Pucz to jest zastosowanie siły, żeby obalić rząd – wyjaśnia prof. Domański - „Jarosław Kaczyński ma swoją definicję puczu, która odbiega od definicji badawczej”.

Według cenionego słownika języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego słowo „pucz” oznacza próbę przewrotu politycznego, zamachu stanu przygotowywaną przez niewielką grupę spiskowców. Dokładnie w takim znaczeniu użył słowa „pucz” Jarosław Kaczyński. Nie był on zresztą jedyny (wcześniej podobnie wypowiadała się Premier Szydło). Widać więc, że profesor Domański nie ma racji, w kwestii definicji autorstwa Kaczyńskiego.

Dużo ciekawsza jest końcowa część wypowiedzi profesora, odnosząca się do „definicji badawczej”. W normalnej nauce „badawcze” mogą być hipotezy. Nauka uprawiana przez polskich profesorów widać ma swój własny język. Dzięki ich działalności język polski może się znacznie wzbogacić. Kto wie, czy z czasem słowo „profesor” nie stanie się synonimem „idioty”, wzbogacając i tak bogaty repertuar polskich inwektyw.

Ciekawa analiza publicysty „Teologii Politycznej” Marka_Cichockiego została potraktowana jak przejaw liberalnej post-prawdy. Anonimowy komentator pisze między innymi:

"Pojawił się taki oto obraz, w którym populizm posługuje się post-prawdą, czyli kłamstwem, by zyskać zwolenników, podczas gdy liberalizm z kłamstwem walczy w imię wolności." Słowo honoru, popłakałem się ze śmiechu. Liberalni łgarze w pańskiej osobie usiłują przypisać własne działania innym, posługują się właśnie post-prawdą. Spójrzmy na nasze podwórko i przyjrzyjmy się tej liberalnej prawdzie i liberalnej demokracji. Ponad milion legalnych podsłuchów, prawda czy fałsz? To mówi NIK Kwiatkowskiego:) […] Wszystkie projekty obywatelskie do śmietnika bez czytania, wszystkie projekty opozycji to samo. Zawłaszczone media. Wyrzucenie na bruk dziesiątek dziennikarzy... Zawłaszczenie miało jednak szerszy zasięg...Mowie o tych największych mediach, które dyspozycyjnie potrafiły zablokować np. informację z przesłuchań w tzw. " aferze marszałkowej". Prezydent kraju zeznający w sprawie karnej rozpętanej przeciw dziennikarzowi przez polityków PO i służby; w całym świecie to byłaby sensacja... W Polsce zablokowano niemal całkowicie informację, od zeznań prezydenta okazała się ważniejsza pani posłanka jedząca kanapkę w sejmie... Można tak cały dzień, […] Można, tylko po co? I tak się nie przedrze do liberalno-lewackiego umysłu. To nie populizm przekonał ludzi! Ludzie mają dość post-prawd liberalnych, mają dość demokracji bez demokracji, czyli stałego łgania i obiecanek... Proszę podać chociaż jedną większą z obiecanek wyborczych PO, która została dotrzymana od początku do końca; to był prawdziwy populizm..”.

Akurat Marek Cichocki nie jest chyba najbardziej trafnym adresatem tej krytyki. Trudno bowiem uznać, że jest typowym „liberalnym łgarzem”. Czy jednak publikowanie w propagandówce eliciarstwa nie nadaje jej pozorów dziennikarskiego pluralizmu i poszukiwania prawdy (a nawet konserwatyzmu)? Szczypanie liberałów przez Cichockiego to jest kres tego co oni mogą drukować. Treść komentarza czytelnika budzi zdziwienie – że się w ogóle pojawił (nawet w formie komentarza). Czyżby właściciel doszedł do wniosku, że cenzurowanie komentarzy zbyt szkodzi biznesowi?

