Jedną z największych firm na świecie jest chińska grupa Alibaba zajmująca się handlem internetowym. Jej założyciel Jack Ma wygłosił ostatnio kontrowersyjną tezę, że rozwój techologi takich jak obliczenia w chmurze, sztuczna inteligencja i przetwarzanie Dużych Zbiorów (Big Data) czyni realną gospodarkę planową. Z krytyką takiej tezy wystąpił promujący wolność gospodarczą „Instytut Misesa”. Krytyka ta została sformułowana przy pomocy pojęć klasycznej ekonomii i jest przez to mało przekonująca.
Jack Ma jak nikt inny rozumie znaczenie przetwarzania danych i możliwości jakie ono daje. Jego firma dysponuje potężną bazą danych. Jest też częścią gospodarki Chin – gdzie formalnie wciąż panuje komunizm.
Próba krytyki oparta na założeniu, że on się myli w ocenie znaczenia danych wydaje się więc mało poważna. Prawdą jest, że przetwarzane dane z przeszłości nie pozwalają trafnie przewidzieć preferencji konsumentów w przyszłości, a ich statystyczna natura nie oddaje rzeczywistych potrzeb realnych osób. Jednak Jack Ma z pewnością nie miał na myśli możliwości przewidzenia zachowań ludzi i przydzielania im pracy. Istotą gospodarki planowej była optymalizacja zasobów poprzez minimalizację ryzyka. Państwo które dysponowało informacją o całej gospodarce, mogło wpływać na jej funkcjonowanie. Państwa socjalistyczne robiły to dość skutecznie, póki nie nastąpił zwrot ku gospodarce innowacyjnej, której siłą napędową jest ryzyko, które starano się przecież eliminować.
To ryzyko wiąże się z wolnorynkowym mechanizmem kształtowania cen. Druga część krytyki sformułowanej przez Instytut Misesa jest bardziej istotna, bo zwraca uwagę właśnie na to, że planowana gospodarka to także planowane ceny. Jednak i w tym wypadku brak jakiejkolwiek refleksji nad różnicą w pojmowaniu cen w gospodarce współczesnej w stosunku do czasów Misesa. Dawniej cena była wynikiem negocjacji stron transakcji z których jedna dążyła do maksymalizacji zysku a druga maksymalizacji korzyści. Obecnie głównym czynnikiem determinującym ceny są strategie realizowane przez wielkie podmioty obecne w gospodarce. W kształtowaniu tych strategii informacja pełni rolę kluczową. Z punktu widzenia dostępu do informacji, mamy możliwe dwie skrajności: socjalistyczna gospodarka w której to państwo było głównym dysponentem informacji gospodarczej oraz gospodarka korporacyjna – w której gromadzenie i ochrona informacji służy uzyskaniu maksymalnej kontroli nad poszczególnymi segmentami gospodarki. W obu tych skrajnościach występuje problem marginalizacji indywidualnej wolności i przedsiębiorczości.
To właśnie indywidualna swoboda gospodarcza powinna wyznaczać kierunek działania, a nie doktrynerstwo (nawet wsparte autorytetem Misesa). Dlatego państwo w swych naturalnych dążeniach do uzyskania maksymalnej kontroli nad informacją powinno działać w imieniu obywateli. Czyli gromadzimy informacje po to, aby zapewnić swobodny do niej dostęp. W ten sposób zwiększa się poziom swobody gospodarczej. Cała reszta – łącznie z mechanizmem kształtowania cen i przewidywaniem trendów rozwoju to sprawy mniejszej wagi.
W Polsce powstaje centralna baza faktur. To czy będzie ona użyta dla zwiększenia wolności gospodarczej, czy też poziomu kontroli pozostaje kwestią otwartą. Na pewno taki rejestr pozwoli wyeliminować oszustwa, które są jednym ze zbędnych czynników ryzyka. Może dlatego reprezentanci polskich „wizjonerów biznesu” zaczynają postulować rezygnację z podatku VAT? No bo co to za podatek na którym nie można pokombinować?