Decyzja OPEC spowodowała gwałtowny spadek cen ropy (około 7%) i kursu rubla (blisko 4%). Z pewnością nie są z tego zadowoleni Rosjanie, którzy dążyli do zmniejszenia produkcji ropy (i zwiększenia cen). Jednak sytuacja nie jest taka jednoznaczna, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Oto kilka innych - poza wojną ekonomiczną z Rosją – czynników, które należy wziąć pod uwagę:

 

1. Koszty wydobycia ropy z łupków w USA stale maleją, ale i tak obecna cena ropy jest na granicy opłacalności (57 dolarów za baryłkę). Utrzymywanie się tak niskich cen może spowodować załamanie cen akcji firm wydobywczych (pojawiają się głosy, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną w tej branży).

 

2. Iranowi coraz bardziej zależy na unormowaniu stosunków z USA (między innymi z powodu ISIS). Najwyraźniej z wzajemnością. Już nie ma mowy o „państwie bandyckim” i „wielkim szatanie”, ale obserwujemy "zwycięstwo realizmu, racjonalności i pragmatyzmu". Teraz naczelnym wrogiem Ameryki będzie Rosja.

 

3. Niskie ceny ropy mogą wzmocnić pozycję prezydenta Obamy, która jest obecnie bardzo słaba. Po nowym roku z pewnością Republikanie będą chcieli powrócić do ustawy o rurociągu Keystone. Ma on umożliwić transport ropy z Kanady. Problem w tym, że wydobycie tej ropy jest równoznaczne z dewastacją środowiska naturalnego. To stanowi pretekst do sprzeciwu Demokratów. Walka o ten rurociąg jest jednym z ważniejszych elementów sporu politycznego w USA.

 

Polscy analitycy uważają, że „to informacja korzystna dla większości państw rozwiniętych i części rozwijających się, do których Polska z racji potrzeby importu ropy również się zalicza." Opinia kontrowersyjna. Biorąc bowiem pod uwagę powiązania cen surowców energetycznych można się obawiać także spadku cen węgla, co pogorszy i tak już złą sytuację polskich kopalń.

powyżej wykres zmian cen węgla (źródło).

 

A tak na marginesie 30% spadek cen ropy przełożył się jak dotąd na kilkuprocentowy spadek cen benzyny. Przy większym spadku z pewnością rząd będzie musiał skompensować sobie niższe wpływy do budżetu w inny sposób (w roku 2013 sama akcyza od paliw dała 26 mld).

Od czasu do czasu prasę obiegają sensacyjne informacje o polskim złocie, które opuściło kraj na początku II wojny światowej. Teoretycznie wojna się skończyła, a Polska jest wolnym krajem. Czemu więc zasoby złota składujemy za granicą (jak się okazuje w Wielkiej Brytanii)?

Aby uciszyć głosy sceptyków, NIK zbadał polskie rezerwy i czy faktycznie złoto fizycznie istnieje. Wyniki opisuje Michał Żuławiński na bankier.pl („Czy polskie złoto powinno wrócić do kraju?”):

Decyzja o zmianie miejsca przechowywania nie została podjęta ze względu na fakt, że Londyn jest głównym centrum finansowym, w którym odbywa się obrót hurtowy i inwestycyjny złotem. Utrzymywanie złota w BoE stwarza większe możliwości zarządzania zasobami kruszcu, z uwagi na to, że ułatwia rozliczenie transakcji związanych z fizycznym przemieszczeniem złota w skarbcu tego banku – stwierdza NIK.

Jednak zdaniem Żuławińskiego wątpliwości pozostają: Mimo tych zapewnień, pytanie o zasadność przechowywania polskiego złota za granicą wciąż pozostaje. Skoro bowiem a) NIK zgadza się z NBP, że obrót złotem nie stanowi źródła dochodów banku centralnego b) NBP podwyższa wymogi takich transakcji, a w ostatnich latach ich w ogóle nie przeprowadza c) przechowywanie złota w Banku Anglii kosztuje, to czy aby na pewno polskie złoto nie powinno wrócić do kraju?

