W marcu bieżącego roku abp Jędraszewski skomentował słowa „po upadku komunizmu boję się w Polsce trzech totalitaryzmów: religijnego, moralnego i nacjonalistycznego”: Tę wypowiedź można odszyfrować jako lęk przed przywróceniem właściwego fundamentu dla życia politycznego i społecznego. To lęk przed takim fundamentem, którym jest Pan Bóg. Dalej ten człowiek obawia się fundamentu moralnego jakim jest 10 przykazań, opowiadając się tym samym za relatywizmem moralnym, za tym, że każdy może mieć swoją prawdę i według niej żyć oraz narzucać ją innym. Na koniec bojąc się nacjonalizmu uderzył ten człowiek w to co jest najbardziej istotne dla całej naszej wielkiej tradycji – w patriotyzm. Ten człowiek nie chciał, by nasze życie po 89 roku kształtowało się według tych trzech słów tworzących jeden wielki program dla Polski – Bóg, Honor, Ojczyzna”.
„Ten człowiek” to Adam Michnik – syn zbrodniarza stalinowskiego Stefana Michnika. Po wielu latach rozłąki ojciec z synem powrócili ostatnio do jedności ideowej, popierając antypolskie wystąpienia szykowane na dzień dzisiejszy przez tak zwaną „totalną opozycję”.
Kiedyś – póki Zbigniew Herbert nie zdemaskował go jako „oszusta intelektualnego”, Adam Michnik uchodził za czołowego antykomunistę. Za swój udział w obalaniu (dziś nie wiadomo za bardzo czego: komuny, czy wódy z komunistami), Michnik został uhonorowany w październiku 1986 roku nagrodą Kennedych „Human Rights Award”. Oprócz niego wyróżniono Zbigniewa Bujaka i ks. Jerzego Popiełuszkę (pośmiertnie). Nagroda miała także formę pieniężną: 40tys dolarów do podziału. Na owe czasy kwota w Polsce olbrzymia. Co się stało z częścią należną rodzinie księdza Jerzego? Podobno próbowali to ustalić dziennikarze „Tygodnika Solidarność”: „Po latach Andrzej Gelberg opowiedział grupie dziennikarzy "Tygodnika Solidarność" dalszy ciąg swego dochodzenia. Nagrał on na magnetofon relacje różnych ludzi, przede wszystkim rodziny księdza Jerzego w jego rodzinnej wsi. Kupili nawet psa, gdyż bali się napadu bandytów, ponieważ po ogłoszeniu w prasie o nagrodzie pieniężnej Kennedych we wsi mówiono, iż śpią na pieniądzach. Tymczasem nie dostali ani grosza. Następnie Andrzej Gelberg zapytał o to Zbigniewa Bujaka, który zagroził mu, że go zniszczy, jeśli piśnie choć słowo o tej sprawie. Andrzej Gelberg opisał rzecz w taki sposób, że cytował wyłącznie wypowiedzi różnych uwikłanych w nią osób bez swego komentarza. Kiedy zaniósł tekst naczelnemu czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu, ten mocno poruszony zadecydował, że nie będzie walił adwersarzy poniżej pasa i schował artykuł do kasy pancernej”.
W niedawno wydanej książce Pawła Zyzaka „Efekt Domina” można znaleźć zapis spotkania z roku 1989, w trakcie którego dopytywany o to Zbigniew Bujak powiedział: „zgodnie z życzeniem rodziny Kennedych to 40 tysięcy dolarów podzielono miedzy Adama Michnika i mnie, czy rodzice ks. Popiełuszki coś dostali – nie wiem”. To wcale nie znaczy, że Michnik z Bujakiem przywłaszczyli sobie cudzą własność (choć ponoć Edward Kennedy dopytywał się, czy Popiełuszkowie dostali należną im część). Mogło przecież być tak, że rodzice Popiełuszki zrzekli się swojej części na rzecz „bohaterów Solidarności”. Jednak logicznym wnioskiem z powyższego byłoby, że ich syn umarł za to, by nasze życie po 89 roku NIE kształtowało się „według tych trzech słów tworzących jeden wielki program dla Polski – Bóg, Honor, Ojczyzna”. Coś nie psuje do tego obrazka…..