Ukraińcy słusznie oskarżają „zachód” o przyczynienie się do śmierci wielu swoich rodaków. Patrząc na to bez emocji, należałoby sprecyzować, kto konkretnie jest odpowiedzialny. Oczywiście nie szary Jan Kowalski czy Johan Smith, ale ci, którzy mają władzę. A kto ma władzę?
Nie ma najmniejszej przesady w stwierdzeniu, że współczesnym światem rządzi pieniądz. Nie chodzi tylko o powszechny konsumpcjonizm i życie pod presją odsetek. Rządy pieniądza mają charakter formalny, poprzez system finansowy działający według zasad monetaryzmu. Czyli polityce finansowej jest podporządkowana cała gospodarka, a pośrednio – także władza polityczna. Odpowiedzialni są więc ci, którzy taki system stworzyli (bo on na pewno nie jest stworzeniem bożym ;-)) oraz ci, którzy obecnie nim kierują. W przypadku Ukrainy można by nawet wskazać konkretne osoby, które mają krew na rękach. Oczywiście nikt tego nie zrobi, bo poufność zawsze stanowiła fundament działania tego typu organizacji.
Jak do tego doszło?
Kilka czynników sprawiło, że gospodarka ukraińska znalazła się w kryzysie. Można wymienić tutaj wpływ kryzysu światowego, błędy polityki fiskalnej i monetarnej, wysokie ceny gazu z Rosji i inne problemy gospodarcze (w tym powszechną korupcję i nierównowagę w obrotach z zagranicą rzędu kilkunastu mld USD).
We współczesnym świecie jednym z podstawowych warunków pozwalających egzystować jest zdolność do obsłużenia zadłużenia państwa (czyli sprzedaży obligacji). Przy stosunkowo niewielkim zadłużeniu Ukrainy nie powinno to być problemem. Dług wyniósł we wrześniu 2013 70mld – to tylko około 40% PKB, a jeśli uwzględnić olbrzymią szarą strefę, wyjdzie raptem kilkanaście procent PKB) Jednak akurat „rynki wschodzące” (a Ukraina podporządkowana Rosji kontraktem gazowym w szczególności) nie była na tyle atrakcyjnym kredytobiorcą, aby bez problemu „rolować” swe zadłużenie. Jak zwykle w takich razach zwrócono się do MFW.
Było to zupełnie naturalne, biorąc pod uwagę cele, do jakich MFW został powołany. Jeśli jednak ktoś ma władzę, to nie musi się podporządkowywać założonym pierwotnie celom. MFW od dawna już działa jak misjonarz wymyślonej przez siebie religii z bliżej nie znanych przyczyn najczęściej określanej mianem „wolnego rynku”. Jeden z dogmatów tej religii brzmi: subsydia są złe. A zwłaszcza subsydiowanie nośników energii. Zdaniem MFW Janukowycz powinien przenieść w całości koszmarny wzrost cen gazu na społeczeństwo, bo to zapobiega pogłębianiu nierówności. Bo na przykład w regionie Afryki subsaharyjskiej, który rocznie dotuje energię elektryczną kwotami rządu 15 mld dol., tylko 30 proc. najbogatszych gospodarstw ma dostęp do tej energii. Jak to się ma do Ukrainy? A kto by się nad tym zastanawiał? To nie jest pierwszy przypadek, który świadczy o tym, że pieniądzmi rządzą socjopaci. A może nawet gorzej – być może ich głupie argumenty nie wynikają ze stosunku do społeczeństw, tylko własnych niemożności? (Niedawno inna wpływowa organizacja OECD ogłosiła, że na problemy demograficzne najlepiej będzie zwiększyć udział kobiet w rynku pracy!!!!)
Pierwsza próba „pomocy” MFW dla Ukrainy (w 2010 roku) skończyła się fiaskiem, bo Janukowycz obiecał podwyżkę cen gazu, ale wcale się z obietnicy nie miał zamiaru wywiązać. W 2013 roku jednak sytuacja się nadal pogarszała i podjęto negocjacje na nowo. O skali arogancji i bezdusznej głupoty MFW może świadczyć fakt, że żądania „trudnych reform” (w tym drastyczne podniesienie cen gazu w kraju, w którym 30% ludzi żyje w nędzy a zimy bywają bardzo ostre) uzupełniono żądaniem, aby rząd zrezygnował z „pobierania podatku od operacji walutowych”. Negocjacje trwały prawie cały rok 2013 i skończyły się tym, że MFW nadal chce pomóc, ale Janukowycz znalazł się na „musiku” i zwrócił się do Rosji. Ta w zamian za rezygnację z europejskich ambicji wyręczyła chętnie MFW. Resztę można obejrzeć w telewizji.
Problemy gospodarcze wskutek tych wydarzeń jeszcze się pogłębiły i teoretycznie Ukraina jeszcze bardziej jest uzależniona od obcego dyktatu. Agencje ratingowe obniżyły swoje oceny. Rosja zawiesiła swój program pomocowy, skutkiem czego Ukraina odwołała planowaną emisję 5-letnich euroobligacji o wartości 2 miliardów dolarów.
Kiedy jednak w Kijowie doszło do masakry, a determinacja Ukraińców okazało się silniejsza niż strach przed kulami, wytworzyła się nowa sytuacja polityczna. Rewolucja i chaos nie ułatwiają interesów i interesików. A poza tym – jest szansa na jakiegoś ukraińskiego Balcerowicza, który wydoi Ukrainę dla jej dobra.
MFW będzie więc zapewne bardziej łaskawy (przynajmniej na razie). Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii już zapowiedział konsultacje z MFW w celu uruchomienia "pomocy" dla Ukrainy. Agencja Reuters poinformowała, powołując się na anonimowego urzędnika Departamentu Stanu USA, że Stany Zjednoczone zapewnią Ukrainie „silne poparcie” w poszukiwaniu we współpracy z MFW programu gospodarczego, umożliwiającego „ustabilizowanie gospodarki”. Urzędnik zapewnił, że oferta MFW będzie z pewnością lepsza, niż inne oferty (Rosji w szczególności). Umowa z MFW odblokuje jego zdaniem wszystkie inne możliwości pomocy Ukrainie.
A tak nawiasem mówiąc - podejrzenia, że międzynarodowe instytucje są podporządkowane politycznie USA, to jest zwyczajna potwarz ;-).