- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Czy 20mld to dużo pieniędzy? Zdaniem twórcy OFE prof. Mark Góry – nie. To tylko jedna z wielu ciekawych wypowiedzi jakie można usłyszeć w kolejnym odcinku programu Jacka Łęskiego poświęconego tym razem reformie emerytalnej. Autorowi udało się odsłonić różnice poglądów na tą „reformę” (albo może lepiej: ten „przekręt”). Aleksandra Wiktorow podkreślała, że celem systemu emerytalnego powinna być ochrona emerytów przed nędzą – a obecny system tego nie zapewnia. Tymczasem zdaniem Marka Góry celem reformy była ochrona …. pracujących (przed łożeniem na emerytów)!
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Wygląda na to, że Kanada jest pierwszym dużym państwem świata zachodniego, w którym liberalni ekonomiści utracili wpływy. Młody premier Kanady chce realizować działania, które idą w dokładnie odwrotnym kierunku, niż ten opisany w podręcznikach ekonomii. Przede wszystkim przyjęto do wiadomości rzecz fundamentalną: jeśli nastąpi dalszy rozwój prekariatu (najkrócej mówiąc ludzi, którzy pracując nie są w stanie osiągnąć dochodu pozwalającego na swobodne życie), to gospodarka się zawali i będzie coraz gorzej. Nie da się też podnieść płacy minimalnej, gdyż to spowoduje dalszy upadek drobnego biznesu, wypieranego przez korporacje. Jedynym sensownym rozwiązaniem problemu wydaje się w tej sytuacji zapewnienie każdemu Kanadyjczykowi bezwarunkoweo dochodu na poziomie wystarczającym do godnego życia. Kopernikański zwrot polega na tym, że to dzięki bogactwu ludzi rozwijać się ma ekonomia kraju, a nie dzięki rozwojowi państwa bogacić się ludzie. Jeśli w tym kierunku zmierza ekonomia, to polski program 500+ może się okazać pionierskim! Ma on dać taki sam efekt, ale natychmiast i bez tak dużych obciążeń dla budżetu, jak generowałby bezwarunkowy dochód podstawowy który na razie rozważają jedynie kraje bogate.
Premier Kanady Justin Trudeau zapowiedział też, że jego rząd wycofuje się z przesunięcia wieku emerytalnego.
W Kanadzie eksperymentowano z bezwarunkowym dochodem już w latach 70-tych, chcąc ustalić – czy nie obniży on chęci do pracy (co jest głównym argumentem liberalnych ekonomistów). Obecnie sięgnięto do tych danych i okazało się, że „tylko dwie grupy pracowały mniej – świeżo upieczone matki i nastolatkowie. Kobiety „kupowały” sobie w ten sposób dłuższe urlopy macierzyńskie, które wtedy wynosiły tylko 4 tygodnie. Nastolatkowie z kolei pracowali mniej, bo nie musieli rzucać szkoły, aby rozpocząć życie zawodowe, ale mogli pozwolić sobie na pozostanie w szkole i jej ukończenie”.
Obecnie taki eksperyment postanowiono rozpocząć w Ontario – najludniejszym stanie Kanady leżącym na wschodnim wybrzeżu. Minimalne wynagrodzenie wynosi tam $11.25 na godzinę, gdy tymczasem w ośmiomilionowym Toronto dopiero $16 pozwala się utrzymać. Dlatego rząd poszukuje rozwiązań, które pozwolą a najbardziej efektywny sposób podnieść dochody społeczeństwa.
Na zdjęciu obecny Premier Kanady
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Może jednak społeczna rola telewizji publicznej nie uległa wyczerpaniu. Nadzieją napawa nadany w czwartek program Jacka Łęskiego z cyklu „Chodzi o pieniądze”, poświęcony polisolokatom. Prywatne media i władza „pochylają się” od dawna nad problemem w taki sposób, aby za bardzo nie przeszkodzić finansistom w łupieniu Polaków. Jacek Łęski pokazał jak wielki to szwindel i dlaczego wprowadzane zmiany nic naprawdę nie zmieniają.
Podstawowym problemem tak zwanych „polisolokat” są „opłaty likwidacyjne”. Chcąc wybrać oszczędności, klient musi zapłacić opłatę, sięgającą 100% zgromadzonych pieniędzy! W niektórych krajach takie opłaty zostały w ogóle zakazane, a w innych ograniczone do 4%.
Patrząc na perypetie z „frankowiczami” - wyraźnie widać, że PiS bankierów się boi. Stojąc na czele tak zadłużonego kraju – ma czego się bać. Niemniej programy takie jak „Chodzi o pieniądze”, czy wtorkowy „Naprzeciw Bankom” budzą świadomość Polaków. Rząd powinien w spokoju przygotowywać się do wojny z prawdziwym przeciwnikiem: banksterami. Wypowiedzeniem takiej wojny może być zakaz wspomnianych opłat likwidacyjnych, prawdziwy zakaz lichwy, lub ograniczenia bankom prawa kreacji pieniądza.
