Tak się zdarzyło, że w rocznicę powstania „Solidarności” rozgorzała dyskusja na temat uchodźców z Afryki. Jak to ujęła jedna z gazet „Niemcy uczą solidarności”. Skoro Niemcy biorą się za „uczenie” opornych, to sprawa jest poważna. Na szczęście mamy czasy, gdy zamiast czołgów („tanks”) używa się banków („banks”), więc propozycja jest taka: „Przynależność do Wspólnoty Europejskiej to nie tylko profity – podkreśliła szefowa autriackiego MSW, kierując słowa do opornych. Według niej, w tak trudnej sytuacji, z jaką mamy do czynienia obecnie, musimy też przyjąć na siebie odpowiedzialność; na opierające się kraje można wywrzeć nacisk finansowy, redukując bądź wstrzymując unijne dofinansowanie”.

Premier Słowacji Robert Fico jako jedyny polityk odważył się powiedzieć prosto z mostu: „to nie Słowacja zrzucała bomby na Syrię i Libię”. Ale na to Niemcy także mają odpowiedź: to nie interwencja Zachodu przyczyniła się do zmiany sytuacji, lecz to, że Zachód odwrócił się plecami w chwili, kiedy chodziło tam o stworzenie minimalnych struktur państwowości. Nie agresja Zachodu, lecz bezmyślne wycofanie wojsk doprowadziło region do eksplozji. Obecny kryzys ponagla Zachód, a konkretnie Europę, nie do osłabienia interwencjonizmu, lecz do wzmocnienia interwencji na całym świecie.

Jaki znowu „zachód”? Operowanie ogólnymi kategoriami to ulubiona metoda łgarzy. Żaden „zachód” nie zbroił islamistów, ani nie bombardował Libii. To konkretne państwa i konkretni ludzie. Całkiem możliwe, że Tony Blair odpowie za swe czyny. Zbrodniarze z USA pozostaną bezkarni, a ich sługusy znad Wisły będą im dalej nadskakiwać.

Wracając do niemieckich pouczeń – są one dość bezczelne – choć raczej nie grozi nam powrót „nauczycieli kultury” w mundurach wermachtu. Czy jednak państwo, które podejmuje tak wrogie wobec sąsiadów działania, jak rozbudowa rurociągu North Stream i stosuje gospodarczy terror dla osiągnięcia celów politycznych (vide Grecja) ma prawo mówić o solidarności?  

Dlaczego Polska musi przyjąć uchodźców?

Fala uchodźców to cena za głupotę. A głupota tania nie jest – więc skoro jej potrzebujemy, trzeba płacić. Był między nami kiedyś mądry człowiek. Błagał by nie rozpoczynać nowej wojny kultur. Dzisiaj widać trafność jednej z opinii na ten temat: „On chyba coś wie, On chyba widzi coś bardzo niedobrego, bo tak się zaangażował”. Jego mądrość została odrzucona, a polscy politycy głosili, że to także „nasza wojna”. Jan Paweł II nie tylko w kwestii wojny miał rację. Trafnie zdiagnozował wszystkie fundamentalne przyczyny obecnego kryzysu:

 

1. Amerykańska polityka „destabilizacji”. Jan Paweł II mówił: Każde pokolenie Amerykanów musi wiedzieć, że wolność nie polega na robieniu tego, co nam się podoba, tylko na prawie robienia tego, co robić powinniśmy.

2. Rosnące nierówności: głębokie przedziały, niedorozwój i ubóstwo stanowią w ocenie Jana Pawła II większe niebezpieczeństwo dla pokoju światowego niż zbrojenia i broń atomowa.

3. Niszczący ludzkość szatański system finansowy: należy koniecznie napiętnować istnienie mechanizmów ekonomicznych, finansowych i społecznych, które, chociaż są kierowane wolą ludzi, działają w sposób jakby automatyczny, umacniają stan bogactwa jednych i ubóstwa drugich. Mechanizmy te, uruchomione — w sposób bezpośredni lub pośredni — przez kraje bardziej rozwinięte, sprzyjają — poprzez samo ich funkcjonowanie — interesom tych, którzy nimi manewrują, ale w końcu doprowadzają do zdławienia lub uzależnienia gospodarki krajów słabiej rozwiniętych.

4. Zastąpienie europejskich wartości grą interesów: „Nie będzie Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą Ducha!

Ostatni cytat pochodzi z tekstu, w którym przypomina się o idei jedności europejskiej (Europa dwóch płuc) i europejskiej otwartości: „Europa naprawdę nie jest terytorium zamkniętym ani izolowanym, gdyż kształtowała się przez kontakty z zamorskimi ludami, kulturami i cywilizacjami». Dlatego winna być kontynentem otwartym i gościnnym”.

Czy zatem polskie obiekcje wobec uchodźców są nieuzasadnione? Nie. To nie są bowiem goście, tylko najeźdźcy, których osłabiona walką z chrześcijańskim systemem wartości Europa ma prawo się obawiać.

Wojna kultur

Nie ma sensu się łudzić, że chodzi o jakieś 2 tysiące biednych syryjskich chrześcijan. Kopaczowa już zapowiedziała, że „będzie nowa liczba”. Mamy sobie sprowadzić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy potencjalnych terrorystów, gotowych zabijać w imię Allacha. W internecie można znaleźć na przykład taką próbkę ich kultury:

Pytanie 13: Czy dopuszcza się współżycie z niewolnicą, która nie osiągnęła dojrzałości płciowej? Odp.: Zezwala się na współżycie z niewolnicą, która nie osiągnęła dojrzałości płciowej, jeśli nadaje się ona do współżycia; jeśli jednak nie, wówczas wystarczy cieszyć się nią bez współżycia.

Allach jest wielki – pozwala cieszyć się posiadaniem seksualnej niewolnicy. Rodzi się tylko pytanie, czy w ramach przygotowań do przyjęcia uchodźców zostaną znowelizowane polskie kodeksy?

Polska jest stosunkowo biednym krajem, z niskimi zasiłkami. Musimy więc coś zrobić, żeby przydzieleni nam „terroryści” nie uciekli do Niemiec. Dlatego amerykańskie bazy wojskowe to bardzo dobry pomysł – będzie jakiś atrakcyjny cel ataków. Niemcy mówią: Chcecie baz? Przyjmijcie imigrantów. Oczywiście, że chcemy. My chrześcijański naród zrobimy wszystko z nienawiści do Ruskich.  Nienawiść to bardzo dobre spoiwo dla "multi-kulti".