- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Polscy ekonomiści nie mogą przeboleć programu 500+. Jeden z nich napisał, że jet to powód do wstydu – przerażające, że popiera go 80 proc. Polaków. Swoją argumentację zaczyna od stwierdzenia, że „ekonomia to fascynująca nauka oparta na aksjomatach”. Ciekawe co jest według niego źródłem tych aksjomatów i jak one brzmią? Zapewne jeden z nich mówi, że społeczeństwo nie może funkcjonować bez głodujących dzieci, których wszak nie ma, a jeśli są – to mogą zbierać mirabelki. Podobno „najważniejszy aksjomat” to wyczytane w jakiejś liberalnej książeczce popłuczyny po Smith'cie (racjonalność konsumentów połączona z „kultem użyteczności”). Czyli mamy do czynienia z typowym przedstawicielem nadwiślańskiego liberalizmu. Wczoraj w Polsacie starli się specjaliści od gospodarki reprezentujący PiS i opozycję. Przedstawiciel PO wykroił taką mniej więcej „teoryjkę”: program 500+ wpływa negatywnie na warunki makroekonomiczne i podraża obsługę długu. Za ekstrawagancję rządu zapłacimy zatem my wszyscy – także rodziny które dostaną pieniądze. Państwo jedną ręką im da a drugą zabierze. Zbigniew Kuźmiuk z PiS ripostował, że gdyby PO nie narobiło takich długów – to nie byłoby problemów z ich obsługą. Tak się jednak szczęśliwie składa, że prasa ekonomiczna opublikowała dane dotyczące stabilności i ryzyka państw Europy. Na tych mapkach im bardziej czerwony kolor – tym większe ryzyko.
Ryzyko makroekonomiczne:
Stabilność polityczna:
Widać z tego, że Polska jest jednym z państw o najmniejszym ryzyku ekonomicznym, ale odwrotnie wygląda ocena stabilności politycznej. A to jest bezpośredni wynik działalności „opozycji”, której donosy na dodatek bez wątpienia przyczyniły się do obniżenia ratingów i wzrostu kosztów obsługi długu. Wypominanie więc tego rządowi to rzeczywiście wyjątkowa bezczelność.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Dlaczego banki w Polsce (i nie tylko) wygenerowały tak olbrzymią masę kredytów we frankach? Dlaczego Angela Merkel zaprosiła do siebie imigrantów? Czemu władze reprezentujące dumny niegdyś naród polski, potulnie słuchają chamskich ataków eurokratów?
Takie z pozoru odległe wydarzenia mogą wśród przyczyn mieć jeden wspólny i wielce istotny czynnik determinujący. To system finansowy, który posiada swoistą „broń masowego rażenia” i nie zawaha się jej użyć. Tą bronią są tak zwane derywaty – czyli instrumenty pochodne: sektor bankowy siedzi na stercie pozabilansowych kontraktów, których wartość nominalna przeszło siedmiokrotnie przekracza wartość wszystkich dóbr finalnych wytworzonych na Ziemi, w czasie pełnego obiegu naszej planety wokół Słońca.
Przeciętny człowiek sądzi, że banki zajmują się głównie udzielaniem kredytów lub przechowywaniem depozytów. Tymczasem głównym obszarem działalności banków stała się spekulacja. Służące spekulacji instrumenty finansowe (derywaty) są żetonami do gry w światowym kasynie. Natomiast inna działalność jest jedynie sposobem na wygenerowanie derywatów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Czy 20mld to dużo pieniędzy? Zdaniem twórcy OFE prof. Mark Góry – nie. To tylko jedna z wielu ciekawych wypowiedzi jakie można usłyszeć w kolejnym odcinku programu Jacka Łęskiego poświęconego tym razem reformie emerytalnej. Autorowi udało się odsłonić różnice poglądów na tą „reformę” (albo może lepiej: ten „przekręt”). Aleksandra Wiktorow podkreślała, że celem systemu emerytalnego powinna być ochrona emerytów przed nędzą – a obecny system tego nie zapewnia. Tymczasem zdaniem Marka Góry celem reformy była ochrona …. pracujących (przed łożeniem na emerytów)!
