Jeśli rację mają ci, którzy uważają, że złoto jest najlepszą inwestycją na niespokojne czasy, to czeka nas okres błogiego spokoju. Analitycy wieszczą bowiem długotrwały spadek cen złota.

 

Może jednak nie być wcale tak spokojnie (i raczej na pewno nie będzie). Czyżby więc analitycy haniebnie się mylili? Oni raczej wiedzą, co mówią. Prędzej nasi „eksperci od złota” poruszają się w sferze baśni i legend. Oni zapewne myślą, że popyt na złoto kształtują ciułacze, którzy myślą: niezależnie jaka zawierucha nas czeka, to złoto będzie nośnikiem wartości, który przetrwa – choćby zakopane w ogródku. Tymczasem analitycy mówią o czymś diametralnie różnym. Kiedy piszą, że „sprzedaż złota będzie pewnym strzałem”, chodzi im głównie o instrumenty pochodne związane z transakcjami sprzedaży złota. To czy takie transakcje rzeczywiście nastąpią, ma drugorzędne znaczenie.  

 

Uzupełnienie z dnia 12 X:

"Złoto tąpnęło po ogromnym zleceniu sprzedaży"