Portal biztok.pl postawił tezę, że Niemcy zawdzięczają swą gospodarczą pozycję korupcji. Prawdopodobnie jest to gra na kontrowersje, które mają zwiększyć oglądalność. Co nie znaczy, że wskazane przypadki korupcji nie obrazują ważnego zjawiska. Trafnie ujął je jeden z komentatorów: „tam korupcja anty-państwowa (czyli wewnętrzna czyli taka jak u nas) prawie nie występuje, tylko korupcja pro-państwowa - zewnętrzna. Aby utrzymać miejsca pracy w swoim kraju czyli aby obywatele żyli na wysokim poziomie, czyli całkowicie odwrotnie niż u nas - u nas bierze się łapówki aby wykańczać lokalny rynek a nie poszerzać rynki zbytu na inne państwa”.

 

A że przy okazji tego poszerzania można zrobić niezłą karierę... Kolejne wyczyny Gerharda Schroedera najlepszym tego dowodem.

 

Natomiast co do polski, to niestety sytuacja jest jeszcze gorsza, niż wynika z powyższego komentarza. To „wykańczanie” odbywa się nie tylko dla korzyści (niewspółmiernie małych), ale wręcz „dla idei”. Z powodu nadzwyczajnej gorliwości w wypełnianiu „wymogów unijnych”, ulegania niedowarzonym ekspertom, czy doktrynerstwa. Szczególne nasilenie tych zjawisk nastąpiło w czasach rządów Jerzego Buzka. Konsekwencją są seryjnie przyznawane ordery i odznaczenia :-(.