Biorąc pod uwagę niebywały rozwój gospodarczy i społeczny, jakiego jesteśmy świadkami, zadziwia wielkość panujących w świecie nierówności. Piramida bogactwa pokazuje, że 3.2 miliardy ludzi, stanowiące 68,7% ludzkości kontroluje jedynie 3% bogactwa. Tymczasem 32 miliony najbogatszych, stanowiące 0,7% ludzkości, kontroluje 41% bogactwa.
Warto przy okazji uświadomić sobie fakt, że powyższy rysunek nie obrazuje złożonego świata z naturalnymi nierównościami, ale jest obrazem zwyrodniałego kapitalizmu. Kapitalizmu w którym nie ma związku między wkładanym wysiłkiem i uzyskiwanymi korzyściami. Kapitalizmu, w którym za liberalną retoryką kryją się rządy jednego, potężnego i niepodzielnego władcy: nieogarnionej chciwości. W zglobalizowanym świecie ta chciwość nie pełni żadnej pozytywnej roli i jest siłą destrukcyjną. W odniesieniu do kraju najbardziej nią dotkniętą, czyli USA doskonale opisuje to zjawisko J. Stiglitz w swej najnowszej książce. Polska podąża tą samą drogą, o czym z świadczy choćby niebywała dynamika przyrostu milionerów w połączeniu z masowym zjawiskiem niedożywienia wśród dzieci. Poziom pożądanych nierówności (korzystnych dla rozwoju) przekroczyliśmy już około 10 lat temu. Precyzyjnie pokazał to metodami ekonometrycznymi Jan Jacek Sztaudynger (niestety jego strona pełna fascynujących artykułów się nie otwiera).