Ryszard Petru poczuł się obrażony okładką tygodnika „Wprost” ujawniającego za ile jego i Tomasza Lisa „kupiła Platforma”: Jednym z większych beneficjentów NCK jest poseł Ryszard Petru. Instytut wspierał finansowo książki, których autorem lub współautorem jest lider Nowoczesnej. W marcu 2015 r. NCK zapłaciło 23,3 tys. zł za druk książki „Koniec wolnego rynku? Geneza kryzysu”. Centrum było wydawcą publikacji. Organizowało też spotkania autorskie z Petru.
Koleżanka partyjna Nowoczesnego Ryśka Kamila Gasiuk-Pihowicz raczyła porównać Andrzeja Dudę do Jaruzelskiego – oczywiście porównanie wyszło na plus tego drugiego. Mniej nowocześni koledzy próbowali nawet doprowadzić do debaty nad „polską demokracją” w Parlamencie Europejskim (wysługując się przy tym Niemcami), co absolutnie nie jest „donosem na własny kraj”. Politykom wtórują dyżurne „autorytety”:
-
prof. Andrzej Zoll: „Mamy samowładzę, która decyduje o wszystkim, bardzo to przypomina początek lat 40. i przejmowanie przez komunistów pełni władzy w Polsce” .
-
prof. Jan Zimmermann z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego o swoim doktorancie Andrzeju Dudzie:„Ubolewam, że jest on absolwentem naszego wydziału”.
Ogłoszono nawet, że Andrzej Duda to już nie jest prezydent, tylko „zwykły funkcjonariusz partyjny”.
Wszystkie te działania układają się w scenariusz zamachu na legalne i demokratycznie wybrane władze w Polsce. Może nie od rzeczy jest więc zapoznać się, jak w takich razach radzili sobie nasi przodkowie: Wieść o zamachu na króla lotem błyskawicy obiegła Warszawę. Mieszkańcy stolicy byli w szoku, bowiem królobójstwo nie było nigdy orężem w walce politycznej polskiej szlachty z królami. […] Piekarski trafił do więzienia. Dwa tygodnie później decyzją sejmu Piekarski został wyjęty spod prawa, ale był to dopiero początek tego co, miało spaść na niedoszłego królobójcę. Co prawda król okazując wielkoduszność przebaczył zamachowcowi, ale sejm przerażony całym wydarzeniem postanowił przykładnie ukarać Piekarskiego. Marszałek korony opracował dokładny plan pozbawienia go życia. Miało być długo i bardzo, bardzo boleśnie. […] Na początek Piekarski miał być obwożony specjalnym wozem po Warszawie, a w wyznaczonych miejscach kat rozpalonymi szczypcami miał szarpać jego ciało. Po dotarciu na miejsce kaźni, kat został zobowiązany do włożenia mu prawej dłoni z czekanem w ogień. Kiedy dłoń „dobrze przepalona będzie” – głosił rozkaz marszałka - należało ją odciąć. Podobnie należało postąpić z lewą dłonią. Na koniec wreszcie „ czterema końmi ciało na cztery części roztargane, a obrzydłe trupa ćwierci na proch na stosie owym spalone zostaną. Na koniec proch w działo nabity, wystrzał po powietrzu rozproszy”.
PS.
Od okładki "Wprost" bardziej adekwatna jest upowszechniana w internecie grafika: