Ciekawą historię z posłem PO w roli głównej opisuje portal wgospodarce.pl. Urzędniczka nie chciała narażać się na odpowiedzialność karną, pozwalając unikać posłowi płacenia podatków i ostatecznie straciła pracę. Drobny wypadek przy pracy (mowa o fakcie ujawnienia tego, a nie o zasadzie działania posła). To ich państwo i mogą robić co chcą. Jak to mówią: bogatemu kto zabroni?

 

 

Podobno PiS będzie szukał przyczyn tradycyjnej porażki w nieprawidłowościach przy urnie. Ale o jaką porażkę chodzi? Gdy tylko ujawniono strategię PO, wmówienia obywatelom, że próba oderwania bufetowej od koryta to sprawa czysto polityczna, PiS podjął wielki wysiłek, by to potwierdzić. Więc obie partie mają prawo czuć się wygranymi ;-).

 

A tak na marginesie: najbliżej sukcesu powyborczego był niejaki Al Gore w roku 2000. „W miarę jak odbywało się ręczne przeliczanie głosów, początkowa przewaga Busha, wynosząca około 1700 głosów, systematycznie się zmniejszała. Okazało się, że niektóre karty do głosowania odrzucone przez maszynę liczącą jako głosy nieważne powinny być uznan”.  

Kultura powinna służyć rozwojowi człowieczeństwa. W normalnej sytuacji obcowanie ze sztuką wyzwala w ludziach pozytywną energię. Czasem jednak kultura i sztuka musi mieć demaskatorski charakter. Wrzodów nie da się zapudrować. Zbigniew Herbert mówił, że bestii nie wolno przyprawiać maski. Mówił to pod adresem Adama Michnika, ale bez obawy o pomyłkę można tą opinię rozciągnąć na całą pseudo-elitę III RP. Oczywiście członkowie tej pseudoelity każdy demaskatorski atak będą postrzegać jako wyraz chamstwa i nie wiadomo co jeszcze.

 

Najnowsza okładka tygodnika „W sieci” pokazuje lisa takim jakim jest (http://citisus.salon24.pl/540475,salon-oburzony-okladka-w-sieci). Cały salon skowyczy.

Kilka lat temu polskie telewizje pokazały w „długi weekend” światło w oknie kancelarii premiera Tuska, który poświęcał się dla społeczeństwa, pracując w tym czasie. Tej nocy światła świecą się u co najmniej tak samo sprawnych w stosowaniu politycznego PR-u Amerykanów. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że dzięki temu poświęceniu, kilka dni (może godzin? - czas będzie odwrotnie proporcjonalny do ocenianej skali naiwności społeczeństwa) przed terminem świat zostanie znów uratowany.