2016-03-01

2016-03-02

2016-03-03

2016-03-04

2016-03-05

2016-03-06

2016-03-07

2016-03-08

2016-03-09

2016-03-10

2016-03-11

2016-03-12

2016-03-13

2016-03-14

2016-03-15

2016-03-16

2016-03-17

2016-03-18

2016-03-19

2016-03-20

2016-03-21

2016-03-22

2016-03-23

2016-03-24

2016-03-25

2016-03-26

2016-03-27

2016-03-28

2016-03-29

2016-03-30

2016-03-31

Propozycje reform podatków i zmiana polityki zagranicznej proponowane przez Trumpa mogą wzbudzać kontrowersje, ale nie są dziełem szaleńca. Nie są też bardziej kontrowersyjne. niż obecna polityka. Trump chce obniżyć podatki opodatkowując równocześnie dodatkowo najbogatszych Amerykanów. Chce porozumieć się z Rosją, a na Chinach wymóc urealnienie waluty, aby w ten sposób zlikwidować cenowy dumping ich towarów. Idiotyczne są z pewnością pomysły, by wszystkich nielegalnych imigrantów usunąć z USA i wybudować mur na granicy z Meksykiem. To może być jednak jedynie zapowiedź drastycznych reform prawa imigracyjnego, czego USA z pewnością potrzebuje.

Poparcie dla miliardera Trumpa ze strony ubożejącego społeczeństwa USA może wyglądać na paradoks. Jednak w rzeczywistości pokazuje ono, że to społeczeństwo jest mądrzejsze, niż na ogół się uważa. Fundamentem Ameryki była mentalność przedsiębiorcy, którą uosabia Trump. Wszystko co osiągnął zdobył własną pracą. Amerykanie cenią takich ludzi i potrafią ich odróżnić od pasożytów, na których pracuje system (głównie finansowy). Trump nie potrzebuje pieniędzy od „systemu”, a nawet zarabia na kampanii wyborczej, każąc sobie płacić za udział w telewizyjnych wystąpieniach. Jest więc nie do zaakceptowania – bo jest „nieprzewidywalny”. W czasie ostatniej debaty przyznał, że potrafi zmieniać swoje opinie: „Nigdy nie widziałem osoby odnoszącej sukcesy, która nie byłaby elastyczna. Musisz być elastyczny, bo się uczysz - bronił się Trump. Podczas debaty przyznał, że jest za zwiększeniem liczby wydawanych przez USA wiz dla pracowników wysoko wykwalifikowanych, mimo, że na stronie jego kampanii wciąż można przeczytać, iż jest przeciw. - Zmieniłem zdanie. Potrzebujemy wysoko wykwalifikowanych ludzi”. Raczej trudno przypuszczać, by taka deklaracja prowadziła do zmniejszenia ilości zwolenników. Dla coraz większej ilości polityków i komentatorów – łącznie z kontrkandydatami – przestaje on być nieakceptowalnym. Jego szanse na zwycięstwo (i to końcowe – w listopadzie) są coraz bardziej realne.

 

Prezydent Duda jest nie do zaakceptowania dla establishmentu w Polsce. Pokazuje to jasno reakcja na jego wypadek. Wywołał on falę kpin i wyrazów ubolewania – że tylko tak się to skończyło (i nie było tam jakiejś brzozy). Po raz kolejny też „elita” pokazała, że jej zdaniem człowieka kulturalnego różni od chama umiejętność wyrażania nienawiści bez inwektyw i w sposób bezpieczny z prawnego punktu widzenia. Falę podłych komentarzy podsumował dziennikarz „Rzeczpospolitej” pisząc: „Takie sytuacje jak wypadek #PAD szybko pozwalają na TT stwierdzić, kto ma klasę, a komu jej brak”. Ale to nie jest tylko kwestia klasy. Taka fala nienawiści może prowadzić do zbrodni – czego już raz w III RP doświadczyliśmy. Trudno jednak zgodzić się w pełni z opinią Marcina Makowskiego: Gdyby podobna rzecz stała się w limuzynie Baracka Obamy, cała Ameryka zostałaby postawiona na nogi, a każdy dziennikarz, który w takich okolicznościach zacząłby kpić z losów prezydenta, wyjęty poza nawias swojego zawodu.

Ale nie w Polsce, która coraz bardziej dziczeje, i coraz mniej możemy na to poradzić. Zła publicystyka wypiera dobrą - to dewiza panującego powszechnie prawa Lisa-Kuźniara. Jeśli każdy z nas jakimś ponadludzkim wysiłkiem nie zmusi się do odrobiny powściągliwości, grozi nam wojna domowa.

1. Nie mają sensu porównania do USA. Tam mamy akurat do czynienia z podobną falą hejtu wobec Donalda Trumpa. Facebook nic chciał nawet usunąć profilu wzywającego wprost do jego zabicia. Paul Craig Roberts zastanawia się, czy już nie jest szykowany zamach na niezależnego kandydata. Amerykański prezydent to osoba najlepiej chroniona na świecie. Ale póki jest kandydatem – wszystko może się zdarzyć. Różnica między Polską i USA polega na tym, że tam częściej morderstwa polityczne są efektem spisku.

