Ponoć w wigilię Bożego Narodzenia zwierzęta mówią ludzkim głosem. Wybory to święto demokracji. Może dlatego w przeddzień wyborów niektórzy politycy mówią ludzkim głosem? Tym razem ten głos jest na tyle ważki, że warto go odnotować. Rząd przygotował właśnie nowelizację prawa upadłościowego.
W założeniach do ustawy czytamy: Polska sytuuje się na 37 miejscu w subrankingu Banku Światowego Doing Business obejmującym analizę postępowań upadłościowych. Wskazuje się w nim na stosunkowo długi czas postępowania, wysokie koszty postępowania i średnie zaspokojenie wierzycieli. Rząd chce to zmienić, usprawniając procesy upadłościowe oraz ich odformalizowanie. Państwo nie ma już być uprzywilejowanym wierzycielem: Zmiany te doprowadzą do częściowej likwidacji uprzywilejowania wierzycieli publicznoprawnych i zwiększą szanse na zaspokojenie w większym stopniu pozostałych wierzycieli: obecnie ciążące na upadłym podatki i inne daniny publiczne oraz składki ZUS obciążają w istocie jego pozostałych nieuprzywilejowanych wierzycieli, co budzi wątpliwości co do zgodności takiego rozwiązania z wyrażoną w art. 2 Konstytucji RP zasadą państwa prawa i z art. 84 Konstytucji RP (obowiązek ponoszenia ciężarów i świadczeń publicznych).
Równie istotne są zmiany, które mają doprowadzić do zmniejszenia skali likwidacji podmiotów wskutek bankructwa. Priorytetem ma być obecnie realizacja polityki „nowej szansy” - zapewnienie możliwości „nowego startu” przedsiębiorcom, których fiasko przedsięwzięcia gospodarczego wynika z niekorzystnej zmiany warunków ekonomicznych. Wykorzystano rekomendacje zmian zaproponowane w ekspertyzie PARP. Z tego opracowania pochodzi wykres, pokazujący jak wielki odsetek bankructw kończy się likwidacją przedsiębiorstwa:
W USA większość bankructw dużych firm kończy się restrukturyzacją lub sprzedażą, a nie likwidacją.