 

Życzenia świąteczne czasu wojny nie mogą być sztampowe. Nawet jeśli ta wojna przybiera postać „Ciamajdanu”. Nie wiadomo jak to się skończy – bo to pierwsza w historii rewolucja „elit” przeciw społeczeństwu. Zawsze dotąd bywało odwrotnie. Może warto w tym miejscu sięgnąć do czasów ostatniej wojny przeciw naszemu społeczeństwu (która jednak nie miała formy rewolucji, tylko wojskowej dyktatury). W roku 1983 Radio Wolna Europa nadało audycję Jacka Kaczmarskiego, w której padło wiele szczerych życzeń. Między innymi generał Jaruzelski usłyszał życzenia życia długiego i pełnego cierpienia.

Życzenia świąteczne czasu wojny (1983)

My nie jesteśmy aż tak okrutni i póki co stać na ignorowanie dziedzictwa PRL gnijącego na naszych oczach. Dlatego ludziom dobrej woli życzymy wytrwałości i cierpliwości, którą – ufamy – Boża Dziecina nagrodzi nam wszystkim odrodzoną Ojczyzną naszych marzeń. Taka nadzieja naszym rodakom z Kazachstanu kazała niedawno rzucić wszystko i przyjechać nad Wisłę. Znani z malkontenctwa Polacy stają się wyjątkowymi optymistami (bo i są ku temu powody), a efekty wielu lat pedagogiki wstydu ustępują pod naporem narodowej dumy. Radujmy się więc wyjątkowymi świętami, w czasie których najbardziej zarażone pesymizmem bydlęta same odizolowały się od społeczeństwa ;-).

 

Komisja Europejska uznała, że Polska ma „trwały problem” z praworządnością i obiecała wysłać zamiast świątecznych życzeń nowe zalecenia. Może to przyznanie się do porażki? Konstattacja, że polskie społeczeństwo nie da się zwieść i porażka wyborcza pupilków Brukseli jest trwała – przynajmniej na 3 najbliższe lata? Może niepotrzebnie niektórzy odbierają to jako groźby? Na pewno stanowisko KE to prezent świąteczny dla Niemców. Ich media mogą powrócić do tego co istotne – czyli „obrony demokracji” w Polsce – zamiast rozpisywać się o rozjechanych Berlińczykach. Polskie szczujnie też zresztą wolą pisać o rozjechanej Warszawie.

Nie pomoże jak widać uporządkowanie sprawy TK, ani propozycje zgody ze strony Prezesa PiS. Rzeczpospolita na pierwszej stronie dodaje znak zapytania, a w treści śródtytuł „paragraf się znajdzie”. W odnośnikach o rozjechanych „alejkach” słowo „alejki” zastąpiono przez „okolice sejmu” - taka subtelna manipulacja. W informacjach medialnych na temat propozycji Kaczyńskiego dominuje niezbyt rozsądny „lider opozycji”, gdy tymczasem rewolucyjna propozycja ustalania programu niektórych sesji sejmu została powszechnie zignorowana.  

No i udało się! Teraz to już na pewno oczy świata będą zwrócone na ulice W-wy, a nie na Aleppo. Mamy nasz Majdan (a przynajmniej „majdanek”). Wnet zbierze się co najmniej Rada Bezpieczeństwa ONZ i ….

No właśnie – i tu mamy problem. Będą radzić na temat tego, czy „dziennikarze” mogą filmować zaplecze polskiego Sejmu? A może o tym, czy Polska powinna wypłacać komuchom ponadprzeciętne emerytury? Albo pochylą się nad losem biednej „opozycji”, której najbardziej znany przedstawiciel właśnie zażądał, by wyrzucić Polskę z UE? Ciekawe czy ktoś się go zapyta, czy mają nas wyrzucić razem z gejami, których Wałęsa chciałby umieścić „za murem”?

Daty mają swoją wymowę. Nawet „totalna opozycja” zauważyła w końcu niefortunność organizowania debaty wymierzonej w Polskę akurat w rocznicę stanu wojennego. Nie przeszkodziło im to w blokowaniu ustawy deubekizacyjnej akurat w rocznicę masakry w Kopalni Wujek.