- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
W Danii parlament uchwalił ustawę przewidującą między innymi konfiskowanie uchodźcom wartościowych przedmiotów na poczet kosztów związanych z ich pobytem.
W Niemczech tamtejszy Jugendamt nadal prowadzi swą kontrowersyjną politykę, której skutkiem są tragedie wielu rodzin. W Polsce toczy się właśnie śledztwo w sprawie dwóch kilkuletnich dziewczynek, które jacyś niemieccy zboczeńcy dostali po odebraniu ich polskim rodzicom.
W Wielkiej Brytanii z kolei zaczął obowiązywać sexual risk order - czyli rodzajem środka zapobiegawczego stosowanego wobec osób, które - według policji - mogą dopuścić się napaści na tle seksualnym, nawet jeśli osoba taka nigdy nie została skazana za tego rodzaju przestępstwo. Na mocy tego orzeczenia pewien mężczyzna musi przekazać policji "wszelkie informacje dotyczące kobiety, z którą ma zamiar uprawiać seks - w tym jej nazwisko, adres i datę urodzenia".
Te wiadomości z jednego tylko dnia pokazują – że rzeczywiście zachodnia demokracja kwitnie i jedynym zmartwieniem pozostaje Polska.
Cały świat się martwi, bo w Polsce mamy rządy autorytarne. Staliśmy się już przedmiotem akademickich badań. Profesor renomowanego Princeton University zauważył nawet, że obecna władza zdążyła upolitycznić sądownictwo – coś chyba nasi targowiczanie przespali? Może byli zajęci wymyślaniem kolejnych szantaży pod adresem prezydenta. Tym razem zagrożą poparciem obcej inwazji militarnej, a nie tylko propagandowej?
Polacy też się martwią, bo mają rząd „niepolski”, tylko „patriotyczny”. Ten przypadek wcale nie jest śmieszny, gdyż pokazuje do czego może doprowadzić propaganda.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
W Brukseli odbyło się spotkanie Prezydenta Dudy z Przewodniczącym Tuskiem.
Na pytanie: „Czy, jak sugerują niemieckie media, zamierza Pan zwołać specjalny szczyt unijny dotyczący sytuacji politycznej w Polsce?” Donald Tusk odpowiedział: Nie przewiduję tego. Aby sytuacja wewnętrzna stała się obiektem takiego spotkania, muszą dziać się rzeczy, co do oceny których nie ma wątpliwości. Nie uważam, żeby dobrym pomysłem była dyskusja na Radzie Europejskiej.
Z kolei pytany o działania KE odparł: Polska nie ma wrogów w UE i Brukseli. Chciałbym, żeby Polska nie była poddawana krytycznym komentarzom. Wiem, ze Komisja działa w dobrej wierze. Wyobrażam sobie jednak, że pewne cele można było osiągnąć innymi metodami.
Czyli zdaniem Donalda Tuska Niemcy tworząc fakt medialny na temat jego zamiarów wobec Polski działali w imię przyjaźni? Podobnie jak urzędasy z Brukseli – z komisarz Bieńkowską w składzie, którzy doskonale wiedzieli, że łamią prawo wszczynając procedurę kontroli praworządności wobec Polski? Bezprawie działań KE potwierdzają ekspertyzy służby prawnej RE z roku 2014.
W Polsce mamy dobre przysłowie na tą okoliczność: Panie chroń nas od przyjaciół – z wrogami sam sobie poradzę.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Znana blogerka „Kataryna” dokonała analizy zmian jakie wprowadza "ustawa inwigilacyjna". Wykonane porównanie obecnych zapisów, wyroku TK i propozycji zmiany pokazuje, że te zmiany nie idą w kierunku większej inwigilacji społeczeństwa. Skąd więc zarzuty opozycji? Nieoceniony Rafał Ziemkiewicz znalazł wyjaśnienie podane przez „obrońców demokracji”: Członkowie KOD-u narzekają, że nie ma wśród nich młodych ludzi. Dali się uwieść Korwinowi i Kukizowi. Jest sposób na przyciągnięcie – trzeba im wytłumaczyć że wolność w internecie może być zagrożona.
Inny bloger dokonał analizy internetowej działalności KOD, która pokazuje, że tym ludziom "zamknięcie internetu" pozwoliłoby uniknąć kompromitacji. Niestety - dla nich i ich czytelników - głupota w internecie trwa bezterminowo.
Więcej na temat tej ustawy: di.com.pl.
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Przed wojną Ludwik Sempoliński śpiewał w kabarecie piosenkę „Wąsik, ach ten wąsik” w której kpił z Hitlera. Niemcy jednak nie znali się na żartach. Sempoliński wspominał potem: wojna wybuchła i Niemcy wkroczyli do Warszawy. Gdybym nie wyszedł z miasta wraz z moimi kolegami na rozkaz pułkownika Umiastowskiego, zapłaciłbym życie za moją śmiałość. Po zdobyciu Warszawy hitlerowcy byli w moim mieszkaniu, wypytując się, gdzie jestem i kiedy wracam. To samo zresztą było w Wilnie, gdzie się znalazłem wraz z innymi uciekinierami i gdzie przez cały czas okupacji mnie poszukiwano.
