Kwitnie przyjaźń rosyjsko-chińska. Zacieśnianie tej współpracy na polu gospodarczym jest dobrą receptą na sankcje. Stanowi też mocny bodziec dla UE, a zwłaszcza Niemiec – aby dążyć do poprawy stosunków z Rosją. Jak pisze analityk Forbesa: europejskie firmy, które niegdyś z powodzeniem prowadziły biznes w Rosji, tracą swoje miejsce na rosyjskim rynku z powodu sankcji i sytuacji geopolitycznej. Nie ma więc niczego dziwnego w tym, że tuż po przywódcy Chin w Moskwie pojawiła się kanclerz RFN. Wprawdzie Chiny są w stanie kupić produkty rosyjskiej gospodarki, ale jeśli ta gospodarka zostanie wsparta przez niemieckie inwestycje, oferta będzie o wiele korzystniejsza. Nic więc dziwnego, że Putin wzywa, aby przestać żyć przeszłością i ruszyć do przodu.

Z Moskwy przywódca Chin udał się na Białoruś. Chiny podpisały z Białorusią porozumienie o „przyjaźni i współpracy strategicznej".

Następna na nowym „jedwabnym szlaku” Jest Polska. Nic jednak nie słychać, aby miał przyjeżdżać do Polski. Ważne sprawy dla naszego kraju równie dobrze może uzgodnić przy okazji – z Niemcami ;-)

Współczesna gospodarka światowa coraz bardziej przypomina grę hazardową. Nie dotyczy to tylko inwestorów finansowych i ich „drobnych” zakładów. Wielu z nich próbuje zgadnąć kiedy nastąpi kolejne finansowe trzęsienie zmienni – aby się w porę wycofać z gry. Powszechna jest opinia, że aktywa są zbyt przeszacowane i w każdej chwili może nastąpić korekta. Nikt nie wie jednak jaki to będzie miało wpływ na instytucje finansowe. Wiadomo, że zdolności dużych banków do absorpcji potencjalnych strat nie są wystarczające.

Jeszcze większym problemem jest osłabienie zdolności do interwencji w ramach polityki monetarnej USA. Gdyby się pojawiła znacząca inflacja, to przeciwdziałanie przez podniesienie stóp procentowych nie jest możliwe, bo koszty obsługi horrendalnego długu byłyby zbyt wielkie. Coraz mniej jest też chętnych na drukowane bez umiaru dolary. Trwa chińska ekspansja inwestycyjna za granicą, której jednym z efektów jest choćby częściowa zamiana rezerw dolarowych na inne aktywa. Podobnie postępują kraje arabskie. Rosja z kolei zwiększa swe zapasy złota. Wszystkie te państwa bez ustanku podejmują działania, które rozważane jednostkowo nie wykraczają poza normalne stosunki handlowe. Jeśli je jednak zestawić ze sobą, widać ich wspólny mianownik: jak najmniejsza zależność od dolara. To nie są działania gwałtowne, bo nikomu nie zależy na upadku dolara. Jednak w pewnym momencie najwięksi wierzyciele USA mogą zastosować podobny manewr jak Niemcy wobec Grecji: ile się dało, tyle uratowaliśmy, a teraz niech się dzieje co chce…..

W najbardziej pesymistycznym wariancie wydarzeń „papierowe pieniądze będą warte tylko tyle, co papier, na którym zostały wydrukowane”, a wtedy zachodnie państwa dobrobytu upadną pod własnym ciężarem.

 

Współczesny świat finansów ma dla mieszkańców Europy podobne znaczenie, jak dla starożytnych przodków Olimp. Gdzieś tam trwają zmagania bogów, których bezpośrednio nie obserwujemy, ale mają ona na nas przemożny wpływ.

Prasa w mijającym tygodniu przyniosła jedną z takich informacji: amerykański koncern chce przejąć europejskiego konkurenta: Koncern Monsanto, jeden z największych na świecie specjalizujący się w biotechnologii oraz wielkiej chemii organicznej nastawionej na produkcję w zakresie rolnictwa złożył ofertę przejęcia konkurenta, firmę Syngenta.

Amerykanie proponują 449 CHF za akcję. Szwajcarzy chcą więcej - choć przy tej ofercie ich spółka jest wyceniana na 41,7 mld CHF. Nuda. Odnotujmy jeszcze, że „Rynek dobrze przyjął informację o ofercie”. Skoro bóg Rynek dobrze przyjął, to i poddani cieszyć się powinni.

Mosanto jednak nie jest zwykłym przedsiębiorstwem. To oni właśnie produkują GMO i nie ustają w „promocji” tego rodzaju produktów na całym świecie. Czasem ta „promocja” przyjmuje charakter knucia z politykami i przedstawicielami organizacji, które powinny reprezentować społeczeństwo. Korumpuje się także naukowców poprzez sponsorowanie określonych badań. Jest to oczywisty atak na demokrację.

Zwarcie szeregów przez firmy z branży sprawi, że ten atak nie będzie już starciem Europy z amerykańską korporacją, ale starciem słabnących instytucji reprezentujących społeczeństwo (które nadal w większości nie chce GMO) z rosnącym w siłę sektorem prywatnym. Dodatkowo wprowadzenie TTIP praktycznie przesądzi o wyniku tego starcia.

 

W teorii kursy walut zależą od siły gospodarek poszczególnych krajów. Powinny być one skorelowane z parytetem siły nabywczej (PPP), szacowanym ramach OECD w ten sposób, że siła nabywcza różnych walut wyrównuje się i następuje eliminowanie różnic w poziomach cen między krajami. Jednak polityka monetarna państw bierze pod uwagę także (a może przede wszystkim) koszty obsługi zadłużenia zagranicznego oraz korzyści z wymiany międzynarodowej. W szczególności dotyczy to Chin, które od lat były oskarżane o zaniżanie kursów walut celem wspierania ekspansji gospodarczej.

Kontrowersje wobec wartości juana odżyły ostatnio, gdy Chiny podjęły starania, aby ich waluta zyskała status waluty rezerwowej. W szczególności chodzi o akceptację jej jako piątej w koszyku walutowym SDR. Chiny zwróciły się oficjalnie do MFW z taką propozycją.

Jednak Amerykanom niezbyt się to podoba, a brak jasnych reguł sprawia, że pozycja dolara zostanie zachowana – pomimo ewidentnych zmian w światowej gospodarce. Ich zdaniem fakt, że juan jest piątą najważniejszą walutą dla handlu światowego, nie wystarczy, aby być ujętym w koszyku SDR.

Chiny nie zamierzają się poddawać. Oczekuje się w związku z tym większej liberalizacji przepływów kapitałowych, co znacząco wzmocni zaufanie do juana.

W Mediolanie rozpoczęła się Światowa Wystawa Expo 2015. Wiodące tematy wystawy dotyczą w tym roku żywności. Nic więc dziwnego, że Polska postanowiła promować swoje jabłka. Służy temu nawet kształt pawilonu – przypominający stertę skrzynek na jabłka:

Ambasador RP we Włoszech Tomasz Orłowski mówił: „Przedstawiamy Polskę w sposób, od którego odwykliśmy czy nawet którego wcześniej nie znaliśmy. Pokazujemy Polskę młodą, optymistyczną, patrzącą bez obawy w przyszłość, potrafiącą połączyć naturę z technologią”.

Ciekawe byłoby usłyszeć opinie na ten temat naszych sadowników, którzy zostali zmuszeni do rozdawania w tym roku jabłek za darmo.