Polacy nie chcą korzystać z odwróconej hipoteki. Szacuje się, że w miejscowościach powyżej 30 tys. mieszkańców, które znajdują się w orbicie zainteresowania funduszy hipotecznych, żyje 2 mln właścicieli nieruchomości, którzy mają co najmniej 60 lat. 90 proc. z nich do tego osiąga niewystarczające dochody. – Jeżeliby tylko kilka – kilkanaście procent z tych ludzi skorzystało z odwróconej hipoteki, rynek mógłby urosnąć do poziomu kilkuset tysięcy aktywnych umów. Potencjał jest więc ogromny.

Dlaczego jest niewykorzystywany? Według specjalistów, oferta nie jest korzystna. W zamian za przeniesienie praw własności domu/mieszkania, jej użytkownik dostaje dożywotnią rentę w wysokości do 200 zł miesięcznie za każde 100 tys. wartości nieruchomości.

Nie ulega wątpliwości, że jedną z barier jest nieufność starszych osób, nękanych na co dzień przez naciągaczy wykorzystujących poziom finansowej ignorancji. Dlatego rząd przygotował ustawę Projekt ustawy o odwroconym kredycie hipotecznym”, dzięki której takich kredytów będą mogły udzielać banki. Banki bowiem są ciągle dla większości seniorów instytucjami zaufania społecznego (może dlatego, że rzdko mają do czynienia ze specjalistami od zapisów drobnym druczkiem). Ustawa rzeczywiście reguluje tą działalność w sposób sensowny i póki co rząd nie uległ namowom „łowców jeleni”, aby dopuścić możliwość przejmowania nieruchomości przed śmiercią emeryta. Jednak same wypłaty mają być przez czas określony – jeśli ktoś zbyt długo żyje, to jego problem.

Tego typu produkty finansowe istnieją w wielu krajach i w zasadzie nie ma powodu, aby nie funkcjonowały w Polsce. Gdy jednak spojrzymy na to z innej (niż rachunek ekonomiczny) perspektywy, rodzi się szereg wątpliwości. Sięganie po taki produkt jest dla osób, które wychowały dzieci przyznaniem się do życiowej porażki. W Polsce jednak więzy rodzinne są silniejsze, niż w niektórych krajach zachodu. Jeśli więc dzieci nie chcą lub nie są w stanie zapewnić rodzicom godnej egzystencji na starość, jest to dla bardzo przykre. Każdy człowiek ma też pragnienie pozostawienia po sobie czegoś więcej, niż historii rachunku bankowego. Z punktu widzenia całego społeczeństwa popularyzacja takich produktów może być elementem dalszej dezintegracji rodzin. Można też popatrzeć na to proces jako część procesu coraz szerszego przejmowania własności w Polsce przez obcy kapitał (bo banki przecież nie są polskie). Kończą się zasoby w gospodarce, więc kolej na własność prywatną?