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Wygląda na to, że Kanada jest pierwszym dużym państwem świata zachodniego, w którym liberalni ekonomiści utracili wpływy. Młody premier Kanady chce realizować działania, które idą w dokładnie odwrotnym kierunku, niż ten opisany w podręcznikach ekonomii. Przede wszystkim przyjęto do wiadomości rzecz fundamentalną: jeśli nastąpi dalszy rozwój prekariatu (najkrócej mówiąc ludzi, którzy pracując nie są w stanie osiągnąć dochodu pozwalającego na swobodne życie), to gospodarka się zawali i będzie coraz gorzej. Nie da się też podnieść płacy minimalnej, gdyż to spowoduje dalszy upadek drobnego biznesu, wypieranego przez korporacje. Jedynym sensownym rozwiązaniem problemu wydaje się w tej sytuacji zapewnienie każdemu Kanadyjczykowi bezwarunkoweo dochodu na poziomie wystarczającym do godnego życia. Kopernikański zwrot polega na tym, że to dzięki bogactwu ludzi rozwijać się ma ekonomia kraju, a nie dzięki rozwojowi państwa bogacić się ludzie. Jeśli w tym kierunku zmierza ekonomia, to polski program 500+ może się okazać pionierskim! Ma on dać taki sam efekt, ale natychmiast i bez tak dużych obciążeń dla budżetu, jak generowałby bezwarunkowy dochód podstawowy który na razie rozważają jedynie kraje bogate.
Premier Kanady Justin Trudeau zapowiedział też, że jego rząd wycofuje się z przesunięcia wieku emerytalnego.
W Kanadzie eksperymentowano z bezwarunkowym dochodem już w latach 70-tych, chcąc ustalić – czy nie obniży on chęci do pracy (co jest głównym argumentem liberalnych ekonomistów). Obecnie sięgnięto do tych danych i okazało się, że „tylko dwie grupy pracowały mniej – świeżo upieczone matki i nastolatkowie. Kobiety „kupowały” sobie w ten sposób dłuższe urlopy macierzyńskie, które wtedy wynosiły tylko 4 tygodnie. Nastolatkowie z kolei pracowali mniej, bo nie musieli rzucać szkoły, aby rozpocząć życie zawodowe, ale mogli pozwolić sobie na pozostanie w szkole i jej ukończenie”.
Obecnie taki eksperyment postanowiono rozpocząć w Ontario – najludniejszym stanie Kanady leżącym na wschodnim wybrzeżu. Minimalne wynagrodzenie wynosi tam $11.25 na godzinę, gdy tymczasem w ośmiomilionowym Toronto dopiero $16 pozwala się utrzymać. Dlatego rząd poszukuje rozwiązań, które pozwolą a najbardziej efektywny sposób podnieść dochody społeczeństwa.
Na zdjęciu obecny Premier Kanady
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Może jednak społeczna rola telewizji publicznej nie uległa wyczerpaniu. Nadzieją napawa nadany w czwartek program Jacka Łęskiego z cyklu „Chodzi o pieniądze”, poświęcony polisolokatom. Prywatne media i władza „pochylają się” od dawna nad problemem w taki sposób, aby za bardzo nie przeszkodzić finansistom w łupieniu Polaków. Jacek Łęski pokazał jak wielki to szwindel i dlaczego wprowadzane zmiany nic naprawdę nie zmieniają.
Podstawowym problemem tak zwanych „polisolokat” są „opłaty likwidacyjne”. Chcąc wybrać oszczędności, klient musi zapłacić opłatę, sięgającą 100% zgromadzonych pieniędzy! W niektórych krajach takie opłaty zostały w ogóle zakazane, a w innych ograniczone do 4%.
Patrząc na perypetie z „frankowiczami” - wyraźnie widać, że PiS bankierów się boi. Stojąc na czele tak zadłużonego kraju – ma czego się bać. Niemniej programy takie jak „Chodzi o pieniądze”, czy wtorkowy „Naprzeciw Bankom” budzą świadomość Polaków. Rząd powinien w spokoju przygotowywać się do wojny z prawdziwym przeciwnikiem: banksterami. Wypowiedzeniem takiej wojny może być zakaz wspomnianych opłat likwidacyjnych, prawdziwy zakaz lichwy, lub ograniczenia bankom prawa kreacji pieniądza.