Od tamtej pory minęło sporo czasu i na zachodzie wzrosło poczucie humoru. O Lechu Kaczyńskim Niemcy pisali: Nowe polskie kartofle. Dranie chcący opanować świat. Lech „Katsche" (mlaskający-red.) Kaczyński. Warszawska prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie publicznego znieważenia prezydenta RP, ale szybko je umorzyła z braku dowodów. Niemcy pouczyli wówczas Polaków, że „wolność prasy jest dobrem wysokiej rangi i działania przeciwko niej nie są ze względu na konstytucję możliwe”. Choć chyba nie do końca, bo żarty z holocaustu zostały jednak zakazane. Wolność prasy musiała też ustąpić większym celom, jakimi okazała się islamizacja Europy. Kanclerz Merkel zainteresowała się nawet cenzurą Facebooka.
Nad Wisłą „kartofle” stały się ulubionym określeniem hejterów atakującym braci Kaczyńskich. Jednak po wyborze Komorowskiego poczucie humoru nagle zanikło i twórca satyrycznej strony „antykomor.pl” został zatrzymany przez uzbrojony oddział ABW i skazany przez pozbawiony poczucia humory sąd.
Kwestia poczucia humoru polityków wróciła znowu dzięki holenderskiemu komisarzowi Timmermansowi, który „poczuł się dotknięty, że na okładkach polskiej prasy unijni liderzy i on sam zostali pokazani w nazistowskich mundurach”. Premier Szydło uważa, że Polityk na wysokim szczeblu nie powinien kierować się urazami. Czy jednak powszechne przekonanie, że europejscy przywódcy są mężami stanu ma jakieś solidne podstawy? Czy ubiegłoroczne nieprzejednanie Niemców wobec Grecji nie miało na pewno nic wspólnego z wizerunkami Merkel w esesmańskim mundurze? Może lepiej nie wystawiać na próbę poczucia humeru naszych panów i władców? Bo kto wie, jakie konsekwencje może mieć na przykład taki rysunek:
- Szczegóły
- Kategoria: Krótko
Jak "ustaliła Rzeczpospolita", niemiecki ambasador został wezwany do MSZ na poniedziałek. Informacja nie zawiera ani słowa o tym, jakie ma w dyplomacji znaczenie takie wezwanie. Sprawa jest dość oczywista, jeśli przyjrzymy się podobnym wezwaniom z przeszłości:
-
W Rosji ambasador Wielkiej Brytanii Tony Brenton został wezwany na dywanik do wiceministra spraw zagranicznych Władimira Titowa w związku z tym, że Instytut British Council wznowił działalność mimo zakazu rosyjskich władz.
-
Grzegorz Schetyna wezwał ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa, gdy ten obarczył Polskę winą za wybuch Drugiej Wojny Światowej.
-
Polski MSZ wezwał ambasadora USA w zawiązku z kontrowersyjną wypowiedzią dyrektora FBI, który obarczył Polaków współodpowiedzialnością za Holokaust.
-
W Niemczech ambasador USA wezwany do urzędu kanclerskiego w związku z podsłuchiwaniem Kanclerz Merkel.
Niemcom chyba jednak trudno uwierzyć w to, że Polaków stać na podobne działania wobec ich ambasadora. Jak podał niemiecki portal dw.de: niemieckie media dociekały, co miał na myśli rzecznik polskiego MSZ Artur Dmochowski, kiedy poinformował, że Rolf Nikel został zaproszony na rozmowę przez szefa polskiej dyplomacji. No i okazało się, że to samo co wszyscy: Taki krok ma w dyplomacji ściśle określone znaczenie i stanowi formę protestu wobec obcego państwa przez wezwanie w tym celu do siedziby MSZ jego ambasadora.
Tak trudno było „wolnej prasie” w Polsce to napisać?
Przy okazji Niemcy wspominają o liście Zbigniewa Ziobry do niemieckiego komisarza UE Oettingera. Jednak „wolna prasa” przeoczyła zdanie zaczynające się od „Nie mam Pańskiego tupetu, żeby pouczać Niemców”. Pominięto też cały katalog oburzających działań rządu Tuska, który pozostał bez reakcji komisarza (między innymi inwigilację dziennikarzy i wdarcie się służb do redakcji Wprost). To jest świat, który najwyraźniej w Niemczech nie istnieje. Nie pasuje im do obrazka.
Jeszcze bardziej dosadny (i niestety trafny) jest komentarz Ministra Ziobro pod adresem niemieckiego komisarza: Teraz usiłuje przedstawić Polskę, jako kraj, gdzie jest zagrożona wolność dziennikarska, i gdzie rząd wprowadza praktyki niemal totalitarne. To jest dowód wyjątkowej hipokryzji, nierzetelności, nieuczciwości i pychy, która przeradza się w butne pouczanie innych, w tym przypadku Polaków.
Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, że słowo „buta” pojawia się w polskiej mowie prawie wyłącznie w kontekście zachowań Niemców. Może choćby w celach edukacyjnych warto byłoby, aby się Niemcy z nim zapoznali. Może najłatwiej poprzez ilustrację z tą gębą: