Donald Tusk chwalił się jeszcze w listopadzie, że dostał zaproszenie na spotkanie w Białym Domu tuż po inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Teraz są wątpliwości – czy Trump w ogóle kojarzył z kim rozmawiał. Ważniejsze jednak jest to, że jak informuje agencja AP - doradcy Trumpa stanowczo odrzucają możliwość spotkania się z przywódcami UE na początku urzędowania nowego Prezydenta USA. Próby umówienia takiego spotkania potwierdził Norbert Roettgen, szef komisji zagranicznej parlamentu niemieckiego.
Ponoć władcom Europy bardzo zależy, by do spotkania doszło przed szczytem Trump – Putin. Ale Trump ma inne priorytety, a to jak go dotąd traktowali nasi ukochani przywódcy może nie być bez znaczenia. Trump powątpiewa w żywotność UE i NATO. Stanowczo poparł Brexit na twardo, obiecując szybkie zawarcie umowy handlowej z Wielką Brytanią. Posunął się nawet do przypuszczeń, że Wielka Brytania nie będzie ostatnim krajem, który opuści struktury UE. Wkurzył tym imć Junckera, który żali się – że Europejczycy nie próbują namówić Ohio do opuszczenia USA!
Nasz pan od spraw zagranicznych (który sądzi, że broda powagi mu doda) zapewnia, że przewidział wygraną Trumpa. Równie dobrze może zapewniać, że przewidział wczorajsze losowanie w totolotka. Ale czemu nie obstawił? Zapomniał? Gdy Donald Tusk kretynizował, że „jeden Donald w polityce wystarczy” - była okazja do stanowczego odcięcia się od tych wygłupów. To takie nic nie kosztujące minimum. Teraz nie byłoby też wątpliwości, że skoro jeden wystarczy, to Tusk musi iść na emeryturę ;-).
Gdyby nasz minister miał jaja, to mógłby ugrać znacznie więcej. Na przykład mówiąc, że Polska coraz bardziej obawia się agresywnej polityki Niemiec i będących na ich usługach eurokratów. Mógłby przypomnieć Niemcom, że obecność amerykańskich wojsk w Europie nie tylko miała zapewnić obronę zachodu przed ZSRR, ale też nie dopuścić do odrodzenia się niemieckich ambicji dominacji nad światem. Bestseller jakim okazało się w Niemczech nowe wydanie Mein Kampf jest ku temu doskonałą okazją.
Na razie wygląda na to, że zostaliśmy z tymi amerykańskimi wojskami jak Himilsbach z angielskim.