Reforma edukacji nie bierze pod uwagę problemu domowej edukacji. Miejmy nadzieję, że jeszcze uda się zmienić dotyczące jej przepisy. Problem dotyczy głównie polskich emigrantów, którzy chcą kształcić dzieci zgodnie z polską podstawą programową. Nowe przepisy wymagają bowiem, aby szkoła prowadząca była w województwie w którym dziecko mieszka, a to w przypadku dzieci emigrantów może być trudne. Nie wszędzie gdzie oni wyjechali są polskie szkoły, a wszędzie mogą korzystać z systemu Polskiej Szkoły Internetowej, poprzez który dzieci uczące się w domu mają kontakt z polskimi nauczycielami i polską szkołą.
Wspomniany system to doskonały przykład tego, jak technologia może wspierać rozwój społeczeństwa. Niestety obecnie rządzący PiS zdaje się nie dostrzegać tego wyraźnego trendu rozwoju. Na razie nowoczesne technologie to dla rządzących jedynie narzędzie usprawniania, a nie przeobrażania społeczeństw. W polecanej przez Andrzeja Madeja książce „Narodziny cyborgizacji” Michała Klichowski przestrzega, że następuje zmierzch edukacji, wypieranej przez technikę. Co gorsze – wśród zwolenników unowocześnienia polskiej edukacji takie myślenie wydaje się być naturalne. Pojawia się nawet teza, by nie uczyć dodawania i odejmowania, bo od tego są kalkulatory (brawo UW – kolejne potwierdzenie, że to wylęgarnia lemingów, a nie uniwersytet). Tymczasem informatyka może i powinna wzmacniać edukację, a nie ją wypierać.