Według polskich mediów i polskich polityków, Putin dąży do odbudowy imperium rosyjskiego, które będzie zdolne do konkurowania z USA, tak jak w czasach zimnej wojny. Tymczasem wydarzenia ostatnich miesięcy wskazują, że on próbuje zbudować przeciwwagę dla USA w sojuszu z krajami BRICS. Wśród nich najważniejsze są Chiny, które już przeganiają pod względem PKB Stany Zjednoczone. Opublikowana niedawno na łamach Forbes'a analiza wskazuje na to, że pomimo szybkiego rozwoju gospodarczego, Chiny szybko nie staną się potęgą polityczną taką jak USA. Ta analiza inaczej wygląda w odniesieniu do krajów BIRCS. Nadal jednak pozostaje problem uzależnienia od zachodnich technologii. Dlatego Amerykanie słusznie obawiają się Niemiec. Jeśli bowiem Niemcy wesprą BIRCS, to nastąpi koniec amerykańskiej hegemonii. Konsekwencje takiej sytuacji mogą być trudne do przewidzenia.

 

Nawet jeśli taki rozwój wydarzeń nie jest bardzo prawdopodobny, to jego skutki dla Polski byłyby tak tragiczne, że polska racja stanu wymaga, aby było to brane pod uwagę. Tak przynajmniej zachowują się politycy pragmatyczni. Takim politykiem był ponoć Roman Dmowski. Tymczasem publicysta „Trybuny Ludu” raczył określić przeciwników rusofobicznej polityki mianem „obślizgłych kremlofilow” (widać poza poziomem propagandy, ten dziennik przyjmuje od pierwowzoru także język).

 

na zdjęciu Roman Dmowski - zdjęcie z Wikipedii