Rozpoczęła się coroczna konferencja grupy Bilderberg. W komentarzu The Idependent zwrócono uwagę na paradoks dyskusji o prywatności w tym chroniącym tajności gronie. Skryty charakter konferencji Bilderberg uzasadnia podejrzenia, że są one wykorzystywane do kształtowania globalnej polityki, poza demokratyczną kontrolą. Między innymi pomysł wprowadzenia waluty euro zrodził się ponoć na jednym z takich spotkań w latach dziewięćdziesiątych.
Po tym jak w zeszłym roku zaczęto się głośno domagać wyjaśnień od polityków, co robią w tym gronie, nastąpiło pewne otwarcie. W tym roku opublikowano pełną listę uczestników oraz tematykę obrad:
-
Czy ożywienie gospodarcze odbywa się w sposób zrównoważony?
-
Kto zapłaci za skutki demograficznej zapaści
-
Czy istnieje coś takiego jak ochrona prywatności?
-
Jakie jest powiązanie służb specjalnych przy dzieleniu się informacjami wywiadowczymi
-
Wielkie zmiany technologii i miejsca pracy
-
Przyszłość demokracji i pułapka klasy średniej
-
Perspektywy polityczne i gospodarcze Chin
-
Nowa architektura Bliskiego Wschodu
-
Ukraina
-
Co dalej z Europą?
Symbolem tego otwarcia jest aresztowanie trzech dziennikarzy, którzy chcieli czegoś dowiedzieć się o „spiskowcach”.
Jeśli to rzeczywiście jest „rząd światowy”, to przynajmniej wiemy, kto nami rządzi. Szefowie Shella, BP , Airbusa, HSBC, Saaba, AXA, Google i LinkedIn do tego oczywiście bankierzy z szefową MFW Christine Lagarde i urzędnikami EBC oraz szefowie wywiadu USA i Wielkiej Brytanii. Do tego kilku naukowców i polityków „drugiego rzędu”. No i przede wszystkim Henry A. Kissinger – stały bywalec tych spotkań i zbrodniarz wojenny który najwyraźniej czuje się zbyt mocny, aby przejmować się próbami postawienia go przed jakimś sądem.
Dużą zaletą tego grona jest całkowity brak hipokryzji. Żadnego „nic o was bez was” (Ukraina jest problemem, a nie partnerem). Żadnego poklepywania po plecach. Dlatego w budżecie nie ma takich pieniędzy, którymi Donald Tusk mógłby zapewnić sobie miejsce przy stole ;-).