Podobno jedna mała prowincja Belgii zablokowała układ CETA: „Walonowie mają zastrzeżenia do zawartych w umowie standardów dotyczących polityki socjalnej, ochrony środowiska i przestrzegania praw konsumentów. Cóż, mają do tego prawo, ale zdecydowane NIE parlamentu w Namur, stolicy reginu Walonia i prowincji Namur, sprawia, że za umową CETA nie może opowiedzieć się cała Belgia jako państwo. Sprawa ta wprawiła w wyraźne zakłopotanie belgijskiego premiera Charlesa Michela, który osobiście popiera umowę CETA. Ale nie był w stanie przezwyciężyć oporów ze strony Paula Magnette, premiera Regionu Walońskiego. Ich spór dowodzi nie tylko rozbieżności w belgijskiej polityce wewnętrznej, ale także wskazuje, że interesy poszczególnych partii w małej Belgii mogą położyć się cieniem na polityce całej UE”.
Raczej trudno uwierzyć w to, że bez akceptacji Niemiec pozwolono by na podjęcie takiej roli przez tak małą prowincję. Rumunów, którzy także byli przeciw udało się przekupić obietnicą zniesienia wiz do Kanady. To Kanclerz Angela Merkel zaakceptowała tryb ratyfikacji przez narodowe parlamenty, gdyż jej zdaniem „gdyby o umowie CETA miała decydować tylko Komisja Europejska, to wtedy ‘mielibyśmy inne kłopoty’”.
Nie brakuje głosów, że duże kłopoty niemieckich firm w USA (Volkswagen, Deutche Bank) to element negocjacji traktatów o wolnym handlu. Także twarde stanowisko Wielkiej Brytanii w kwestii Brexitu może mieć związek z CETA, która ma otworzyć drzwi do Europy dla kraju będącego formalnie częścią Wspólnoty Brytyjskiej. Dla Polski z kolei CETA wiąże się z dużym zagrożeniem w sferze rolnictwa. Podobno szukaliśmy w Bratysławie sojuszników, którzy pomogliby nam się wymigać od podpisywania traktatu.
W tej sytuacji zwalenie wszystkiego na Walonów pozwala być „za a nawet przeciw” ;-) No i możemy kiwać z uznaniem nad siłą europejskiej demokracji.
PS.
Niestety opór Walonów udało się ostatecznie złamać. http://www.rp.pl/Gospodarka/161029126-Jest-porozumienie-w-sprawie-CETA.html