Europejczycy mają powody do dumy nie tylko z powodu swojego wkładu w rozwój cywilizacji, ale też z powodu swojego szacunku do świata wartości. Toczone są spory o kształt dominującego systemu wartości. Jednak nigdy nie zostało odrzucone przekonanie, że ten spór stanowi sens rozwoju kultury i cywilizacji.
Różne eksperymenty „na żywym organizmie” Europy miały sens, gdyż przybliżają nas do zrozumienia sensu historii. Pozwala nam to mieć nadzieję na pozostawienie dzieciom i wnukom świata nieco lepszym, niż go zastaliśmy.
Wobec współczesnych okrucieństw i nieprawości naiwnym wydaje się przekonanie, że rozwój ludzkości dłuższej perspektywie wynika wprost z natury naszego świata (vide Pierre Teilhard de Chardin). Musimy uwzględnić przynajmniej to, że w różnych zakątkach świata ludzkość jest na różnym etapie rozwoju. Czy 500 lat temu w Europie kogoś szokowałoby publiczne obcinanie głów lub wojny religijne? Jeszcze 60 lat temu „defilada” jeńców drogą hańby była czymś zupełnie naturalnym. Teraz nas to szokuje i oburza. Tak samo jak niewolnictwo lub ludożerstwo w różnych zakątkach świata. Co więc zrobić z tymi, którzy „odstają”. Jak zauważa Andrzej Madej w komentarzu pod notką Witolda Gadowskiego dominuje opacja krzyżacka. Czy jednak współcześni krzyżowcy – podobnie jak ich średniowieczni poprzednicy - w swej pysze nie podążają ścieżką barbarzyńców?
We wspomnianej notce Witold Gadowski prezentuje odmienny niż koncepcja rozwoju klucz do historii. Jego zdaniem historia Europy to historia konfrontacji różnych cywilizacji. Odwołując się do teorii Feliksa Konecznego ogłasza: nie istnieje żadna możliwość współistnienia cywilizacji łacińskiej – do jakiej przynależy Polska – i cywilizacji turańskiej, jaka rozpleniła się na obszarze Rusi.
Pretekstem do tak ostrego postawienia sprawy są poglądy Aleksanda Dugina, który głosi: W stworzeniu takiej zachodniej granicy kategorycznie przeszkadza nam istnienie „kordonu sanitarnego”. Dlatego do przyjęcia są dla nas prorosyjska i/lub proniemiecka Polska [...]. W żadnym jednak wypadku nie jest do przyjęcia: nic anglosaskiego, proamerykańskiego, atlantyckiego, talassokratycznego, tak więc nic antyrosyjskiego i/lub antyniemieckiego. Przy tego rodzaju granicy mamy Rosję (po jednej stronie) i Europę (Niemcy) po drugiej stronie. Między nimi istnieje złożona mozaika narodów i krajów, skłaniających się ku jednemu, bądź ku drugiemu biegunowi, obydwa bieguny są jednak biegunami kontynentalnymi. To sojusz dwóch Heartlandów. To właśnie koszmar Mackindera/Brzezińskiego, koniec nowego porządku światowego”.
Rozumienie historii przez Aleksandra Dugina i Witolda Gadowskiego (Feliksa Konecznego) jest więc bardzo podobne. Obydwaj wierzą w wyższość wyznawanej wersji chrześcijaństwa i nie uznają żadnych kompromisów.
Innego zdania był Jan Paweł II mówiący o dwóch płucach Europy. Obserwujemy narastające problemy cywilizacji zachodu, której dynamikę nadają osiągnięcia nauki i techniki. Integracja ze wschodem może ułatwić nam powrót do duchowości i wartości personalistycznych. Może właśnie misja dokonania takiej syntezy stanowi o użytecznosci naszego kraju i definiuje jego pozycję w Europie? Może właśnie teraz dokonuje się w Polsce największa zdrada ideałów wielbionego Jana Pawła II?
