Przewidywanie przyszłości jest rzeczą trudną. Jednak w naszym nowoczesnym świecie, wróżby nadal pełnią podobną rolę. jak przed wiekami. Gdy na świecie jest niespokojnie, politycy i komentatorzy zgadują, jak będzie wyglądać przyszłość i to wpływa na ich decyzje.

Futurologia stosowana w Polsce (raczej nieświadomie) jest przy tym wyjątkowo prymitywna. Przyjmujemy na przykład, że Putin (w przypadku pewnej będącej w mniejszości grupy – Obama), to zły człowiek owładnięty żądzą władzy. Przy takim założeniu zastanawiamy się jaki będzie następny jego ruch. Złymi ludźmi władzy kieruje spryt, więc trudno zgadnąć co kryją. Ale tym lepsza jest zabawa w zgadywanie.

Jak dzieci: dobra i zła czarownica i tak dalej.....

Pochodną takiego postrzegania świata jest polityka niesamodzielna. Musimy prosić o pomoc dobrą wróżkę (UE, NATO), by nam pomogła pokonać złą czarownicę.

Bardziej racjonalna metodologia odgadywania przyszłości polega na analizie obserwowanych procesów. Jeśli są to procesy ważne i trwałe – z pewnością będą także trwały w przyszłości. W ten sposób udało się 30 lat temu opisać wpływ mikroelektroniki na społeczeństwo (w przeciwieństwie do innych raportów „Klubu Rzymskiego” ten był wyjątkowo trafny).

Poza prostą ekstrapolacją musimy zidentyfikować stany narastającej nierównowagi. Brak równowagi bez podjęcia środków zaradczych musi skończyć się mniejszą lub większą katastrofą. Kryzysem lub rewolucją.

Jeśli nasza wróżba ma dotyczyć polityki, musimy niestety uwzględnić „czynnik ludzki”. Ludźmi zazwyczaj kieruje dążenie do osiągnięcia jakichś korzyści dla siebie lub wspólnoty do której należą. Na osobiste przekonania dotyczące tego co jest dobre a co złe, nakładają się role społeczne. Najbardziej skrajnym przykładem jest rola kata, którego rolą jest zabijanie, nawet gdy prywatnie uważa to za zło.

Różnice kulturowe (które opisuje w swej teorii Feliks Koneczny) wynikają nie tyle z wpływu różnych religii, co z gotowości poświęcenia osobistych przekonań i preferencji na rzecz powinności wynikających z pełnionej roli. Ideał chrześcijański zakłada, że role społeczne powinny być pełnione w zgodzie z zasadami etyki. Wówczas nie występuje żaden konflikt sumienia. Taka postawa jest jednak we współczesnym świecie niezmiernie rzadka. Politycy poświęcają swe osobiste przekonania dla „racji stanu” lub z poczucia „dziejowej misji”. Mąż stanu może przerodzić się w przywódcę z poczuciem misji, a gdy napotyka opór w swych dążeniach – w fanatyka. Granice między tymi postawami są płynne i można wskazać wiele przykładów ich przekraczania. Niemieccy faszyści zaczynali od dbałości o rację stanu (odrodzenie narodu po klęskach I Wojny Światowej i kryzysu lat 30-tych), by przejść do cywilizacyjnej misji (opartej na założeniu wyjątkowości aryjskiej rasy), a następnie – działań fanatycznych.

 

Obecna sytuacja na świecie jest złożona. Teoria konfliktu cywilizacji Feliksa Konecznego nie nadaje się zupełnie do jej opisu. Nie tylko prowadzi bowiem do mylnych wniosków, ale nie oferuje podstaw do formułowania ocen (poza przekonaniem, że nasza cywilizacja jest lepsza).

Jeśli natomiast skoncentrujemy się na opisie procesów, identyfikacji postaw i poszukiwaniu stanów nierównowagi, można uzyskać zupełnie klarowny opis sytuacji.

 

1. Większość ludzi zgodzi się zapewne z tym, że na sytuację w Europie najsilniej rzutuje chęć powrotu Rosji do roli mocarstwa.

Co to oznacza? Najkrócej mówiąc mocarstwo ma siłę i nie waha się jej użyć. Jego powstanie nie jest zatem uwarunkowane zgodą kogokolwiek. Wymaga za to traktowania mocarstwowości jako racji stanu i bezwzględnego podporządkowania polityki tym założeniom. Postawa polskich polityków, którzy chcieliby przeciwdziałać mocarstwowości Rosji jest zatem równie rozsądna, jak próby powstrzymania następującej jesieni. Rosjanie zdecydowali, że chcą być mocarstwem i dlatego prezydent Putin słusznie uważa, że jego reakcje na rozwój wydarzeń na Ukrainie nie mogły być inne. Nie może także uzależniać swej polityki od gróźb i sankcji. Czy USA zareagowałoby inaczej na restrykcje wobec tego państwa?

