Trzech największych europejskich dłużników (nie licząc Grecji) spotkało się ze swym największym wierzycielem rozmawiać o zacieśnianiu wspólnoty. Ma w ten sposób powstać „Europa dwóch prędkości”. Wygląda to tak jakby kot z myszami radził o obiedzie. Reakcja nad Wisłą – zgodna z przewidywaniami: ludzie o mentalności lokaja płaczą, że ich nie było przy tym stole. Reszta ma to … w głębokim poważaniu. Jeśli to miał być jakiś sposób nacisku na Polskę w kwestii Tuska – to chyba przyniesie odwrotny skutek. Premier Szydło może zaproponować, żeby sobie go Niemcy wzięli na króla powstającego właśnie królestwa Niemiec, Hiszpanii, Włoch i Francji.

PS.

 

W ramach „kampanii promocyjnej” Donalda Tuska, tygodnik „Do Rzeczy” przyjrzał się „królowi” przez pryzmat Facebooka: powiedz mi kogo obserwujesz, a powiem Ci kim jesteś. Poza gronem lewicowych dziennikarzy znajduje się tam niejaki Mikołaj Wróbelek – piszący komentarze w rodzaju „W końcu ktoś się naprawdę wk**wi i odstrzeli prezesa Kaczyńskiego”.  

Polska ewidentnie źle rozegrała sprawę uchodźców. Setki tysięcy Ukraińców (oficjalnie – bo może ich być sporo ponad milion) jakie napłynęły do naszego kraju, mogły być przecież powodem podobnego rozdzierania szat i biadolenia, jak uchodźcy muzułmańscy w Niemczech. Mało tego – mogliśmy krytykować na okrągło tworzenie gett i obozów, traktowanie ludzi przedmiotowo – co w Niemczech widać jest już tradycją. Polska nie sprawdza na granicy, czy przybysz ma pieniądze na przeżycie. Nie ma lotnych brygad tropiących nielegalnych pracowników, nie sprawdzamy ile płacą w Polsce firmy obcokrajowców i czy nie uprawiają dumpingu socjalnego (nie tylko firmy ukraińskie ale i azjatyckie). Na tym przykładzie widać czym różni się wolny kraj od euro-kołchozu.

Dlaczego więc pozostajemy bierni i wysłuchujemy z pokorą jak byle szmaciarz wyciera sobie gębę Polską? Bo oni mają piątką kolumnę: dwa ugrupowania folksfojczów (PO+N). Ewentualne wybranie Tuska na króla Europy przez Niemców może być momentem przełomowym. Polityk który jako premier miał dostęp do najtajniejszych informacji o Polsce to nie jest sportowiec, który może nagle zmieniać klubowe barwy. Chyba, że chce w ten sposób potwierdzić to, o co jest czasem oskarżany: że jego misją było i jest dbanie o interesy Niemiec. To powinno więc spotkać się z ostrą reakcją i jasnym postawieniem sprawy.

Powinniśmy się też zacząć bardziej „troszczyć” o to co dzieje w innych krajach. Zapytać (z czystej życzliwości o stan demokracji oczywiście) jak to się dzieje, że w Niemczech i Francji najpoważniejsi kandydaci do rządzenia krajem dali się poznać jako ludzie o lepkich rękach? Dlaczego prominentni politycy europejscy okazują się być reprezentantami interesów korporacji?Takie mają być te nowe standardy europejskie? Czyż nie o tym należałoby zorganizować debatę? Należałoby też zwrócić się do europejskich instytucji o zbadanie powodów krucjaty pana Timmermansa przeciw Polsce. Powinien on zostać poinformowany, że jego działania są interpretowane jako bezprawne podburzanie ludzi, którzy nie cofną się przed niczym (przykłady: obrony mafii przez sędziów, robienie bohatera z człowieka, który mógł doprowadzić do śmierci lub kalectwa Premier, pogróżki wysyłane posłom PiS, „Klątwa” itd…). Jeśli dojdzie do tragedii i poleje się krew, pan Timmermans powinien być pewny, że polskie państwo potraktuje go jako przestępcę i terrorystę.

 

 

PiS zgłosił kandydaturę Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa Rady Europejskiej. Polityk PO (!) tą propozycję przyjął: „Potwierdzam. Nie akceptuję donoszenia na własny kraj i popierania przeciw niemu sankcji”. W odpowiedzi partia donosicieli wykluczyła go ze swoich szeregów. To zagranie Jarosława Kaczyńskiego (chyba nie ma wątpliwości, że on za tym stoi) pokazuje duży talent do gier gabinetowych. Nie wiemy jakie uzgodnienia zakulisowe towarzyszą tym decyzjom. Raczej mało prawdopodobne (choć nie wykluczone) jest to, że Jacek Saryusz-Wolski zastąpi Tuska. Jednak zestawienie tych polityków wypada na niekorzyść Tuska – więc stanowisko Polski przeciw jego wyborowi będzie miało dużo silniejsze podstawy. Kropkę nad „i” postawił Kaczyński, mówiąc że Tusk „ jest niemieckim kandydatem”. Tusk może się więc raczej pożegnać ze stanowiskiem (nawet jeśli nie stanie się to w czwartek). Kaczyński postawił w ten sposób w niezręcznej sytuacji Angelę Merkel. Czy to jednak dobra strategia w sytuacji, gdy może ją zastąpić antypolski lewak Schulz?