Echo fali nienawiści wobec Trumpa dociera do Polski, gdzie tak jak w USA stanie po „słusznej” stronie zwalnia z myślenia. Można na przykład spotkać taką krytykę: „Faktycznie, w wypowiedziach Trumpa trudno doszukać się jakiejś całościowej wizji, a na ten sam temat potrafi powiedzieć dwie zupełnie przeciwstawne rzeczy. Przykładem jest choćby Ukraina, którą latem zeszłego roku nazwał problemem Europy i uznał, że stosunki z Rosją są ważniejsze, zaś miesiąc później skrytykował państwa europejskie za to, że nie udzieliły Kijowowi większej pomocy”. Dlaczego opinie, że to sprawa Europy i to Europa powinna skutecznie pomóc Ukrainie mają być ze sobą sprzeczne – nie wiadomo.

Prawdziwą winą Trumpa jest jedynie to, establishment nie ma go na smyczy, a w centrum ataku na niego stoi Washington Post. Ta gazeta jest wyrazicielem opinii elit zależnych od Wall Street.

2. To czy wojna domowa jest w Polsce realnym zagrożeniem, nie wynika z istnienia dwóch skrajnie wrogich obozów politycznych. Taka wojna jest możliwa wyłącznie w państwie skrajnie słabym. Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma silny mandat społeczny, ale słabych i strachliwych polityków. Gdyby było inaczej, obecną falę nienawiści wykorzystano by do tego, aby jasno powiedzieć, że nie życzymy sobie obcych ingerencji w nasze sprawy (nawet ze strony „przyjaciół”) w sposób który można odczytywać jako wsparcie dla bandy wichrzycieli.

W USA trwają prawybory. We wtorek głosowano w 12 stanach. Wśród Demokratów z uwagi na rolę „superdelegatów” (1/3 delegatów na konwencję, dla których wyniki wyborów nie są wiążące) Hillary Clinton jest praktycznie pewna nominacji. Natomiast wśród Republikanów zgodnie z przewidywaniami wygrał Trump. Jego zwycięstwo nie jest jednak miażdżące i gdyby było tylko dwóch kandydatów, mógłby prawybory przegrać. W największym stanie: Teksasie – wyprzedził go zresztą tamtejszy senator Cruz. I to jest podwójny problem, bo dla partyjnego establishmentu Cruz to też nie jest dobry kandydat, a ich faworyt Marco Rubio wypadł słabo.

W USA nie obowiązuje żadna „cisza wyborcza”, więc wyniki są podawane na bieżąco, a pred loalami wyborczymi można zobaczyć takie obrazki (Trump jako Hitler):

 

Trump to populista, zły chrześcijanin, skandalista i klaun z okropną fryzurą. Dlatego Republikanie robią co mogą, aby go zatrzymać.

Ostatnio obserwujemy prawdziwe pospolite ruszenie: wszyscy przeciw Trumpowi. Główny argument brzmi: Trump=faszysta. Poniższy obrazek (źródło) pokazuje Trumpa w mundurze hitlerowskim, przed komorą gazową w której siedzi demokratyczny kandydat Sanders.

Przodkowie Trumpa byli Niemcami (co jest podkreślane), a Sanders to żyd. Bardzo sugestywnie wypada też zestawienie antyżydowska retoryka Hitlera z antyislamską retoryką Trumpa. Gdy poparł go przywódca Ku-Klux-KlanDavid Duke, Trump nie zdobył się na stanowcze odcięcie się od amerykańskich rasistów. A na dodatek udało się wyśledzić, że przytoczył powiedzenie „lepiej żyć jeden dzień jak lew niż sto lat jak owca”, które pochodzi od Mussoliniego. Nie wiadomo zresztą, czy umyślnie nie zrobił tak, by pokazać absurdalność oceny poprzez pryzmat skojarzeń.

Zacięta walka toczy się w internecie, gdzie dotąd Trump królował niepodzielnie (na Twitterze konto realDonaldTrump obserwuje 6,5mln użytkowników). Znacznik (hastag) #NeverTrump, jest jednym z najszybciej zyskujących na popularności (zwolennicy Trumpa przeciwstawiają mu #AlwaysTrump). Wiele sławnych i bogatych osobistości daje wyraz swemu oburzeniu, że ktoś taki jak Trump śmie marzyć o prezydenturze. Szef Amazonu proponuje aby go wysłać w kosmos. Wojskowi straszą buntem w armii, gdy wygra Trump i zacznie wdrażać swoje pomysły.

Tymczasem wycofujący się z wyścigu o nominację Chris Christie poparł Donalda Trumpa, a Mariusz Max Kolonko uznał go za człowieka roku. Czy tym ludziom odbiło? Nie widzą tego, co tak razi cały „cywilizowany świat”?