Oczywiście nie każde państwo i nie w każdej sytuacji może sobie pozwolić na politykę mocarstwową. Dlatego zapewne Rosjanie bardzo dokładnie przeanalizowali sytuację na świecie i na tej podstawie podjęli decyzję.

 

2. Najważniejszym procesem jaki można obecnie obserwować jest rozkład imperium Amerykańskiego. Nie jest to proces gwałtowny, ale dość wyraźny. Amerykanami po II Wojnie Światowej kierowało poczucie odpowiedzialności (racja stanu) za zachodnią cywilizację, wobec zagrożenia komunizmem. Z czasem przerodziło się to w misję „szerzenia demokracji”. Na szczęście ich gotowości zabijania wrogów Ameryki nie da się (przynajmniej na razie) porównać do nazistowskiego fanatyzmu. Ochroną przed taką degeneracją była specyficzna amerykańska demokracja. Niestety użycie czasu przeszłego nie jest tutaj przypadkowe. Dzisiejsze USA to państwo oligarchiczne. Nadal funkcjonują zewnętrzne atrybuty demokracji, ale nikt nie ma wątpliwości, że dla ostatnich prezydentów tego państwa bardziej liczą się bankierzy lub neokonserwatyści, niż dobro własnego społeczeństwa czy nawet amerykańska racja stanu. Misja „szerzenia demokracji” przeobraziła się z czasem na misję utrzymywania i poszerzania stref wpływów. Im bardziej Ameryka traci swój blask, tym bardziej siła przyciągania zastępowana jest brutalnością siły.

 

3. Upadek USA to przede wszystkim proces cywilizacyjny. Wiąże się z nim głęboki kryzys zachodniej cywilizacji. Widać go w wielu aspektach. Może najbardziej wyraźnie w kinematografii. Jeszcze w czasach Reagana dominowały filmy z przesłaniem etycznym. Bohaterami filmów byli ludzie niezłomni, kierujący się prostymi zasadami. Obecnie mamy w kinie zalew degeneracji. Filmy akcji pokazują amerykańskiego nadczłowieka na tle podludzi nie-Amerykanów (mniej wartych od zwierząt). Kryminały przestały przyciągać intrygą, a skupiają się na coraz obrzydliwszych działaniach degeneratów. W coraz bardziej żenujących komediach śmieszne mają być już nawet najbardziej prymitywne czynności fizjologiczne. W filmach obyczajowych dokonuje się inwersji: to co intymne i prywatne staje się publiczne, a wiele publicznych dotąd działań (jak obrzędy religijne) spychane są w sferę prywatności. No i oczywiście promocja pedalstwa i kult przemocy.

W tej sytuacji definiując misję cywilizacyjną Rosji jako powrót do chrześcijańskiego humanizmu, Władimir Putin może liczyć na sympatię wielu ludzi na całym świecie – także w USA.

 

4. Brutalna siła od samego początku była obecna w polityce USA. Jednak początkowo stał za nią duch zdobywców. Po II Wojnie Światowej zastąpiła go dominacja oparta na potężnej armii, systemie finansowym narzucanym („franczyza”) całemu światu oraz dominacji technologicznej i gospodarczej. Wojenki Busha jr. pokazały bezsilność potężnej armii w starciu ze zdeterminowanymi fanatykami. Zła ekonomia (oparta na monetaryzmie) uwolniła system finansowy spod kontroli, wprowadzając go w stan nierównowagi, który stale grozi katastrofą. Upowszechnienie technologii znacząco zmniejszyło dominację USA w tej dziedzinie. Nie tylko nie ma więc „końca historii”, ale pojawiła się potrzeba i realna możliwość zbudowania przeciwwagi dla USA. Żadne państwo na świecie nie jest w tej chwili wystarczająco potężne. Jednak sojusz gospodarki niemieckiej z jej technologiami oraz militarnej siły Rosji z jej surowcami w zupełności wystarczy. Zwłaszcza, jeśli uwzględni się zdominowaną przez Niemcy Unię Europejską i powiązane z Rosją państwa BRICS. Dlatego Amerykanie słusznie w takim właśnie sojuszu upatrują największe zagrożenie dla swej dominacji. Nie należy się więc dziwić, że USA wsparły destabilizację Ukrainy. Reakcja Putina wynikająca z jego mocarstwowej polityki była łatwa do przewidzenia. Zwłaszcza, gdy uwzględni się silne więzi gospodarcze Rosji z Ukrainą powstałe w czasach ZSRR. To znacząco utrudnia zacieśnianie współpracy Niemiec i Rosji. W kolejnych krokach będzie próba pognębienia rosyjskiego państwa poprzez system gospodarczy i finansowy, obliczona na wywołanie głębokiego kryzysu wewnętrznego. Oczywiście Amerykanie muszą brać pod uwagę reakcję w postaci wojny. Jednak oni także prowadzą politykę w której kwestie moralne są sprawą drugorzędną.

