W recenzji książki Raya Kurzweila „Nadchodzi Osobliwość. Kiedy człowiek przekroczy granice biologii”, krytyk Krzysztof Kłopotowski wyraża obawy, że „pierwsza ultra-inteligentna maszyna okaże się ostatnim wynalazkiem który musimy stworzyć. Potem nastąpi koniec: na naszym grobie zaśmieją się bystre komputery człekokształtne, które sami tworzymy”.

Takie obawy nie pochodzą jedynie od publicystów i humanistów. Sztuczną inteligencją straszą nas ludzie związani z nowoczesnymi technologiami i naukami ścisłymi.

Rozwój techniki zawsze wiązał się z zagrożeniami. Jeśli obecnie mamy do czynienia z jakościowo nową sytuacją, to wyłącznie z powodu braku powszechnej świadomości skali zagrożeń. Paradoksalnie jednak straszenie buntem maszyn nie prowadzi do poprawy sytuacji, ale – wręcz przeciwnie – skłania do ignorowania o wiele bardziej realnych niebezpieczeństw.

Jest co najmniej wątpliwe, by autonomiczne maszyny zyskały świadomość. Bez niej zaś zawsze będą to tylko bezwolne urządzenia. Nie zbuntują się – ale ludzie mogą im sami powierzyć swój los, traktując je jak przyjazne i świadome istoty.

Właśnie niedawno w USA zdarzył się pierwszy wypadek śmiertelny samochodu na „autopilocie”. Czy to nie dziwne, że straszący sztuczną inteligencją Elon Musk produkuje samochody, które mogą zabić właściciela? Autor tej informacji zwraca uwagę na nieodpowiedzialność tego „wizjonera techniki”: Smartfony i aplikacje może da się oferować w wersji beta — i użyć klientów jako testerów. Samochodów nie. Błąd w oprogramowaniu lub projekcie auta — a to zapewne sprawiło, że czujniki tesli widziały wolną drogę pod naczepą — może oznaczać wypadek, a nawet śmierć człowieka.

Tu nie ma mowy o żadnym „buncie maszyn” - jest zaś nieokiełzana pogoń za sukcesem zderzająca się z pragnieniem wygody. Spełnianie marzeń….

Największym marzeniem ludzkości zdaje się nieśmiertelność. Wyznawcy postępu wierzą, że nauka zapewni nam nie tylko długie życie (jeśli już nie wieczność), ale i zwiększy nasze zdolności. Drogą ku temu marzeniu ma być transhumanizm. Transhumanizm różni się od humanizmu przez przyzwolenie (a nawet oczekiwanie) na radykalne zmiany w naszej naturze i dostępnych nam możliwościach oferowanych przez różne nauki i technologie. Transhumanistą jest Kurzweil, według którego połączenie człowieka z maszyną pozwoli przekroczyć ograniczenia biologii. To ma być następny etap ewolucji ludzkości….

 

Projekt doskonałość

Czyli koniec homo sapiens jest bliski? Jak twierdzi brytyjski futurolog Ade McCormack zastąpi nas „homo extenses”. Jego zdaniem styk technologii z człowiekiem wykroczy daleko poza zaawansowane technologicznie protezy czy inteligentne regulatory rytmu serca.

Koniec ludzkości ma więc być wydarzeniem radosnym, które wszyscy przyjmą z wdzięcznością. Może nie wszyscy. Informatycy mają świadomość, że „śmieci na wejściu dają śmieci na wyjściu”. Wzmacnianie zdolności umysłowych rządzących musiałoby prowadzić do całkowitej degeneracji społeczeństwa. Przecież dla człowieka inteligentnego świadomość wiecznego trwania rządzących nami spryciarzy musi być torturą nie do wytrzymania ;-).

Poza tym każda próba poprawienia ewolucji rodzi niebezpieczeństwo eugeniki. Zwraca na to uwagę Michael J. Sandel, autor książki „Przeciwko udoskonalaniu człowieka. Etyka w czasach inżynierii genetycznej”. Cytuje on wizjonera lat 60-tych XX wieku Roberta L. Sinsheimera, według którego nowa eugenika zamiast segregować i eliminować nieprzystosowane jednostki, pozwalałaby je udoskonalić. Stara eugenika wymagałaby nieustannej selekcji w celu zwiększenia liczby osobników przystosowanych i ograniczenia liczby osobników nieprzystosowanych. Nowa eugenika zasadniczo pozwoliłaby wszystkim nieprzystosowanym obywatelom osiągnąć najwyższy poziom genetyczny1.

To jest najpoważniejszy problem moralny, jaki niesie ze sobą technika. Jeśli rozwój ludzkości nie zostanie podporządkowany normom moralnym, ludzie nie będą w stanie odrzucić pokus jakie pojawiają się wraz z rozwojem techniki. Sandel pozostając zwolennikiem inżynierii genetycznej przestrzega przed największą związaną z nią pokusą: „posługiwanie się inżynierią genetyczną w celu stworzenia dzieci na zamówienie jest skrajnym wyrazem pychy, który świadczy o utracie szacunku dla życia jako daru”.

Pycha zagraża ludzkości

W każdej religii pycha jest uważana za centralny problem. Dla chrześcijan to narzędzie szatana, pierwszy z „grzechów głównych”. Z pychą naukowców stykamy się na co dzień (na przykład oglądając okropne mieszanie teorii czy nawet hipotez z opisywaną rzeczywistością). Jednak w żadnej dziedzinie nie jest ona tak destrukcyjna jak właśnie w inżynierii genetycznej. Ta nauka może zmienić nasz świat w sposób nieodwracalny – i bez żadnej gwarancji, że będą to zmiany na lepsze. Opowiada o tym Jennifer Kahn, ujawniając efekty jednego z niesamowitych doświadczeń. Dwa komary ze zmodyfikowanymi genami (z czerwonymi oczami) zostały wpuszczone do pudełka zawierającego 30 zwykłych komarów). W dwóch pokoleniach wszystkie komary uzyskały oczy czerwone! To pokazuje, że organizmy zmienione genetycznie mogą szybko zdominować te naturalne. Dopuszczając GMO zmienimy świat na zawsze.

Jedną z największych hańb ludzkości jest niewolnictwo. To tradycyjne jest w zaniku (przynajmniej w Europie). Ale nowoczesne niewolnictwo dąży do odwrócenia sytuacji. Jeśli pan nie może być właścicielem człowieka, to przecież może stać się właścicielem wszystkiego co tego człowieka otacza. Pozostawiając ludziom wolną wolę, zabieramy im możliwość wyboru czegokolwiek, co nie podlega kontroli władcy. W takim kierunku ewoluuje system finansowy, do tego prowadzi ideologia praw autorskich (którym podlegają także organizmy GMO) i taki jest jeden z głównych kierunków rozwoju informatyki. Okazuje się, że bez otwartych standardów kupowane produkty nie należą do nas – a jedynie je wypożyczamy.

To są realne i naprawdę groźne tendencje – a nie jakaś urojona sztuczna inteligencja zdolna do buntu.

 

1Robert L. Sinsheimer, „The Prospect of Designed Genetic Change”, cyt za Michael J. Sandel „Przeciwko udoskonalaniu człowieka. Etyka w czasach inżynierii genetycznej”