W Katowicach Premier Szydło ogłosiła start programu "Mieszkania plus". Jego celem jest, aby „wreszcie polskie rodziny będą mogły mieć pewność, że stać je będzie na posiadanie własnego, taniego mieszkania i że każda polska rodzina będzie miała szansę żeby stać się właścicielem takiego mieszkania. Żeby młodzi ludzie mogli bezpiecznie planować przyszłość”.

Dzięki wykorzystaniu pod budowę terenów należących do samorządów oraz finansowaniu przez BGK Nieruchomości, możliwe będzie uzyskanie bardzo umiarkowanych czynszów – nawet z opcją wykupu na własność. Średni czynsz bez uwzględnienia kosztów eksploatacji oraz mediów, wyniesie od 10 do 20 zł za 1 m2. Przy opcji wykupu będzie to 12-24 zł za m2.

Gospodarcze działania rządu Beaty Szydło budzą zdumienie, gdyż trudno znaleźć informacje o ich źródłach. Żaden znany naukowiec lub ekonomista nie postulował tak gwałtownej zmiany polityki gospodarczej. Nie wynika ona także wprost z Planu Morawieckiego. Gdyby szukać podobnych działań w historii gospodarczej świata, to bez wątpienia najbliższe są reformy Erharda i niemiecka „Społeczna Gospodarka Rynkowa”. Erhard głosił dwa hasła: „dobrobyt dla wszystkich” i „własność dla wszystkich”.

Tegoroczne wyróżnienie, zwane nie wiedzieć czemu „nagrodą Nobla z ekonomii” dostała para ekonomistów amerykańskich (co jest normą) Oliver Hart i Bengt Holmstrom. Nawet portale poświęcone gospodarce publikują jedynie pobieżne informacje o działalności tych naukowców. Piszą, że zostali oni docenieni z uwagi na stworzenie nowej specjalizacji: badania kontraktów.

Nikt nie wnika w szczegóły, bo nagrodzeni ekonomiści nie pasują do potoku liberalnych bredni płynących „głównym nurtem”. A że tym nurtem płynie też polska ekonomia – tą nagrodę można traktować jako anty-Nobel dla ekonomistów znad Wisły.

Jednym z zastosowań teorii kontraktów jest analiza sensowności procesów prywatyzacyjnych. A przecież nad Wisłą wiedzą, że państwowe jest złe, a prywatne dobre – to co tu analizować?

Oliver Hart wyróżnił dwa rodzaje celów jakie przyświecają decydentom organizującym usługi publiczne: poprawę jakości, lub zmniejszanie kosztów dopuszczające obniżkę jakości. Prywatyzacja ma sens w tym drugim przypadku. Miło wiedzieć, że ekonomiści dzięki wytrwałym badaniom doszli do wniosków, które mniej uczonym ludziom wydają się oczywistością. Faktem jednak jest, że poparcie takich oczywistości liczbami i potwierdzenie „Nagrodą Nobla” nadaje im większą moc. Hurt swe badania przeprowadził na systemie więziennictwa w USA, który jest zdominowany przez prywatne firmy. Raport na temat wpływu prywatyzacji na drastyczne obniżenie warunków w więzieniach przekazał Departamentowi Sprawiedliwości USA. Działo się to 20 lat temu. Czemu więc zostało dostrzeżone właśnie teraz? Może to kolejny zwiastun nowych czasów?

Dolina Lotnicza” powstała wskutek procesu prywatyzacji WSK Rzeszów. Tak jak w wielu innych przejętych przez Amerykanów przedsiębiorstwach, nastąpiła reorganizacja związana z koncentracją przedsiębiorstwa na podstawowej działalności. Wiele pobocznych procesów zostało podjętych przez powstające małe przedsiębiorstwa współpracujące z WSK. Nowy właściciel (UTC) sfinansował budowę luźnej struktury pozwalającej utrzymywać tym firmom powiązania wykraczające poza realizację kontraktów. W ten sposób powstał klaster „Dolina Lotnicza”. Działalność promocyjna klastra przyczyniła się zapewne do usytuowania w tym obszarze kolejnych inwestycji zagranicznych. Klaster udzielił też wsparcia lokalnym szkołom, kształcącym specjalistów. Nie jest też bez wpływu na rozwój lotniska w podrzeszowskiej Jasionce i kształcącej inżynierów lotnictwa Politechniki. Obecnie „Dolina Lotnicza” to już około 100 przedsiębiorstw, zatrudniających łącznie ponad 20 tys. pracowników i osiągających roczną sprzedaż rzędu 700 mln euro. Jest to więc bez wątpienia sukces.

 

Kto wymyślił klaster lotniczy?

