Janusz Korwin-Mikke wystrugał kolejnego „korwinika” posługując się sentencją „cui prodest”. Czyli komu przynosi (zbrodnia) korzyść (ten ją popełnił). Ustalił „najbardziej prawdopodobną hipotezę” w kwestii zestrzelenia samolotu, posługując się typową dla siebie metodą. Jest to błyskotliwe rozumowanie w oparciu o założenia pozornie prawdziwe. Najczęściej pozór prawdy uzyskuje on poprzez zestawienie prawdziwych założeń, ale bez dbałości o ich kompletność. W tym wypadku brakującm elementem jest pomyłka separatystów. Wyszło mu więc, że człowiek, który podejrzewa o to Rosjan albo separatystów, ma nie po kolei w głowie.
Na podstawie obecnie dostępnych informacji można ustalić, że najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest omyłkowe zestrzelenie samolotu przez nieprofesjonalną obsługę zestawu rakietowego. Zestaw BUK został przejęty przez separatystów w wyniku zajęcia ukraińskich koszar wojskowych. Nie da się oczywiście wykluczyć także innych możliwości: że rakieta pochodziła od Rosjan, lub – że wystrzelili ją żołnierze ukraińscy.
Gdyby jednak posługiwać się przyjętą przez Janusza Korwina-Mikke regułą, to niestety najbardziej korzystne jest to zdarzenie dla Amerykanów. Na dodatek mamy do czynienia z jedynym państwem, które nie ma oporów przed masowym mordowaniem cywilów. Wydarzenie na Ukrainie odsuwa też w cień wyczyny Izraela, który ma wielki wpływ na decyzje USA. Przede wszystkim jednak burzy ono strategię Rosji, która wyraźnie zyskuje od początku konfliktu na Ukrainie. Ostatnia podróż na mundial w Brazylii i demonstracja Rosyjsko-Niemieckiej przyjaźni to wielki sukces Putina – wzmocniony gwałtownym ochłodzeniem na linii Berlin-Waszyngton. Zmiana układu sił w UE także jest dla Putina korzystna. Wielka Brytania sama się izoluje, a tradycyjnie antyamerykańska Francja dostała dodatkowe argumenty w postaci kary dla PNB Paribas. Również bezkompromisowe oparcie polityki na wartościach konserwatywnych było z politycznego punktu widzenia doskonałym posunięciem. Sukces partii prawicowych w wyborach do PE zapowiada ostry zwrot w tym kierunku całej Europy. Konserwatywna Rosja stałaby się w tej sytuacji naturalnym partnerem – przeciwwagą dla coraz bardziej lewicowych rządów USA.
I w końcu (co nie znaczy, że najmniej znacząca) sprawa powołanego przez państwa BRICS Nowego Banku Rozwoju – przeciwwagi dla Banku Światowego. USA podejmują wysiłki na rzecz uczynienia z finansów skuteczniejszego narzędzia polityki zagranicznej. A przecież Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.
Reguła „kto zyskał ten winny” może co najwyżej posłużyć szukaniu poszlak, a nie przedwczesnemu ferowaniu wyroków. Skoro jednak już jest ona stosowana, to warto to zrobić porządnie i bezstronnie.