Agnieszka Holland wyznała: „Kiedy przyjeżdżam uderza mnie fala niedobrego powietrza, coś takiego jakby w zamkniętym pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki. Jest coś takiego, że jest duszno”.
Wyjaśniła też powody takiej oceny: „Nie podobają tutaj różne rzeczy: sposób w jaki funkcjonuje polityka, jak Kościół sobie poczyna, ale najbardziej mi się nie podoba konformizacja społeczeństwa. Choćby z tej ankiety na temat religijności Polaków, którą przeprowadziła "Gazeta Wyborcza", widać, że żyjemy w zakłamaniu. Ludzie co innego mówią, a co innego tak naprawdę robią. I muszę powiedzieć, że ta konformizacja w jakimś sensie jest większa niż za komuny. […] To jest coś takiego, jak się jest w toksycznej rodzinie. Człowiek kocha tę rodzinę, ale czuje, że nie może się rozwinąć, nie może żyć, nie może odetchnąć pełną piersią. Więc wyjeżdża do innego miasta i tam zakłada swoją rodzinę”.
Przyznam na wstępie, że mnie się także współczesna Polska nie podoba. Jednak słowa pani Holland wywołują u mnie skrajne oburzenie. I to z kilku powodów:
-
Mój krytycyzm wobec państwa nie przekłada się na naród jako wspólnotę. Uważam, że Polacy zasługują na życie w lepszym państwie. Choćby dlatego, że nasze państwo nie jest zwykłym tworem politycznym (gdyby tak było – opowiadałbym się za jago likwidacją). Jest dokładnie tak jak w wierszyku dla dzieci: Ojczyzną, którą zdobyto „krwią i blizną”. Mogę mieć odczucie, iż to nie matka moja, lecz macocha. Ale nie potrafię przekreślić tej ofiary przodków. Nie chcę też unieważniać własnego życiorysu. Zostałem tutaj tylko i wyłącznie z tego powodu, że tu jest moje miejsce (po skończeniu studiów jako informatyk mogłem pracować w dowolnym miejscu na świecie).
-
Polacy są narodem posiadającym wiele wad. W końcu to oni zbudowali (lub pozwolili na powstanie) tego czegoś, co nazywamy III RP. Wśród nich czuję się jednak jak w starym dobrym małżeństwie. Kiedy znamy swe wady i nauczyliśmy się z nimi żyć, zaczynamy dostrzegać i cenić zalety. Oczywiście – jak w każdej wspólnocie – zachowania niektórych osób nie sposób zaakceptować. Jednak to te osoby należy uznać za toksyczne, a nie całą wspólnotę. W mojej ocenie głównym problemem Polski jest to, że takie toksyczne osoby zatruwają nasze społeczeństwo. Chciałbym żyć w kraju, w którym nie przystoi oglądać filmów Agnieszki Holland (niezależnie od ich artystycznej wartości) ani czytać jej wypocin – właśnie z tego powodu.
-
Najbardziej optymistyczny fragment wypowiedzi pani Agnieszki dotyczy konformizmu. W jej rozumieniu przejawia się on w tym, że Polacy deklarują pewne zasady, których nie przestrzegają w praktyce. Wyobraźmy sobie małe dziecko, które zapytane o to jakimi zasadami się kieruje w życiu, odpowiada: kochać rodziców, być uczynnym, pracowitym i odpowiedzialnym. Matka zaś na to: nie bądź konformistą, przecież jesteś bezmyślnym leniem! Taka postawa matki (i każdej osoby, której los dziecka jest nieobojętny) byłaby przejawem głupoty. W dorosłym życiu jest bardzo podobnie. Ludzie na ogół chcą być lepsi, niż są w rzeczywistości. Potępianie ich z tego powodu jest działaniem destrukcyjnym. Co zatem jest takie optymistyczne w wypowiedzi pani Holland na ten temat? Wspomniana głupota! Gdybyśmy mieli do czynienia z przeciwnikiem inteligentnym, mógłby narobić szkód o wiele większych.
Jacek Kaczmarski napisał kiedyś wspaniałą piosenkę na temat takiego konformizmu, który uwiera panią Holland: http://www.youtube.com/watch?v=kcxEu2IVT0c
Pani Holland uważa, że zbroję należy zrzucić i wyjechać do innego „miasta”, by tam założyć swoją rodzinę”. Ja jednak mam nadzieję, że Polacy pozostaną w swojej zbroi. Może nawet takim zakutym butem kopną w to spróchniałe dupsko - aż poleci tam, gdzie nie będzie śmierdzieć.
O co „im” chodzi?
Z „onymi” jest jeszcze jeden (poza smrodem) problem. Wydawało się, że podział na Polskę jasną i Polskę ciemną jest trwały i nie do przezwyciężenia. Oni mają swojego prezydenta i premiera. Stworzyli instytucje totalitarnego państwa i opanowali media. Po co więc ta panika, której objawy obserwujemy? Nikt rozsądny nie powinien sądzić, że ich władza jest zagrożona. W najgorszym przypadku dogadają się z SLD i Palikotem. Co im szkodzą te resztki tradycyjnej polskości, która żyje pod butem III RP?
A może ich biadolenie nie wynika z obawy wobec „Polski ciemnej”? Może ich narastający krytycyzm wobec władzy ma inne przyczyny? Nie podoba się? Mają wszak dokładnie to, czego chcieli! Czyżby anty-pisowska kontrrewolucja pożerała własne dzieci?
Jeden z użytkowników portalu tokfm.pl napisał ostatnio bardzo krytyczny tekst (Niechaj mnie polska o dziecko nie prosi”). Moją uwagę przykuł jednak wierszyk, przy którym nawet ostatnie apele płynące ze Śląska wyglądają na wyważone:
Za ciosy zadane mi przez ojczyznę
Za łzy moich dzieci, kiedy płacze żona
Niech sczeźnie Polska Rzeczpospolita,
Niech skona!
I chętnie ja jej w tym pomogę
Niech zgłoszą się do mnie wywiady
Obcego państwa, a ja - nie dla pieniędzy
Odpłacę jej - dla zasady!
Bo kiedy kochana ojczyzna,
Dla której najlepsi ginęli
Zabija cię w imię mamony
I gnębi obywateli
Nie warta jest twojej miłości
A warta zemsty okrutnej
Niech sczeźnie wyrodna, niech zdechnie
I zgnije pod czarnym płótnem
Domyślam się, że to MWZM. Czy oni naprawdę nie widzą związku między swymi wyborami, a tym co dostają w zamian? Portal na którym piszą należy do koncernu, który prowadzi jawnie antypolską działalność. Taki stan rzeczy, jaki powyżej opisano, jest właśnie wynikiem działalności Michnika i jego kompanów. O co więc chodzi tym ludziom!?
Jeden z najwspanialszych polskich duchownych czasu PRL, biskup Tokarczuk wołał w stanie wojennym: nie podoba wam się komuna, to przestańcie pić – zobaczycie, że ona szybko upadnie.
Teraz zapewne wołałby: przestańcie czytać GWno wyborcze i inne gadzinówki! Przestańcie oglądać TVN i inne antypolskie audycje. Zwróćcie się ku przyszłości, a tą zgnilizną zostawcie za sobą. Ona żywi się waszym zainteresowaniem i szybko zniknie - jak w filmie „Merlin” stare bóstwa – gdy tylko odwrócicie się do nich plecami.
Jerzy Wawro, 27 grudnia 2013