Czy mistrzostwa Europy w piłce nożnej pomogą odbudować wspólnotę? Wszyscy Polacy kibicują reprezentacji narodowej. Jeśli osiągnie sukces – wszyscy będą go świętować. Ponoć może to wpłynąć na poparcie dla rządu. Pod tekstem w „Rzeczpospolitej” na ten temat widać dwa komentarze czytelników, pokazujące dwa punkty widzenia, których racze się nie da ze sobą pogodzić:

  1. Jeżeli Kościół nie był w stanie przekonać swoich wyznawców, będących zarazem wyborcami PiS, że wszyscy poza PiS to także ludzie, którym, nota bene, należy się szacunek a nie stryczek, to tym bardziej wyzwalający zwierzęce instynkty futbol nas nie zjednoczy. […] Prawdziwy Polak nie poda ręki drugiemu sortowi czyli polskojęzycznemu tubylcowi, wrogowi Białej Katolickiej Polski dla Prawdziwych Polaków.

  2. Bez względu na powodzenia czy niepowodzenia bialo-czerwonych w ME, po ich zakończeniu kodeiny i ich wyznawcy znowu rusza na ulice domagać sie wolności a inni pojada do Brukseli i Berlina domagać się sankcji przeciwko piso-tyranii terroryzującej słusznie myśląca część ludu polskiego. To jest już głęboko zakorzenione w ich genach i nic i nikt tego nie zmieni.

Zdawać by się mogło, że pomocne w odbudowaniu dialogu mogłoby być zastosowanie zasady życzliwej lektury, która nakazuje zakładać dobrą wolę strony przeciwnej. Donoszący na Polskę do Brukseli są naprawdę są zatroskani o stan naszej demokracji, a ich krytycy są patriotami kierującymi się wyłącznie dobrem Ojczyzny. Czy przyjęcie takiego założenia umożliwi pojednanie?

Niestety dobra wola to zbyt mało. Nie uda się nawiązać dialogu bez dążenia do odkrycia prawdy i związanym z tym stosowaniem zasad logiki. Logiczna zasada niesprzeczności przekłada się na obiektywną ocenę działań.

1. Czy poruszanie polskich problemów na forum międzynarodowym jest dopuszczalne? Jeśli ustalimy warunki przy jakich odpowiedź jest twierdząca – to nie zależy ona od tego, kogo dotyczy. Tymczasem politycy PO którzy uczynili z donoszenia na Polskę strategię swoich działań zaatakowali rząd za to, że podjął dialog z KE.

2. Wielokrotnie różne autorytety III RP głosiły, że nie można mówić o tym, że ktoś złamał prawo – póki nie zostanie to stwierdzone przez sąd. Po zmianie władzy przyjęto za pewnik, że Prezydent łamie Konstytucję, a nawet sędziowie SN uznali, że można wyrażać ważkie opinie prawne inaczej niż w formie wyroku.

Te dwa przykłady oczywistych sprzeczności odsłaniają problem, który jest także widoczny w pierwszym z cytowanych powyżej komentarzy (Kościół nie ma „swoich wyznawców”, tylko gromadzi wyznawców Boga). Zakładając życzliwie, że mamy do czynienia z ludźmi kierującymi się szlachetnymi pobudkami, musimy przyjąć – że to są po prostu ludzie głupi. Nie potrafią postępować w sposób logiczny a prawda nie stanowi dla nich fundamentalnej wartości.

Generalnie nie ma w tym niczego złego. Ludzie są różni i w społeczeństwie jest miejsce zarówno dla genialnych matematyków jak i dla wiejskich głupków. Problemem Polski jest to, że panująca w niej zasada kumoterstwa zapewniła wielu głupcom pozycję, która im się nie należy. Piloci samolotów przechodzą testy psychologiczne – bo nikt rozsądny nie posadzi człowieka emocjonalnie chwiejnego za sterami samolotu. Tymczasem droga prowadząca do awansów w Polsce prowadzi poprzez układy i znajomości – dlatego jest otwarta dla każdego, kto jest odpowiednio ustosunkowany. Czy mamy szansę to zmienić? Trudno powiedzieć – bo na razie wlewa się nowe wino w stare bukłaki …. Poważniejszy problem jest inny: pozbawiony swej pozycji głupek nie jest w stanie zmierzyć się z nową sytuacją i pozostaje mu głośno protestować przeciw tej „niesprawiedliwości”.