 

Historię klastrów w lotnictwie przedstawiono krótko w artykule J. Niosi i M. Zhegu Aerospace clusters: local or global knowledge spillovers?". W latach 1980 i 1990,w USA i Europie Zachodniej pojawiły się dwa nurty objaśniające sieciowanie przedsiębiorstw. Jeden z tych nurtów (głównie w USA) podkreślał wpływ lokalnego transferu wiedzy, pozarynkowych badań naukowych i technologi pochodzących z uniwersytetów i laboratoriów publicznych. Drugi nurt dotyczył regionalnych systemów innowacji. Regiony, w których funkcjonuje wiele organizacji wspierających innowacyjność, tworzą środowisko sprzyjające rozwojowi przedsiębiorstw danej branży. Michael Porter zaproponował, żeby jego słynny diament (opracowany w 1980 roku do analizy konkurencyjności) stosować także do innowacyjnych klastrów. Zdefiniował on klastry jako geograficzne skupisko wzajemnie powiązanych firm i instytucji konkurujących ze sobą, ale także podejmujących współpracę.
Klaster sprzyja rozwojowi kapitału ludzkiego, transferowi wiedzy i specjalizacji dostawców. Powiązania te sprawiają, że następuje zakorzenienie firm w danej lokalizacji, co wydawało się w dobie globalizacji paradoksem (stąd określenie „paradoks lokalizacji”). Hipoteza zakorzenienia została wykorzystana w przemyśle lotniczym i stała się przyczynkiem do powstania wielu klastrów.

Wśród klastrów europejskich branży lotniczej chyba najstarszym jest North West Aerospace Alliance (UK), którego początki sięgają roku 1992. Klaster lotniczy w Hamburgu ma swój początek w 2001 roku, gdy jak twierdzą Niemcy - dostrzeżono tam możliwość przyspieszenia rozwoju dzięki współpracy firm przemysłu lotniczego z instytucjami otoczenia biznesu, uniwersytetów i władz lokalnych. W 2003 roku Niemcy wprowadzili rządowy program klastrowy. Dolina Lotnicza powstała w kwietniu 2003 roku. Był to okres dynamicznego rozwoju klastrów lotniczych na całym świecie: w Kanadzie (Ontario Aerospace Cluster oraz Aero Montreal), we Francji (Aerospace Cluster in Rhône-Alpes), w Brazylii (Brazilian Aerospace Cluster) i wielu innych lokalizacjach. Zestawienie klastrów, we wspomnianej wyżej publikacji J. Niosi i M. Zhegu wymienia około 20 klastrów lotniczych istniejących w roku 2000. Tymczasem polską „Dolinę Lotniczą” wymyślił ponoć Prezes WSK Marek Darecki, goszcząc w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej.

Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że nowi właściciele WSK poszli po prostu z duchem czasu (i wyjazd studyjny do Kalifornii nie był im do tego potrzebny).

Wczoraj portal businessinsider.com.pl alarmował, że „niemal pewna” podwyżka stóp w USA będzie miała fatalny wpływ na złotego. Dolar który jeszcze o godzinie 16-tej kosztował niecałe 3.83 PLN podskoczył do ponad 3.86PLN. Niby niedużo – ale na milionie dolarów daje to 30 tysięcy PLN różnicy. Tymczasem podwyżka stóp przez FED mogłaby spowodować spadek indeksów giełdowych, co z kolei jest dziwnie skorelowane z porażkami wyborczymi partii rządzącej w USA. Wiadomo tymczasem, że powstrzymanie Trumpa jest misją cywilizacyjną ważniejszą niż jakaś tam światowa gospodarka. Dlatego prominentny polityk w USA wzywa FED by wziął to pod uwagę i "nie szkodził Hillary".

Oczywiście to wszystko są zbiegi okoliczności. FED jest niezależny i kieruje się wyłącznie wskaźnikami gospodarczymi. Eksperci są niezależni i na pewno nie grają na zgodność ze swym proroctwem – tym bardziej, że „Trybuna Ludu” nadal jest ważnym i opiniotwórczym medium – więc wszyscy wiedzą jak jest i będzie.

Nawiasem mówiąc ekspert od Hameryki i zachodu Jędrzej Bielecki informuje na pierwszej stronie TL, że „TTIP poniosło porażkę”. Już nie zwolennicy „wolnego handlu” ani Barack Obama – tylko TTIP. I po co ci to TTIP było? Smutna mina dziewczyny na zdjęciu mówi wszystko. Nawet jeśli transparenty w zestawieniu ze słowami eksperta mogą świadczyć o tym, że powinna się ona cieszyć.

Życie jest ponoć bezcenne. Ile więc powinien kosztować lek ratujący życie? Za taki lek można uznać wstrzykiwacze adrenaliny EpiPen, stosowane w przypadku wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego. Producent tego leku poszedł w ślady Shkreli'ego i podwyższył z dnia na dzień wielokrotnie jego cenę (w USA z $57 do $300). Oczywiście politycy skorzystali z okazji, by wygłosić apele i zapewnienia. Jednak w szczerość ich intencji można wątpić, skoro jak się okazuje wspomniany producent leków chojnie wspiera fundację Clintonów.

Ponoć mamy wolny rynek, więc coś tak prostego jak aplikator adrenaliny może produkować kto inny. Nic z tego producent skutecznie broni patentu, a politycy są potrzebni właśnie po to, aby takie prawo patentowe obowiązywało i było wymuszane przemocą na całym świecie.