Według dziennikarzy „Rzeczpospolitej” na rynkach finansowych wygranej Andrzeja Dudy najbardziej wystraszył się sektor bankowy. Objawem tego strachu miał być gwałtowny spadek indeksów giełdowych. Widać jednak strach już trochę minął, bo wczoraj indeksy rosły. Raczono też bankom, aby pomogły „frankowiczom”: Jeśli taka propozycja nie padnie dobrowolnie, to może się pojawić wariant przymusowy, dużo bardziej kosztowny. No i banki wymyśliły jak „pomóc”: banki proponują między innymi dopłaty do rat przy kursie franka powyżej 5 zł. Nawet KNF odbiera to w kategoriach kpiny, a dziennikarz komentuje: „bankowcy nie zrozumieli słowa pomoc”.   

Katastrofa gospodarcza po wyborach w Polsce

Eksperci od ekonomii straszą. Po wyborach spadki na giełdzie i taniejący złoty:

Kilka minut przed godz. 12. WIG 20 spadał o 1,22 proc., a cały WIG – o 1,1, choć na otwarciu spadki były znacznie mniejsze. Złoty z kolei przed 12. w stosunku do euro utrzymywał się na poziomie 4,11 zł. Osłabił się więc w stosunku do notowań z poprzedniej sesji, ale warto dodać że jeszcze dwie godziny wcześniej za euro trzeba było zapłacić 4,13 zł.

Złe wieści niosą się echem po świecie. Financial Time pisze, że partia Komorowskiego ostrzega, że partia Dudy może pogrążyć zyski gospodarcze Polski i jego ważną rolę w Europie.

Czekamy na informacje o tym, że kury przestały znosić jaja a krowy się doić. Rolnicy i tak dostaną po kieszeni, ze względu na spadek popytu na bigos ;-).

 

Czyżby skowyt „elyty” odebrał niektórym ludziom resztę rozsądku? Pechowo dla nich, życzeniowe myślenie się nie spełniło. Złoty po południu zaczął się umacniać i o 18:00 euro kosztowało 4,10. WIG20 wprawdzie nieco się osłabił, ale jeśli się go przeanalizuje – to widać że najbardziej spadają akcje baków. Na przykład BZ WBK, który nieco tanieje już od tygodnia. Zmiany nie są wielkie. Po południu gazeta nieco się zreflektowała - ogłaszając, że decydujące dni dla banków i frankowiczów. Bo banki mogą próbować same rozwiązać problem, zanim przyjdzie PiS i je do tego zmusi.

 

Cały „demokratyczny świat” zatrząsł się w posadach po podpisaniu przez Putina „ustawy o niechcianych gościach”. Międzynarodowe organizacje pozarządowe będą mogły otrzymać zakaz prowadzenia działalności w Rosji. Rosja oskarża USA, że tego typu organizacje służą Amerykanom do realizowania polityki CIA (w tym „kolorowych rewolucji”). W Polsce taka ustawa miałaby nikłe szanse realizacji. Weźmy na przykład manipulację wyborami w 2007 roku ("Idź na wybory, zmień Polskę"). Powiązania organizacji, które finansowały tą akcję są niejasne i trudno określić, czy są to podmioty polskie, czy zagraniczne. Leszek Balcerowicz, który jest jedną z zaangażowanych w ówczesną manipulację osób, znów został uaktywniony.

Najlepszym sposobem na powstrzymanie obcych wpływów na państwo jest rozwój rzeczywistej demokracji. Dyskusja na temat tego jak to zrobić (JOW, demokracja bezpośrednia, czy zmieny w finansowaniu partii) jest więc bardzo na czasie.

Uzależniona od eksportu surowców gospodarka Rosji skurczyła się o 1,9%. Sytuacja jest tam jednak na tyle dobra, że trudno mówić o jakiejś katastrofie. Wyniki są znacznie lepsze, niż wróżyli ekonomiści. Ceny ropy zresztą także zamiast spadać, wzrosły do 65 dolarów za baryłkę (niektórzy wróżyli spadek nawet do $20). Zapewne wpływ na to ma coraz trudniejsza sytuacja na Bliskim Wschodzie. Destabilizacja dotyka już Arabię Saudyjską, która jest największym producentem ropy.

Największym zaskoczeniem jest jednak negatywny wpływ ropy na gospodarkę USA. Ekonomiści spodziewali się, że niskie ceny benzyny pobudzą konsumpcję. Stało się jednak inaczej. Janet Yellen – szefowa FED – w grudniu porównywała spadek cen do obniżania podatków, które „zwiększa siłę nabywczą rodzin”. Tymczasem spadek inwestycji kompanii naftowych jest jednym z czynników prowadzących do recesji, do której USA nie jest przygotowane. Stopy procentowe są bowiem już bliskie zeru i nie da się pobudzać gospodarki poprzez ich obcinanie. Przy rosnących nierównościach trudno zresztą spodziewać się jakiejś ożywionej akcji kredytowej….

Dzisiaj na całym świecie organizowane są protesty przeciw GMO.

Trudno zrozumieć dlaczego w Polsce opozycja nie wykorzystała okazji, aby w przeddzień wyborów stanąć na czele takich protestów. Tego nie dałoby się ukryć nawet w trakcie ciszy wyborczej.
Generalnie ruch anty-GMO w Polsce jest słaby. Nawet ciekawy portal iozn.pl nie odnotowuje aktualnych protestów. Pomimo, że wcześniej organizował akcję „mówimy stanowcze nie dla GMO”.

Uzupełnienie 24V: relacja filmowa z Nowego Jorku