Powtórzony niedawno przez TVP film „Penelopa” zawiera scenę typowego dla liberalnych demokracji pragmatyzmu. Dziewczyna o delikatnie mówiąc „nietypowej urodzie” staje się ulubienicą mediów. Jeden z bohaterów publicznie wypowiada się o niej nieprzychylnie. Jego ojciec go upomina: prowadzimy interesy i nie możemy sobie pozwolić na takie działania – musisz to naprawić. No i skarcony młodzieniec idzie się oświadczyć „poczwarze”.
Taki efekt oglądamy w USA, gdzie część osób i środowisk krytykujących Trumpa zaraz po jego zwycięstwie uznała, że jednak interes ważniejszy. W Polsce jak dotąd panował swoisty „front jedności narodu” - przynajmniej jeśli chodzi o media „głównego ścieku”. Nikt nie może oczekiwać zmiany frontu przez Michnika i jego szmatławiec (w USA CNN też nie ustaje w opluwaniu Trumpa). Jednak w odniesieniu do całej reszty to jednak jest odrobinę dziwne. Czyżby „zagranica” miała aż tak mocne wpływy, że interes się nie liczy? Jednak coś się zaczyna ostatnio powoli zmieniać. Ostateczną kompromitację totalniackiej opozycji jakoś udaje się jeszcze przykryć plamami na życiorysie posła Piotrowskiego. Jednak bez telewizji publicznej trudno przykryć wyczyny „państwa Tuska” w sprawie Amber Gold, oraz śledztwa smoleńskiego (odkryto właśnie kolejną zamianę ciał ofiar). Z drugiej strony spada bezrobocie, rośnie poziom optymizmu w społeczeństwie, coraz mniej młodych ludzi widzi swoją szansę w emigracji (to także przejaw odradzania się polskości).
W tej sytuacji nie powinien zaskakiwać opis fenomenu działalności Ojca Rydzyka na jednym z gospodarczych portali. Fakty mówią za siebie: „uczniowie Wyższej Szkoły Kultury Medialnej i Społecznej mają przynajmniej 15 tygodni różnego rodzaju staży zawodowych podczas jednego stopnia studiów, co oznacza, że magistrant ma ich na swoim koncie co najmniej 30. Na innych uczelniach bywa tak, że nie ma ich w ogóle. Widać wyraźnie, że te działania przynoszą efekty, bo WSKSiM uplasowała się pod względem zagrożenia bezrobociem dla absolwentów na 5. miejscu spośród 232 publicznych i niepublicznych uczelni prowadzących studia uzupełniające magisterskie […]. Średni czas między obroną dyplomu a podjęciem pierwszej pracy to niecałe 3 miesiące”.
Fenomen Ojca Rydzyka nie uszedł też uwadze redakcji „Rzeczpospolitej”, która postanowiła uświadomić współpracującym z nim żydom, że mają do czynienia z "antysemitą", który kiedyś w kościele powiedział, że "tu nie synagoga". Najwyraźniej „Rzepa” chce przejąć od słabnącej GW część medialnego rynku ogłupiaczy.