Przed meczem Legii Warszawa z Realem Madryt wszyscy trzymali kciuki za kibiców z Polski. Jan Tomaszewski wyraził obawy, że kolejna rozróba może spowodować wykluczenie Legii z rozgrywek europejskich, a to będzie koniec tego klubu. Obawy nie były bezzasadne – kibice Legii starli się z policją. Ostateczny wynik ogłosi niebawem piłkarska federacja.
Czy ludzi szkodzących w ten sposób klubowi, z którym ponoć się utożsamiają można nazwać kibicami? Utarło się ich raczej nazywać kibolami (choć podobno w Poznańskim słowo „kibol” ma pozytywny wydźwięk). Czym różni się kibic od kibola? Kibicowanie w kibolskim wydaniu obejmuje działania destrukcyjne. Dobro klubu nie jest dla kibola najważniejsze.
Piłka nożna to tylko sport. Jednak kibolskie zachowania nie ograniczają się w Polsce do aren sportowych. Po ostatnich wyborach Polska podzieliła się na kibiców obozu rządzącego oraz kibiców jego wrogów. To nie byłby problem,gdyby ci drudzy nie zaczęli przejawiać zachowań kibolskich. Nie jest ważne, czy Polska przetrwa – ważne aby dokopać przeciwnej drużynie.
Obłuda „elit”, które prawie w całości są takimi kibolami jest straszna. Oburza ich zachowanie gówniarzy odreagowujących stres z powodu dziadostwa jakie pokazuje ich drużyna no boisku. Ale równocześnie ci „intelgentni inaczej” kibole są mistrzami w uzasadnianiu własnego zachowania. Większość z nich ma ograniczone wpływy - co uważają za usprawiedliwienie dla bezmyślnego pohukiwania na rząd. Bo to tylko „rząd PiS”, a nie rząd Polski. Bo trzeba bardziej troszczyć się o to co inni powiedzą, niż o dobro kraju. Bo jak oni w ogóle śmieli odsunąć od władzy ludzi mądrych. Profesoleniu nie ma końca – tak jak nie ma końca pomówieniom, karykaturalnym domysłom, czy zwyczajnym kłamstwom.
Kiedyś, gdy prezydentem Polski był Lech Wałęsa – w społeczeństwie było jeszcze poczucie wspólnoty. Jacek Fedorowicz żartował, że każda wizyta zagraniczna głowy państwa budziła emocje – czy aby czegoś on nie „chlapnie”. Teraz jest wręcz odwrotnie – każdy krok Prezydenta jest śledzony z nadzieją, na znalezienie jakichś uchybień. A jeśli się nic nie znajdzie – to zawsze można coś wydumać. Udało się wręcz przyprawić Prezydentowi gębę marionetki Kaczyńskiego.