Znajomy bloger nadesłał komentarz do informacji o odwrocie „globcio”. Pozwolę sobie go przytoczyć:
Ze zdjęć NASA wnika jednoznacznie, że pokrywa lodowa na półkuli południowej (wokół Antarktydy, nie Arktyki) systematycznie się powiększa. Wynikać by mogło z tego, że klimat na półkuli południowej się oziębia.
Niestety,naukowcy od globcia doszli do przeciwnych wniosków: powierzchnia lodu się zwiększyła, ale grubość zmalała ...ze względu na ...globalne ocieplenie: lod się rozpłaszczył i rozpełzł. Podobno mają jakieś supernowoczesne. urządzenia do mierzenia grubości lodu i doszli do "przerażających wniosków". Tyle ze wcześniej takich urządzeń nie mieli, mierzyli bardziej tradycyjnymi metodami. Odnieśli obecny pomiar (mierzony nowymi metodami) do starych, mierzonych tradycyjnie. Kłania się metodologia badań. Do czego odnoszą wyniki nowych badań?
Spróbuję teraz "wytłumaczyć" przyczyny zwiększenia się grubości lodu w Arktyce. Oczywiście przyczyną jest globalne ocieplenie: większa temperatura morza powoduje wzrost wilgotności powietrza nad morzem, nad powierzchnią. Ponieważ w Arktyce temperatury są i tak ujemne, więcej wilgotnego powietrza zamarzło, więc stąd i więcej lodu. W czasach przed globciem woda była chłodniejsza. Przecież w Karpatach jest więcej śniegu niż na Syberii, ale czy z tego wynika, że Syberia jest cieplejsza?
Tedy proszę nie mącić.