- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
W ostatnich dniach GUS opublikował wiele interesujących danych związanych z demografią Polski. Perspektywy długoterminowe nadal są złe. Emigracja, wydłużenie życia i niska dzietność powoduje szybkie starzenie się społeczeństwa. Nie dziwią więc prognozy zmniejszania się ilości ludności. Jednak w krótszej perspektywie mamy szereg czynników pozytywnych z punktu widzenia budżetu państwa. W trzecim kwartale bieżącego roku nastąpił spadek ilości bezrobotnych (o 288 tys.) i wzrost ilości pracujących(p 325 tys). W rezultacie na 1000 pracujących przypada obecnie 928 niepracujących. Nastąpiła więc poprawa, gdyż w 2013 roku było 972 niepracujących na 1000 pracujących. Zmniejsza się też ilość emerytów i rencistów – prawie pół miliona w ciągu 5 lat.
Nawet bez pogłębionej analizy statystycznej wyniki te nie powinny dziwić. Obecnie wymiera pokolenie ludzi, którzy zostali wysłani na wcześniejsze emerytury w początkach tak zwanej „transformacji ustrojowej”. Zwolennicy tezy o „ukrytej eutanazji” twierdzą, że wpływ na zmniejszanie się ilości emerytów mają trudne warunki. Biorąc pod problemy służby zdrowia, pewnie mają trochę racji. Jednak raport GUS pod tytułem „Sytuacja demograficzna osób starszychi konsekwencje starzenia się ludności Polskiw świetle prognozy na lata 2014-2050” zwraca uwagę także na inne czynniki, wśród których może mieć znaczenie rosnąca samotność. Coraz mniej jest rodzin wielopokoleniowych.
Wykres: Struktura gospodarstw domowych z osobami w wieku 65 lat i więcej według składu rodzinnego w 2011 r.
Zobacz:
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Biorąc pod uwagę entuzjazm z jakim dotąd przyjmowano każdy większy spadek wartości rubla, trzeba przyznać, że obecna radość po decyzji OPEC jest umiarkowana. Co prawda „rubel idzie na dno wraz z ropą” (za 1 dolar trzeba zapłacić już ponad 50 rubli), co bardzo „boli Rosje”, a „Rosjanie zaczynają gromadzić zapasy”, ale nikt nie wieszczy rychłej katastrofy Rosji i upadku Putina. Nawet entuzjastyczne wróżby The Economist dają Putinowi kilka lat czasu ;-). Przykład tego tygodnika pokazuje, że pierwszą ofiarą obecnej wojny ekonomicznej nie jest ani Putin, ani Rosja, ale niezależna prasa „zachodu”. W Polsce nastąpił dodatkowo dziwny sojusz jawnie antypolskich mediów takich jak GW z kreującą się na patriotyczną i konserwatywną „Rzeczpospolitą” (według której rubel jest w stanie przedzawałowym – cokolwiek miałoby to oznaczać).
Tymczasem Putin mówi, że nic szczególnego się nie dzieje. Przynajmniej nie dzieje się nic szczególnego w Rosji (akurat ulice miast na zachodzie płoną, a szeregi „przyjaciół USA” chce opuścić Turcja).
