Przestroga z ubiegłego wieku dziś nie brzmi wiarygodnie: „wiek XXI będzie wiekiem religii albo nie będzie go wcale”. Rozpoczęliśmy bieżące stulecie z pustymi kościołami Europy, rosnącą potęgą komunistycznych Chin i powszechnym przekonaniem, że religia to sprawa prywatna.

Rzeczywiście wiara w Boga to sprawa prywatna. Ale religia jako zorganizowana forma relacji człowieka z Bogiem rzutuje na funkcjonowanie całych społeczeństw. Jeśli abstrahujemy od kwestii wiary – religia pozostaje ważnym źródłem etyki. Ignorowanie tego było największym błędem ideologów liberalnej demokracji i przyczyniło się do klęski tej ideologii.

Wygrana Donalda Trumpa w USA to symboliczny koniec liberalnej demokracji. Jest to moment bardzo niebezpieczny dla świata, a Polski w szczególności. Nawet patrząc na historię z perspektywy konserwatysty – trzeba przyznać, że liberalizm jako globalna ideologia miał swoje zalety. Prymitywna prostota, minimalny zbiór zasad zredukowany do praworządności i wypchnięcie do sfery prywatnej wszystkiego co nas różni sprzyjały globalizacji. Każdy kto w życiu społecznym potrafił się dostosować mógł żyć w poczuciu wolności. Jeśli sobie w życiu nie radził – to był problem jego nieudaczności. Imperium USA czuwające nad tym, by te zasady nie były łamane zapewniało pokój. Bo wszelkie konflikty także można było traktować indywidualnie, a system jako całość był stabilny.

Co poszło więc nie tak? Przecież każdy rozsądny człowiek powinien akceptować takie zasady? Na porażce zaważyło potraktowanie liberalnej demokracji jako strategii: przez korporacje w dziedzinie gospodarczej (globalizacja) oraz państwa w dziedzinie geopolityki (ekspansja pod pozorem "szerzenia demokracji").

Z całą ostrością widać to w bardzo ważnym wywiadzie z amerykańskim ekspertem opublikowanym przez kulturaliberalna.pl. Według Edwarda Luttwaka wygrana Trumpa to najlepsze, co przydarzyło się Polsce od dawna. Jego przekaz jest prosty: chcecie bezpieczeństwa, to je sobie zapewnijcie i nie liczcie na innych. Bo Stany Zjednoczone pod przywództwem Donalda Trumpa będą broniły wszystkich państw europejskich, które można obronić. […] Do tej grupy oczywiście nie zaliczają się Polska ani państwa bałtyckie. Oczywiście bronić przed Rosją, bo USA jest gotowe do nowej Jałty. Luttwak radzi także jak to zrobić. Wystarczy uzbroić większość młodych ludzi. W takiej sytuacji Rosjanie mogą wejść do Polski, kiedy chcą. Ale gdy tylko wyłączą silniki swoich czołgów, pojawią się Polacy, którzy ich zabiją. To się nazywa prawdziwa strategia obronna.

 

Jest tylko jeden problem: większość młodych ludzi nie chce zabijać swoich kolegów z Rosji ani z żadnego innego kraju. Chcą tego, co obiecywała liberalna demokracja: nie przenoszenia indywidualnych konfliktów na społeczeństwo i rozstrzyganie sporów w sposób pokojowy (na przykład przez głosowanie). Świat nie jest więc taki jakim postrzegają go stratedzy. Luttwak uważa, że tylko ci politycy, którzy potrafią myśleć i działać strategicznie są poważni. Poważni są więc przywódcy USA i poważny jest Putin. Reszta to błazny.

Na szczęście rozwój nowych technologii daje nadzieję także „błaznom” takim jak my. Znikające bariery komunikacyjne sprawiają, że coraz trudniej jest manipulować społeczeństwami i rozgrywać konflikty jako część realizacji strategii. Do „polskiego majdanu” jako szykują nam na 13 grudnia dobrze pasuje stwierdzenie, że ‘historia lubi się powtarzać, ale jako farsa’. Młodzi ludzie nie chodzą na demonstracje „w obronie demokracji”.

Gdyby żołnierze strzelający do siebie w okopach I Wojny Światowej po ciężkim dniu walki udawali się na spoczynek do wspólnych koszar, ta wojna nie mogłaby być kontynuowana. Ludzie którzy ze sobą rozmawiają, nie strzelają do siebie. Obecnie strony takiego konfliktu mogłyby pogadać o tym co robią przez internet….

Rewolucja komunikacyjna pozwala na przedstawienie alternatywy wobec strategii dinozaurów z XX wieku. Wietnamczycy nie pokonali wojsk Amerykańskich na polu walki. Znaleźli sojuszników na ulicach amerykańskich miast, gdzie młodzież śpiewała o pokoju. Nie jest więc tak, że jesteśmy pozostawieni sami sobie, a nasz los zależy od tego, czy nauczymy młodzież zabijania. Naszymi sojusznikami są młodzi Rosjanie, Niemcy, Amerykanie …..

Wiek XX pozostawił nam w spuściźnie parę dobrych rzeczy. Wśród nich są wpisane w prawo międzynarodowe elementarne zasady wzięte z chrześcijańskiej etyki. To wystarczy jako podstawa budowania międzynarodowej wspólnoty na poziomie kontaktów między ludźmi.