Transakcja sprzedaży przez Jolantę Kwaśniewską „butów” za 3 miliony przebiegała niczym w komedii szpiegowskiej. Ludzie o takich koneksjach mogli zalegalizować swój majątek na wiele sposobów. Nie chciało się? Ot – choćby nagroda za wkład w budowę demokracji i pokoju na świecie. Mało to u nas laureatów takich nagród? Niedawno na przykład Leszek Balcerowicz dostał okrągłe ćwierć miliona dolarów. Oczywiście nikomu nie przyjdzie na myśl, że to dola za którąś z operacji drenażu Polski. Zbieżność w czasie z domknięciem operacji OFE, wartości blisko 20 mld złotych, jest całkowicie przypadkowa. Nagroda jest imieniem Miltona Friedmana i należy się Balcerowiczowi jak psu buda. Nawet jeśli Friedmanowi wyczyny naszego maga od finansów niezbyt się podobały. Liczy się efekt końcowy, a ten z punktu widzenia fundatorów nagrody musi być pozytywny.

 

W zestawieniu z Balcerowiczem, Kwaśniewski wypada jak Fred Flinston. Fundacje założone przez Balcerowicza od lat są wspierane przez różne zagraniczne ośrodki (między innymi fundacje Sorosa i USAID, o którym ostatnio jest głośno, gdyż razem z założycielem eBaya sfinansował ukraiński Majdan). Czy ktoś mu robi z tego tytułu zarzuty (nie licząc posła Zawiszy, który bezczelnie chciał się kiedyś dowiedzieć kto jest donatorem CASE)? Ale kiedy Kwaśniewski dostał parę rubli od ukraińskiego oligarchy Pińczuka, zaraz zrobiono z tego aferę. Balcerowicz ostro lobbował na rzecz PTE i wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem. Ale lobbing Kwaśniewskiego na rzecz Rosjan chcących przejąć Grupę Azoty uznano za rzecz bardzo naganną.

 

To stanowczo nie ta sama liga. Dlatego Kwaśniewskiemu nie pospieszy na ratunek żaden Trybunał Konstytucyjny (tak jak kiedyś Balcerowiczowi). Został mu się jedynie Stefan Niesiołowski …. Brak powagi to chyba jednak z najgorszych rzeczy, które mogą spotkać polityka.....