To zadziwiające jak bardzo sytuacja w Polsce podobna jest do tej w USA. W obydwu krajach doszło do zmian politycznych. Społeczeństwa dały wyraz swym konserwatywnym przekonaniom. Wściekłe ataki na demokratycznie wybrane władze mają różny przebieg u nas i za oceanem, ale wydają się być nakierowane na natychmiastową zmianę – bez czekania na następne wybory.
W Polsce pretekstem ma być „zagrożenie dla demokracji”, a w USA związki Prezydenta z Rosją.
Trudno znaleźć w historii przykłady tak gwałtownych zmian, za którymi nie stałyby jakieś duże interesy. Może więc to nie są takie spontaniczne działania ludzi owładniętych nienawiscią? Być może chodzi jedynie o przeszkadzanie – aby nadmierne sukcesy nie zapewniły trwałości trwania obecnych władz. A może chodzi o coś więcej: o to aby nowym władzom nawet nie przyszło do głowy naruszanie ważnych interesów. Według Paula Craiga Robertsa w USA zagrożone czują się służby (CIA, FBI) oraz kompleks zbrojeniowy. Oni potrzebują wroga dla uzasadnienia ogromnych wydatków i zachowania dotychczasowej swobody działania. Współpraca tych służb z mediami (CNN) wymierzona w Prezydenta wydaje się zupełnie oczywista. W Polsce też najbardziej zaciekłe ataki są ze strony założonej przez WSI telewizji TVN.
W obydwu tych przypadkach rządzący przyjęli taktykę samoograniczania. Przyjęto, że z niektórymi siłami wygrać się po prostu nie da (a może to desperackie szukanie sojuszy). W Polsce do „nietykalnych” należą bankierzy, „uczeni” i „ludzie kultury” którym odpowiedni ministrowie zapewniają ochronę. W USA poza bankierami jest to lobby izraelskie. Dlatego dla Iranu zrobiono wyjątek i tu nie ma mowy o polityce odprężenia.
Czy takie samoograniczanie się wystarczy? Na pewno nie tym, którzy kierują się czystą nienawiścią. Jeśli jednak ta nienawiść nie przerodzi się w trwały ruch (tak jak było z faszyzmem w Niemczech) – pozostanie wyłącznie uciążliwym ujadaniem. Jeśli jednak stoją za tym jakieś realne siły ze swymi ukrytymi celami – zdarzyć się może wszystko….