Pierwszym poważnym i długofalowym skutkiem brytyjskiego referendum jest obnażenie poziomu europejskich „elit”.
Wyobraźmy sobie firmę, w której zarząd przedstawiając właścicielom plany działania podkreśla, że zupełną katastrofą będzie utrata jednego z kluczowych rynków. Mija rok i okazuje się, że nastąpiła katastrofa, a działania zarządu można uznać za wzmacnianie niekorzystnych trendów. Jeden z prezwwwesów komentując sytuację mówi: „chwila jest historyczna, ale to nie jest moment na histeryczne reakcje”. Czy takich ludzi można traktować poważnie? Gdyby UE działała tak jak działa biznes, to biurka członków „zarządu” byłyby już posprzątane.
Po referendum powagę zachował Premier Wielkiej Brytanii – przyjmując konsekwencje i zapowiadając dymisję.
W Brukseli udają, że nic się nie stało, a „ukochani przywódcy” zaczęli kombinować jak „ratować UE”, poprzez dalsze jej rozwalanie. Czemu innemu miałoby służyć spotkanie w „wąskim gronie” państw założycieli?
O tym jak beznadziejna jest europejska elita Polacy mogą sobie wyrobić opinie na podstawie person z naszego kraju jakie dostąpiły unijnych zaszczytów. Najwyraźniej doskonale do nich pasują Jerzy Buzek i Donald Tusk – ludzie do których określenie „mąż stanu” pasuje jak pięść do nosa.
Nic więc dziwnego, że nie pojawił się nikt, kto patrzyłby na sytuację jak na okazję do głębokiej reformy, jakiej Europa ewidentnie potrzebuje. Dotyczy to niestety także naszego kraju.
W czasach, gdy w Europie spotykało się jeszcze mężów stanu, jeden z nich - De Gaulle „odmawiał wpuszczenia Brytyjczyków do Wspólnoty, bo uważał ich za element obcy. – Anglia jest w istocie państwem wyspiarskim i morskim, jest powiązana poprzez swoją wymianę handlową, rynki i dostawy z różnorodnymi i często dalekimi państwami, prowadzi głównie politykę przemysłową i handlową, rolnej prawie nie. We wszystkim, co robi, czerpie ze swoich oryginalnych zwyczajów i tradycji”.
Wśród tych „zwyczajów i tradycji” jest skrajny cynizm w stosunkach międzynarodowych (anglosaskie „nic osobistego” czy „to tylko biznes” wyraża wyższość interesów nad moralnością). Polacy doświadczyli tego nieraz. Także ich poparcie dla Donalda Tuska nie wynikało z chęci uwolnienia od niego Polski, ale najwyraźniej ktoś taki nijaki pasował im w Brukseli.
Obecny brak w Europie mężów stanu jest szalenie niebezpieczny. Prowadzi do tego, że wszystkie obawy związane z Brexitem się spełnią, a potencjalne korzyści zostaną nie zauważone. Kajdany monetaryzmu nadal będą oplatać Europę – bo banksterzy są jedynymi, którzy dobrze się przygotowali na ten moment. Niemiecka giełda przejmie londyńską pomimo Brexitu, bo przecież „Decyzja Wielkiej Brytanii o wyjściu z Unii Europejskiej sprawia, że jeszcze większe znaczenie ma utrzymanie więzi pomiędzy UK i Europą”. Gdyby banksterzy mówili wprost, to byłaby mowa raczej o więzach monetaryzmu jakie krępują Europę. Zaciskanie tych więzów jest obecnie kluczowe dla przyszłości Europy. Mają one zapewnić, że nieuchronny kolejny kryzys finansowy zostanie przeniesiony na społeczeństwa tak jak poprzednio.
O tym jak mocno Brytyjczycy stoją po stronie banksterów świadczy ich sprzeciw wobec prób wprowadzenia podatku od transakcji finansowych: „W tym samym [2011] roku KE zaproponowała wprowadzenie wspólnego podatku od transakcji finansowych, zwanego podatkiem Robin Hooda. Miała to być forma spłacenia długu przez sektor finansowy, który w znacznej mierze przyczynił się do kryzysu. Podatek ten jest skuteczny, jeśli jest globalny. Ówczesny szef KE Jose Barroso chciał namówić kraje, w których mieszczą się największe centra finansowe świata, aby przystąpiły do tej inicjatywy. Wielka Brytania oczywiście się nie zgodziła. O ironio, podobny podatek już na Wyspach funkcjonuje od XVII wieku. Brytyjczycy po prostu chcieli mieć swój własny podatek”.
Człowiek który doprowadził do Brexitu - Nigel Farage w dyskusji na temat tego podatku zaproponował, aby zamiast tego wprowadzić podatek od CO2. Po co mają płacić bogaci Brytyjczycy – skoro mogą zapłacić biedni Polacy. Nawiasem mówiąc popularność tego błazna w Polsce jest co najmniej dziwaczna. Tak samo jak dziwaczne są argumenty przeciw skutecznemu opodatkowaniu banksterki. Widać Chińczycy nie są tak „przenikliwi” jak nasi publicyści – bo w Chinach trwają właśnie prace nad wprowadzeniem takiego podatku.
Wyjście Wielkiej Brytanii z UE może mieć negatywne skutki dla Brytyjczyków. Nie tyle z powodu gospodarczych perturbacji, ale z powodu konsekwencji politycznych. Pax Americana to świat podporządkowany machinacjom finansowym. Świat powszechnego zadłużenia, przemocy i instrumentalnego traktowania pozbawianych wyższych idei społeczeństw. Alternatywna strategia rozwoju jest zgodna z personalistyczną wizją człowieczeństwa. Jest ona na tyle atrakcyjna, że może stać się podstawą współpracy całej Euro-Azji. Poza Wielką Brytanią. Chyba, że dojdzie do głębokich zmian w USA i zamiast konfrontacji tych dwóch wizji świata nastąpi choćby częściowe uzgodnienie strategii rozwoju.
PS [27VI]
Jednak znalazł się ktoś, kto zareagował w sposób sensowny: Prezes Kaczyński wykorzystał głupotę niemieckiego ministra spraw zagranicznych i wyszedł z własną inicjatywą reform.
Polecamy też komentarz: http://el.zorro.salon24.pl/718418,brytyjskosc-jako-wyzszy-poziom-murzynskosci