Kilka dni przez internet przelewa się fala oburzenia z powodu podwyżek jakie zafundowała sobie władza. Szczególnie dostaje się Andrzejowi Dudzie, który teraz już na pewno nie zostanie prezydentem na drugą kadencję – skoro jego żona ma dostawać od państwa pensję.
Zwolennicy PiS są szoku, a jego przeciwnicy dopytują się z satysfakcją – co „pisiory” na to?
Ten gniew ludu przypomina sytuację w pewnym państwowym przedsiębiorstwie w latach 90-tych. Jego dyrektor popełnił równie niewybaczalny błąd jak Andrzej Duda. Kupił sobie mianowicie nowy samochód (prywatnie i za własne pieniądze). Zbiegło się to z batalią związków zawodowych o podwyżki. Dyrektor argumentował, że firmy na nie nie stać, pokazując sprawozdania finansowe i symulacje. Problem w tym, że pensję dyrektorowi ustalał właściciel – czyli skarb państwa. Skoro więc stać go było na samochód – to ani chybi musiał prowadzić podwójną księgowość i co innego przedstawiać pracownikom, a co innego w ministerstwie. Wybuchł strajk i dyrektora usunięto. Na jego miejsce przyszedł autentyczny idiota, który nie miał zielonego pojęcia o prowadzeniu przedsiębiorstwa, ale znał się na intrygach i strajkach. On pasował jak ulał do głupków, którzy byli w stanie uwierzyć w to, że państwowa firma może prowadzić podwójną księgowość.
Jaki prezydent pasowałby ludowi, który uniósł się słusznym gniewem? Bronisław K. byłby chyba w sam raz?
Do obecnej władzy można mieć o wiele poważniejsze zastrzeżenia, niż dbanie o własną kieszeń. Na przykład to płaszczenie się przed Amerykanami (a w szczególności bezwarunkowe poparcie TTiP). Nie wiadomo po jaką cholerę mamy wysyłać wojska na amerykańskie wojny. Nie wiadomo jakim cudem obce wojska na naszym terytorium mają zapewnić nam bezpieczeństwo. Jesteśmy bezradni wobec bezczelnych ataków person takich jak „rozczochrany Belg”, czy nawet warchoła Rzeplińskiego, ale politycy śnią swój sen o potędze. Telewizję przekształcono z antypolskiej (jak prywatne stacje) w antyrosyjską szczekaczkę. Żenujący jes kult jednostki jakim „dwór” otacza Kaczyńskiego (co skutkuje między innymi krzewieniem „religii smoleńskiej”). Z tym wszystkim jednak da się żyć. Można znieść błędy rządu – póki wierzymy, że to nasz, polski rząd.
Na portalu www.argumenty.net nieraz pojawiały się komentarze krytyczne wobec polityki społeczno-gospodarczej rządu. Po zmianie władzy wiele z postulowanych zmian zaczęły być realizowane przez rząd – co wcześniej praktycznie się nie zdarzało. Na przykład wczoraj rząd zapowiedział skończenie z haniebnym procederem lichwy. To dużo ważniejsze, niż pensja premiera. Chcemy mieć dobre rządy, to powinniśmy im dobrze płacić. To nie jest kwestia sprawiedliwości, ani wyraz przekonania, że mamy do czynienia z ludźmi bezideowymi. To kwestia profesjonalizmu.
Obecna władza jest na gniew ludu wrażliwa. Wycofano się więc z podwyżek. Dla mediów – kolejny temat dnia (będą starały się utrwalić wrażenie, że „niesmak pozostał”).