Rosja chce przeciwdziałać spadkowi cen ropy, który nie jest dobry dla jej gospodarki. Dzisiaj na szczycie OPEC zaproponuje ograniczenie wydobycia.

Pomimo „łupkowej rewolucji” kraje OPEC wraz z Rosją nadal dominują wśród dostawców ropy naftowej. Prognozę zmian obrazuje poniższy wykres (źródło):

Antyrosyjskie media nie kryją satysfakcji („Tania ropa rozkłada Rosję. Proszą OPEC o podwyżki”). Bardziej wyważoną ocenę sytuacji można znaleźć na portalu biznesalert.pl: W wywiadzie dla chińskich mediów prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin przekonywał, że zniżkująca cena ropy naftowej jest przynajmniej częściowo efektem „politycznej manipulacji”. Nie wskazał w tym kontekście odpowiedzialności żadnego kraju, ale rosyjscy komentatorzy wskazali na „saudyjsko-amerykański spisek” przeciwko Rosji. - Polityczny czynnik jest zawsze obecny jeśli chodzi o ceny ropy naftowej. Ponadto w chwilach kryzysowych można odnieść wrażenie, że coraz większą rolę w cenach surowców odgrywa polityka – stwierdził przywódca Rosji..

Dlaczego odwołano prezesa Tarasa?

Najkrótszą i chyba najbardziej trafną odpowiedź na to pytanie dał szef jednego ze związków zawodowych:

Bez wątpienia odwołanie Tarasa ma również związek z tym, że wypomniał on rządowi całkowity brak zainteresowania spółką i to, że z jednej strony rząd chce mieć górnictwo, które spełnia określone cele społeczne.

A z drugiej strony wymaga od tej spółki zysków, jak od każdej działającej w warunkach rynkowych firmy.

Oto jedno z ostatnich wystąpień Tarasa:
Albo partie, te które rządzą i opozycyjne siądą i napiszą sensowny program, albo górnictwa nie będzie.

Nic dziwnego, że go odwołali. Jak śmiał przeszkadzać w zabawie w politykę?

 

Renomowane czasopismo The Economist znów wieszczy katastrofę gospodarczą Rosji. Tym razem jednak dopiero za dwa lata. Poza wskazanymi w poprzedniej notce dotyczącej propagandy ekonomicznej czynnikami analizowanymi, zwraca się uwagę na duże zadłużenie rosyjskich przedsiębiorstw: 500mld USD. Przy słabym rublu (notabene rubel nadal się umacnia i jego kurs wrócił do poziomu z początku listopada), przedsiębiorstwa miałyby problem ze spłatą kredytów. Czy jednak to powinno martwić Putina? Rosję stać na to, aby wspomagać przedsiębiorstwa w takiej sytuacji. Oczywiście nie za darmo. Putin może kontynuować strategię skupiania w ręku państwa udziałów w gospodarce, wzmacniając państwo i zwiększając jego udziały. Może więc się okazać, że Putin prowadzi wojnę ekonomiczną z głupkami, którzy wzmacniają tylko jego pozycję. Na dodatek dano mu do ręki silny oręż: sankcje (Polska mogła je odczuć dobitnie). W innych warunkach musiałby się liczyć z instytucjami międzynarodowymi. Teraz ma o wiele większą swobodę (właśnie zdjęto embargo na gruzińskie wino, a nałożono na żywność z Białorusi.

W każdym razie samą propagandą tej wojny wygrać się nie da. Minister Ławrow mówi twardo o powrocie do współpracy z UE: to już nie będzie wyglądało tak jak kiedyś – kiedy to UE dyktowała warunki! Tymczasem Polacy łudzą się, że „Sankcje za mocno szkodzą Rosji? Moskwa chce wrócić do rozmów z Unią” (tak brzmiał pierwotnie tytuł podlinkowanego artykułu).