Jak może wyglądać ta synteza? Rozwój nauki i techniki pozwala na jasne zarysowanie granic europejskiego racjonalizmu. Pozostaje olbrzymia przestrzeń do wypełnienia. To może być coś, co Mikołaj Bierdiajew zdefiniował jako Nowe Średniowiecze. Zwięzły opis koncepcji Nowego Średniowiecza przedstawił Jacek Bartyzel: odżyją dawne, surowe i wspólnotowe formy życia, powróci prymat sił duchowych nad materialnymi, a jednocześnie zachowane zostaną autentyczne zdobycze kulturalne Renesansu, będącego – mimo zagubienia pierwiastków transcendentalnych – istotnym spotęgowaniem twórczej energii indywidualnej i, zwłaszcza w początkach humanizmu, czasem nieporównywalnego z niczym rozkwitu sztuki; odpadną natomiast wszystkie zdegenerowane jego odgałęzienia: racjonalizm, ateizm, materializm, formalizm prawny, liberalizm, demokracja i „satanokratyczny” socjalizm. Nie będzie jednak również prostego powrotu do teokracji i monarchii „starego” Średniowiecza, ponieważ nie wprowadziło ono w życie prawdy Bożej, a jedynie „symulowało państwo chrześcijańskie” .
Rosja dała światu naprawdę wielu przenikliwych badaczy ludzkiej duszy – nie ma potrzeby patrzeć na nią przez pryzmat Putina i Dugina. Na dowód może posłużyć „Sens historii” autorstwa wspomnianego Mikołaja Bierdiajewa. Jego zdaniem w historycznym losie ludzkości można wydzielić cztery epoki, cztery stany: barbarzyństwo, kultura, cywilizacja i religijne przemienienie. Te cztery stany nie należy rozpatrywać wyłącznie w następstwie czasowym, mogą one współistnieć ze sobą, są to bowiem różne ukierunkowania ludzkiego ducha. Jednak jeden z tych stanów zawsze dominuje w konkretnej epoce.
Nie można nawet wskazać kierunku rozwoju. Obecnie przeżywamy kryzys cywilizacji, który może skutkować powszechnym religijnym przemienieniem (Nowym Średniowieczem), albo (jeśli przeważy gaśnięcie energii duchowej) nowym barbarzyństwem. Będzie to barbarzyństwo z zapachem maszyn, a nie lasów, barbarzyństwo tkwiące w samej technice cywilizacji. […] Jednak na tej drodze nie osiągnie autentycznego istnienia, na tej drodze ginie sam człowiek.
Przedstawiona przez Bierdiajewa alternatywa dla takiego przebiegu zdarzeń budzi zdumienie. Nie z powodu jakichś ekstrawagancji lub zaskakujących myśli. Zdumienie budzi zgodność tej refleksji z nauczaniem Jana Pawła II:
Jednak wola czynienia cudu przemienienia życia, przemienienia nie mechanicznie-technicznego, a organicznie-duchowego, powinna się pojawić i określić inną drogę od gasnącej kultury do „życia”, inną od drogi wypróbowanej przez cywilizację. Religia nie może być częścią życia, zapędzoną w odległy kąt. Powinna sięgać ontologicznie-realnego przemienienia życia, które jedynie symbolicznie osiąga kultura i które jedynie technicznie osiąga cywilizacja. Być może, będziemy jeszcze musieli przejść przez okres cywilizacji duchowej.
W tym świetle głębszego znaczenia nabiera koncepcja „dwóch płuc Europy”. Na długo przed Putinem i Duginem, Bierdiajew pisał o pełnym żądzy marzeniu Rosjan o religijnym przemienieniu świata. Jego zdaniem już wielka literatura rosyjska i myśl rosyjska XIX wieku nie były kulturą, dążyły do „życia”, do religijnego przemienienia. Taki jest Mikołaj Gogol, Lew Tołstoj, Fiodor Dostojewski, taki jest Włodzimierz Sołowjow, Konstantyn Leontiew, Mikołaj Fiodorow, takie też są współczesne prądy religijno-filozoficzne. Tradycja kulturowa w Rosji zawsze była zbyt słaba. Tworzono cywilizację bezkształtną. Żywioł barbarzyński zawsze był zbyt silny. Natomiast wola czynienia religijnego przemienienia była porażona jakimś chorobliwym marzycielstwem. Pomimo tych braków świadomości rosyjskiej dano zrozumieć w sposób bardziej pogłębiony niż żyjącym w pomyślności ludziom Zachodu, kryzys kultury i tragedię losu historycznego. W duszy narodu rosyjskiego, być może, zachowała się większa zdolność do ujawniania woli dokonania religijnego przemienienia życia.
Na zdjęciu (źródło: Wikipedia) Mikołaj Bierdiajew
Jerzy Wawro, 26-08-2014