Co do samego Saryusza-Wolskiego – to jest zbyt poważny polityk, aby po prostu dał się wykorzystać. Być może w nagrodę za kandydowanie dostanie posadę Ministra Spraw Zagranicznych? Co prawda Waszczykowski ostatnio nabrał nieco wigoru, ale taka zmiana byłaby jednak dużym wzmocnieniem rządu.   

Za sprawą Pawła Kukiza tegoroczne obchody zbliżającego się Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych nabierają cech mierzenia się z tą skomplikowaną historią. Temat ten był już poruszany w ubiegłym roku przez Marcina Dobrowolskiego: „Skomplikowana kwestia zarzucanego niekiedy Żołnierzom Wyklętym szowinizmu i zbrodni na tle narodowościowym wymaga szczegółowego wyjaśnienia, tutaj niech będzie streszczona w sposób możliwie najbardziej rzeczowy. Okupanci często opierają swoją władzę na miejscowych mniejszościach narodowych. Było tak w przypadku sowieckiej okupacji ziem wschodnich II RP oraz przy zajmowaniu przez Niemców terenów Zachodniej Ukrainy. Walka z tak narzuconą władzą staje się więc walką z grupą etniczną, a te spory prowadzą najczęściej do krwawych rewanżystowskich zbrodni, czego przykładem może być chociażby rzeź latami dokonująca się na Wołyniu. Do mordowania działaczy komunistycznych pochodzenia żydowskiego przez podziemie na pewno dochodziło, sprawa ma jednak wciąż na tyle duży bagaż emocjonalny, że wymaga rzetelnego, obszernego przedstawienia. O ile też Polacy wycierpieli wiele ze strony ukraińskich nacjonalistów, to przykrą informacją jest fakt, że zdaniem IPN działania odwetowe przeprowadzone jeszcze w 1945 i 1946 r. na Polesiu i Podlasiu noszą znamiona ludobójstwa. Jednocześnie w pierwszych latach powojennych jednostki WiN potrafiły na tych terenach podpisywać z UPA zawieszenie broni, a nawet współpracować przeciwko wspólnemu sowieckiemu wrogowi”.

Więcej informacji na temat tych akcji odwetowych można znaleźć na przykład w tekście „Polsko-ukraińskie spory historyczne o Zbrodnię Wołyńską”.

Zapytany o to jeden z weteranów mówi krótko: „to była wojna”. Czy można tak usprawiedliwiać zabijanie ludności cywilnej, albo akcje terrorystyczne? Dzisiaj jest to nie do pomyślenia. Jednak wtedy czasy były inne. To nie tylko była wojna, ale czas zbrodni tak niewyobrażalnych, że nawet zabijanie w odwecie kobiet i dzieci nie było postrzegane przez prostych żołnierzy jako niewyobrażalne zło.

 

Do internetu wyciekły nagrania fragmentów spektaklu „Klątwa” - więc pada linia obrony „ludzi kultury”: nie widziałeś – nie komentuj. Nie oglądając „sztuki” prezes TVP Jacek Kurski mógł więc ogłosić komentarz: decyzję o usunięciu grającej w niej aktorki z serialu telewizyjnego.

Jeśli już jesteśmy przy wykwitach eliciarskiej kultury, to warto wspomnieć o kolejnym jej sukcesie. Jak się okazuje, na opluwanie tej gorszej Polski nadal jest popyt. Dlatego krytyk filmowy Krzysztof Kłopotowski chyba trochę półżartem proponuje pani Holland aby z równym zaangażowaniem wystąpiła przeciw żydom i muzułmanom. Chodzi oczywiście o kolejne „arcydzieło” - film „Pokot” pokazujący mordowanie zwierząt przez tych okropnych mieszkańców polskiej prowincji – nakręcanych przez kler.

W swoim czasie "elita" ustami "profesora" Bartoszewskiego głosiła, że "bydło trzeba nazywać bydłem" (zostało to użyte przez Tuska w kampanii wyborczej 2007). Wielu się oburzało, sądząc że ktoś nas chce obrazić (w internecie popularne jest nawet przekręcone nazwisko „Bydłoszewski”). Dopiero teraz stało się jasne, że ze strony „elity” była to po prostu była autoprezentacja!

To dlatego Agnieszka Holland jest zdolna do empatii z mordowanym przez Polaków bydłem, ale morderców najchętniej spaliłaby wraz z ich kościołami.

Obawiam się jednak, że mieszkańcy prowincji tego nie zrozumieją. Dla nich bydło to nasi „bracia mniejsi”, których zabijamy – bo taka jest natura świata. Do takiej kulturowej nienawiści jaką hoduje „elita” prości ludzie nie są zdolni. Prowincjonalni Kargule i Pawlaki angażują się emocjonalnie. Nie stać ich na rytualne niszczenie obiektów swej nienawiści na ekranie. Na lalki voodoo nie ma w Polsce popytu. Choć kto tam wie, co się dzieje w warszawskich apartamentowcach …..