Na youtube.com furorę robi spot pod tytułem „Pomóż Obamie rozpocząć III wojnę światową!” (Help Kickstart World War III!). Profesjonalnie zrobiony film nawiązuje formą do kampanii wyborczej. Występujące osoby przedstawiają się jako zwolennicy Obamy. Jedna z kobiet mówi, że wspiera i będzie wspierać go we wszystkim: trzeciej wojnie światowej i czwartej itd....

Młodzi ludzie apelują o zbieranie funduszy na projekt „3 wojna światowa”. Ich celem jest $1.6 biliona. To ważny projekt, bo skoro Obama tak mówi, to tak musi być. Każda kwota się liczy. W podzięce za $25 można otrzymać kawałek gruzu z ogarniętego wojną kraju na Bliskim Wschodzie, ze śladem pocałunku senator Lindsey Graham, a za $100 dolarów dzienną przepustkę z obozu dla uchodźców.  

W starym dowcipie hrabia miał problem, aby zadowolić hrabinę. Woła Jana z kandelabrem, bo uznał, że brak światła mu przeszkadza. Gdy to nie pomagało, rozeźlił się na Jana, że światło za słabe. Wziął od Jana świecznik i kazał mu zająć się hrabiną. Widząc zadowolenie żony mówi do służącego: tak się durniu kandelabr trzyma!

 

Kiedy Rosja wykorzystała nieudolną politykę USA, aby wrócić do woli głównego rozgrywającego w międzynarodowej polityce, John Kerry powiada: „Czekamy na tę propozycję [Rosji]. Ale nie będziemy czekać długo”! Dobrze, że nie dodał, że go ręka swędzi, żeby Syryjczykom …..

 

Ministerstwo Finansów chwali się swymi osiągnięciami w zadłużaniu Polski. Dług zbliża się do biliona złotych, z czego połowa wobec podmiotów zagranicznych. Licząc tylko 5% odsetek, mamy 50 mld rocznie. Gdy PO dochodziła do władzy, było tego połowę mniej. Pogratulować.

 

Aby sobie uzmysłowić skalę problemu, warto zauważyć, że kwota ta przekracza wydatki na obronę narodową i zbliża się do dotacji dla systemu ubezpieczeń społecznych (razem z OFE). Nie mówiąc już o takich drobnych wydatkach, jak nauka, oświata, czy opieka społeczna.

 

Całości obrazu dopełnia amerykański system finansowy, dzięki któremu możemy sobie bezproblemowo dopisywać kolejne miliardy do długu – póki stać nas na spłatę tych odsetek. A gdy nas nie będzie już stać, to się odgrzebie Balcerowicza, który pomoże nam pozbyć się resztek własności :-(.

 

Na ekrany amerykańskich kin wchodzi film dokumentalny pod tytułem „Money for nothing”. Kiedyś taką piosenkę nagrał zespół Dire Straits. Jednak zbieżność tytułów jest chyba przypadkowa. Fed bowiem rzeczywiście tworzy pieniądze z niczego. Najlepszym komentarzem do tego filmu jest porównanie druku pieniędzy w warunkach domowych i takiej samej czynności realizowanej przez FED. W pierwszym przypadku nazywa się to fałszerstwem, a w drugim „polityką monetarną”.

 

Jedynym uzasadnieniem dla tej „polityki” jest dbałość o stabilność pieniądza. Skoro jednak tego celu nie udaje się realizować, to czy FED jest komuś potrzebny?

 

 

 

Premier Victor Orban ogłosił zakończenie ery kolonizacji. Niestety tylko na Węgrzech. Nasz naczelny sprzedawczyk ma się bardzo dobrze i nadal uważa, że ma moralne prawo zabierać publicznie głos. To że zdecydował się bronić interesów finansjery (nie bez powodu oczekując pomocy ze strony Trybunału Konstytucyjnego), jest najlepszym dowodem, że użyty powyżej epitet jest najłagodniejszym z możliwych.