- Szczegóły
- Kategoria: Godne społeczeństwo
Czy tradycyjne podziały polityczne mają dzisiaj sens? Zakwestionował je Prezydent Obama goszcząc na Kubie. Wygłosił on pojednawcze przemówienie (ocenione przez Fidela Castro jako cukierkowe). Zwrócił uwagę na osiągnięcia socjalistycznej gospodarki – jak powszechna opieka medyczna i szkolnictwo podstawowe. Może zatem zamiast zastanawiać się, czy coś jest socjalistyczne, czy kapitalistyczne – po prostu należy wybierać to co działa? Te słowa wywołały słuszne oburzenie w USA. Utylitaryzm jest bowiem czymś zupełnie obcym amerykańskiej tradycji. Obama został po raz kolejny oskarżony o bycie marksistą, który przedkłada autonomię państwa nad autonomią jednostki.
Podobny problem dostrzega w Polsce Jan Wróbel, zarzucając rządzącej partii, że nie wierzy w ideały prawicy. Przedstawia on przy tym szereg poglądów, które jego zdaniem są „prawicowe”, a które są obce politykom PiS.
Współczesne społeczeństwa nie są w stanie funkcjonować bez sprawnych organizacji i struktur – także państwowych. Jaka więc powinna być rola państwa? Czy minimalistyczna, jak chcą liberałowie, czy totalna – jak chcą komuniści?
Odpowiedź jakiej udzielił Jan Paweł II jest jasna: powyższy dylemat jest źle postawiony. Państwo jest dobrem wspólnym mieszkającej w nim wspólnoty. Zarówno kolektywizm (socjalizm, komunizm) jak i indywidualizm (liberalizm) są błędem – odstępstwem od idei wspólnotowości.
Rozważne działanie dla dobra wspólnoty nie może być oparte na pustym haśle Obamy: wybieramy to co działa. Europejska tradycja jest odmienna od amerykańskiego mitu. Dlatego powinniśmy wybierać to co słuszne, a nie to co działa. Problemem Europy jest to, że odrzuca chrześcijaństwo, bez którego traci zdolność rozróżnienia między dobrem a złem. Dlatego potrzebne jest odrodzenie chrześcijańskiego konserwatyzmu niszczonego przez liberalizm.
Podział na lewicę i prawicę jest rzeczywiście mało przejrzysty. Liberałowie bardzo chętnie wrzucają do worka z napisem „prawica” liberalizm wraz z konserwatyzmem i powiadają: w życiu indywidualnym jesteśmy konserwatystami, ale stosunki gospodarczo-społeczne kształtujemy wedle zasad wolności. Oznacza to de facto odrzucenie idei dobra wspólnego i wspólnotowości.
Jan Wróbel – choć reprezentuje postawę typową dla liberała – ma sporo racji w krytyce PiS. Nie da się zbudować wspólnoty odgórnie, zaczynając od silnego państwa. Jednak to nie znaczy, że stymulowany przez państwo rozwój instytucji należy potępiać jako budowę socjalizmu.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Kilka dni temu zaprezentowany został Raport OECD na temat Polski. Potwierdza on stabilną sytuację gospodarczą w naszym kraju. Tezy raportu są generalnie zgodne z tymi jakie pojawiły się w „Planie Morawieckiego”: Solidny wzrost gospodarczy i spadające bezrobocie - na plus. Na minus - niewystarczające inwestycję w infrastrukturę, za mała produktywność, niska jakość miejsc pracy i problemy w prowadzeniu biznesu.
Wszystkie wskaźniki makroekonomiczne pokazują, że alarmistyczne prognozy (łącznie z obniżeniem ratingu) były wyssane z palca. Kurs złotówki, rentowność obligacji i indeks giełdowy wróciły do stanów z jesieni ubiegłego roku. Według GUS wzrost PKB za IV kwartał 2015 roku wyniósł aż 3.9% (najwięcej od roku 2012). Indeks PMI (optymizm gospodarczy z poziomem neutralnym 50) podskoczył do 52.
Bardziej szczegółową analizę dotyczącą gospodarki Polski można znaleźć na stronie Michała Stopki (tekst sprzed dwóch tygodni – więc widać można w spływających danych znaleźć potwierdzenie słuszności przewidywań).
Wielką niewiadomą pozostaje jak zachowa się nasza gospodarka w razie spodziewanego światowego krachu finansowego (Janusz Szewczak uważa, że nastąpi on na przełomie 2016 i 2017 roku). Niestety najszybciej rosnącym sektorem polskiej gospodarki jest sektor finansowy, a nasze zadłużenie nie dość że jest duże, to jeszcze w dużym stopniu na rzecz zagranicznych wierzycieli: