Barack Obama pouczając nas w sprawie „demokracji” powołał się na reguły przyjaźni. Tak się jednak składa, że w Polsce słowo „przyjaźń” w odniesieniu do polityki brzmi bardzo dwuznacznie. Nie tak dawno przyjaźnią nazywano dominację ZSRR. Gdy przyjaźń przeradzała się w braterstwo – to oznaczało obcą interwencję.

Przekaz wzmocniła jeszcze telewizja nadając propagandowe kawałki w PRL-owskiej poetyce.

Użycie słowa „przyjaźń” nadało niestosownemu (delikatnie mówiąc) zachowaniu Obamy cech groteski. Niektórzy komentatorzy usiłują wyczarować jakiś sens z tego wystąpienia. A może niepotrzebnie?

W pewnym opowiadaniu science fiction wiele lat po zagładzie ludzkości przedstawiciele obcej cywilizacji prowadzą na Ziemi wykopaliska. Odnaleziono kilka taśm filmowych z kimś, kogo wzięto za przedstawiciela wymarłego gatunku. Jednak próby analizy jego zachowania kłócą się z założeniem, że to przedstawiciel rozumnego gatunku. W końcu czytelnik orientuje się, że na taśmach są filmy z Kaczorem Donaldem. Doszukiwanie się sensu w jego działaniach musiało więc być próbą daremną.

Może podobnie daremne są próby nadania sensu wystąpieniu Obamy?

Polecamy też tekst Krzysztofa Kłopotowskiego, który przytacza problemy z amerykańską demokracją, przy których sprawa polskiego TK wydaje się błaha.

PS [11:50]
Coś niebywałego!
Polscy "dziennikarze" dokonali manipulacji tekstu Prezydenta Obamy - zmieniając jego sens!
Więcej tutaj: Myśleliście, kłamliwe sukinsyny, że nikt was nie sprawdzi? 

Według polskojęzycznych mediów głównym tematem dzisiejszego spotkania prezydentów Obamy i Dudy będzie sytuacja wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Ciekawe jak oni sobie wyobrażają taką rozmowę.

Obama: a co tam u was się dzieje z tym Trybunałem Konstytucyjnym – bo ponoć to co się wokół niego dzieje zagraża demokracji?

Duda: nie bardziej, niż strzelanie do Murzynów przez policję w USA – może więc wspólnie zastanowimy się nad uzdrowieniem sytuacji w naszych krajach?

Na szczęście obaj politycy są na tyle rozsądni, że taka wymiana zdań na pewno nie nastąpi.

 
PS [19:00]
Wygląda jednak na to, że "wizytacja". Obama nie mógł sobie darować sprawy TK

Przez ostatnie miesiące trwa w mediach festiwal plucia na rząd, Prezydenta, i rządzącą partię. Wypowiedziały się już chyba wszystkie „autorytety”. Ta strategia wydaje się tyleż oczywista co nieskuteczna. Skoro tylu mądrych ludzi mówi to samo co „opozycja”, to ta opozycja musi mieć rację. Problem w tym, że każdy kto posłucha przez chwilę Kopacz, Schetyny, Kijowskiego czy Komorowskiego może dojść do wniosków wręcz odwrotnych – ta „elita” jest tak samo głupia jak „opozycja”.

Dlatego z wielką satysfakcją należy odnotować zmianę strategii „Trybuny Ludu”. Zamiast dowodzić mądrości popieranych liderów – pokazują, że jednak jest ktoś od nich głupszy. Bo chyba nie ma innej przyczyny, dla której wczoraj przez cały dzień na topie strony rp.pl widniał fragment wywiadu z niejakim Peją: „Głosowałem jak byłem biedny – dziś nie muszę”.

Szczere gratulacje.

Kibice cierpią. Najlepsza drużyna jaką mieliśmy od 30 lat odpadła z Mistrzostw Europy. Jednak przegrali po pięknej walce, a ktoś przegrać musi. Stąd na przykład takie podziękowania: Dziękujemy za najlepszy turniej od dekad! I tak zapisaliście się złotymi zgłoskami w historii polskiej piłki! Tyle emocji, ta aura w każdym mieście, to poczucie przynależności. I ta duma, że graliście naprawdę świetnie! Chłopaki, dziś nic się nie stało! Dziękujemy za te emocje, puste ulice w miastach, drogi na wsiach i wyzwolenie takich pokładów pozytywnej energii!! Za to, że dzięki Wam Panowie, polskie barwy narodowe zagościły nawet na samochodach.

 

Najpierw znani ze swoiście rozumianej kultury kibice angielscy dostali łomot od mniej licznych kiboli z Rosji. Potem Anglicy zagłosowali za wyjściem z Unii Europejskiej – nie za bardzo wiedząc co to jest Unia Europejska (pytanie o to było jednym z najczęściej zadawanych w wyszukiwarce Google). Przy okazji ujawnili całemu światu to, co mieszkańcy Krakowa i innych ulubionych przez angielskie hordy „turystów” wiedzą od dawna: że ta „angielska flegma” może skrywać zwyczajne buractwo. Na koniec mini-Brexit: pobili ich na boisku Islandczycy. Reprezentacja kraju tak licznego jak dzielnica Londynu udowodniła „ojczyźnie futbolu”, że to są zwyczajne cieniasy…..