co prawda wnioski autorki są niepoważne (analizując komentarze ekspertów stwierdza, że w zasadzie nie wiadomo, czy te spekulacje wpłynęły na ceny żywności – a tym samym deprecjonuje samym podjęte przez różne rządy decyzje), ale opis mechanizmów bardzo precyzyjny.

Aldona Zawojska wyjaśnia dlaczego w ogóle spekulanci w swych hazardowych grach bawią się cenami żywności. Ponoć optymalizuje to stosunek zysku do ryzyka. A poza tym można liczyć od czasu do czasu na jakąś klęskę nieurodzaju.... Gwałtowny wzrost cen surowców rolnych i żywności, towarzyszący malejącej ich produkcji, jest dobrą wiadomością dla inwestorów, przyciąganych do sektora przez kuszące oferty instytucji finansowych i nagłówki prasowe typu: „Najlepiej inwestować w rolnictwo, bo światowe ceny żywności ostro zwyżkują”, „Spadki na giełdzie? Zainwestuj w surowce”, „Nadchodzi czas na mięsne inwestycje”, „Towary szansą na zysk”, „Kup Pan Indeks” itp.

Wynik tej zabawy był szokujący: w latach 2002-2008 liczba otwartych kontraktów terminowych na giełdach towarowych wzrosła o 170%, a wolumen obrotów derywatami 20-30-krotnie przekraczał wolumen fizycznej produkcji wielu surowców.

Prawdziwy kataklizm nastąpił w okolicy roku 2008. Na giełdy towarowe napłynęła pokaźna fala gorącego kapitału (m. in. z rynku hipotecznego), nierzadko odrywającego notowania od fundamentów.

Gdy na to nałożyły się naturalne klęski powodujące mniejsze plony w roku 2010, na efekty nie trzeba było długo czekać. Wzrost cen żywności uderzył przede wszystkim w kraje arabskie, w których wydatki na żywność stanowią największą część budżetów domowych, a rodzime rolnictwo jest słabe. „Badacze opracowali m.in. wskaźnik fluktuacji cen produktów rolnych i żywnościowych w latach 2010-2011 w poszczególnych regionach świata. Jak się okazało, wzrost ich cen zwiastował zamieszki i rewolucje. Nie wywoływał jednak ich bezpośrednio, ale działał z opóźnieniem, powodując coś, co badacze określili mianem "nastrojów rewolucyjnych".

Te „nastroje rewolucyjne” zostały prawdopodobnie wykorzystane przez służby specjalne USA, które kierując się interesami Izraela postanowiły zdestabilizować cały region. Widząc efekty można lepiej zrozumieć obawy wpływowych Żydów w USA, że za 10 lat już nie będzie Izraela.

Źródło zdjęcia: http://www.businessinsider.com/food-aid-in-yarmouk-syria-2014-2