 

5. Rosja wraz z innymi państwami BRICS buduje alternatywny do amerykańskiego system gospodarczo-finansowy. Jednak na chwilę obecną nie jest on wystarczająco silny, aby stanowić realną broń gospodarczą. Gdyby tak było, kontratak na gospodarkę amerykańską mógłby grozić prawdziwą katastrofą. Tego nikt obecnie nie chce (a już na pewno nie Chiny i Niemcy, z którymi Rosja musi się liczyć). Dlatego rozsądniejszą strategią rozwoju jest wzmacnianie i poszerzanie tego alternatywnego systemu w oczekiwaniu na następny wielki kryzys finansowy, który musi nastąpić. Niestabilność w systemie finansowym nie została bowiem usunięta, a jedynie dokonano czasowej stabilizacji. Dlatego nikomu poza USA nie zależy na zaognianiu sytuacji na Ukrainie. Rosji w zupełności wystarczy zabezpieczenie jej interesów gospodarczych oraz odsunięcie groźby rozszerzenia NATO na wchód. Także NATO (a co za tym idzie USA) mają chwilowo większe zmartwienie w Syrii i Iraku, niż gra na rozpad Rosji. W dynamicznie zmieniającej się sytuacji silna Rosja może wręcz zostać uznana za użytecznego sojusznika w walce z rosnącym w siłę fanatyzmem islamskim.

 

6. Sytuacji na świecie nie da się w pełni zrozumieć, bez uwzględnienia największego źródła niestabilności: narastających nierówności społecznych. W czasach feudalnych takie nierówności były łatwe do utrzymania. Obecnie brak jest dla nich uzasadnienia gospodarczego i politycznego. Chyba, że zrezygnujemy z demokracji. Nie jest prawdą, że nierówności są zagrożeniem dla demokracji. Jest znacznie gorzej: musimy wybrać między tolerowaniem narastania nierówności i demokracją. Możliwe są oczywiście oba warianty rozwoju sytuacji. W dalszej części tekstu skupimy się jednak na tym pozytywnym – czyli zachowaniem demokracji. To się musi skończyć głębokimi przemianami w polityce i ekonomii. Monetaryzm pozwolił opóźnić o 30 lat przemiany społeczne, jakie umożliwił rozwój technologii. Jednak obecnie coraz więcej ludzi zdaje sobie sprawę z ich nieuchronności. Musi nastąpić humanizacja (w duchu personalistycznym) gospodarki, demokratyzacja w przemyśle i kulturze, przedefiniowanie celów (dobrobyt w miejsce efektywności). Polityka wewnętrzna stanie się wskutek tych przemian dla polityków najważniejsza.

 

7. Co w tej sytuacji zrobią państwa, prowadzące politykę opartą na poczuciu własnej siły i cywilizacyjnej misji? Jeśli ta misja zostanie zdefiniowana w zgodzie z pozytywnymi przemianami na całym świecie, to dążenie do przywództwa powiązane z gotowością do większego wysiłku nie będzie groźne.

 

Na koniec tej krótkiej zabawy w futurologię warto się zastanowić nad misją Donalda Tuska w Europie. Jest to polityk będący w kontekście powyższych rozważań całkowitym przeciwieństwem Putina. Z punktu widzenia polityki mocarstwowości to zwykły szkodnik bez poczucia misji, a nawet nie potrafiący rozumować w kategoriach racji stanu. Jeśli jednak uznamy, że neutralizacja polityki mocarstwowości jest korzystna dla Europy, to Donald Tusk może się okazać właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Paradoksem historii jest to, że człowiekowi, który w małych rzeczach nie okazał się wierny, wielkie sprawy powierzono. Czy więc nagle dokona kolejnej wolty i zacznie wskazywać na wspólne, fundamentalne wartości, które neutralizują różnice i pozwalają znaleźć drogę ku odrodzeniu cywilizacji? Nic nie jest na świecie zdeterminowane, a ludzie się zmieniają. Zwłaszcza, gdy nie można ich posądzać o posiadanie sztywnego kręgosłupa. Może więc nasza słabość okaże się siłą Europy? Szansa nikła, ale jednak istnieje....

 

Jerzy Wawro, 7-09-2014