Rosjanie dobrze wiedzą, że wojna musi boleć i żadnej „kolorowej rewolucji” tam nie będzie. Polscy dziennikarze niepotrzebnie się dziwią, że pomimo wzrostu cen i brakach w zaopatrzeniu niektórych produktów "Rosja kocha Putina”. Tak samo bezzasadne są złudzenia, że rosyjscy oligarchowie się zbuntują. Szczęście jakiego doświadczył Chodorkowski, któremu pozwolono opuścić łagry, raczej nie stanie się normą. Nawiasem mówiąc, Amerykanie chyba by się nawet ucieszyli, gdyby nagle byłego prezesa Jukosu spotkało jakieś nieszczęście. To, że cieszy się on nadal dobrym zdrowiem pokazuje, że poniższa ilustracja (źródło) jest mocno przesadzona:
Załóżmy więc, że Putin wie co robi i zastanówmy się, o co mu chodzi. Interesującą odpowiedź na to pytanie sformułował Dmitry Kalinichenko (tekst ten był cytowany na wielu portalach; obszerne fragmenty w polskim tłumaczeniu dostępne są tutaj - plagiat niejakiego SpiritoLibero). Działania Putina wydają się dobrze przemyślane i znamionują zdolność szybkiego analitycznego myślenia oraz podejmowania jasnych i wyważonych decyzji politycznych i gospodarczych. Nie robią one wrażenia chaotycznych, dlatego można się w nich dopatrywać jakiegoś z góry założonego planu. Autorem tego planu może być Siergiej Głazjew, który nie ma wątpliwości, że to Amerykanie zorganizowali Euromajdan dla własnych gospodarczych korzyści. Zdaniem Kalinichenki istotą tego planu jest wykorzystanie końca ery petrodolarów.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Decyzja OPEC spowodowała gwałtowny spadek cen ropy (około 7%) i kursu rubla (blisko 4%). Z pewnością nie są z tego zadowoleni Rosjanie, którzy dążyli do zmniejszenia produkcji ropy (i zwiększenia cen). Jednak sytuacja nie jest taka jednoznaczna, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Oto kilka innych - poza wojną ekonomiczną z Rosją – czynników, które należy wziąć pod uwagę:
1. Koszty wydobycia ropy z łupków w USA stale maleją, ale i tak obecna cena ropy jest na granicy opłacalności (57 dolarów za baryłkę). Utrzymywanie się tak niskich cen może spowodować załamanie cen akcji firm wydobywczych (pojawiają się głosy, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną w tej branży).
2. Iranowi coraz bardziej zależy na unormowaniu stosunków z USA (między innymi z powodu ISIS). Najwyraźniej z wzajemnością. Już nie ma mowy o „państwie bandyckim” i „wielkim szatanie”, ale obserwujemy "zwycięstwo realizmu, racjonalności i pragmatyzmu". Teraz naczelnym wrogiem Ameryki będzie Rosja.
3. Niskie ceny ropy mogą wzmocnić pozycję prezydenta Obamy, która jest obecnie bardzo słaba. Po nowym roku z pewnością Republikanie będą chcieli powrócić do ustawy o rurociągu Keystone. Ma on umożliwić transport ropy z Kanady. Problem w tym, że wydobycie tej ropy jest równoznaczne z dewastacją środowiska naturalnego. To stanowi pretekst do sprzeciwu Demokratów. Walka o ten rurociąg jest jednym z ważniejszych elementów sporu politycznego w USA.
Polscy analitycy uważają, że „to informacja korzystna dla większości państw rozwiniętych i części rozwijających się, do których Polska z racji potrzeby importu ropy również się zalicza." Opinia kontrowersyjna. Biorąc bowiem pod uwagę powiązania cen surowców energetycznych można się obawiać także spadku cen węgla, co pogorszy i tak już złą sytuację polskich kopalń.
powyżej wykres zmian cen węgla (źródło).
A tak na marginesie 30% spadek cen ropy przełożył się jak dotąd na kilkuprocentowy spadek cen benzyny. Przy większym spadku z pewnością rząd będzie musiał skompensować sobie niższe wpływy do budżetu w inny sposób (w roku 2013 sama akcyza od paliw dała 26 mld).
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Od czasu do czasu prasę obiegają sensacyjne informacje o polskim złocie, które opuściło kraj na początku II wojny światowej. Teoretycznie wojna się skończyła, a Polska jest wolnym krajem. Czemu więc zasoby złota składujemy za granicą (jak się okazuje w Wielkiej Brytanii)?
Aby uciszyć głosy sceptyków, NIK zbadał polskie rezerwy i czy faktycznie złoto fizycznie istnieje. Wyniki opisuje Michał Żuławiński na bankier.pl („Czy polskie złoto powinno wrócić do kraju?”):
Decyzja o zmianie miejsca przechowywania nie została podjęta ze względu na fakt, że Londyn jest głównym centrum finansowym, w którym odbywa się obrót hurtowy i inwestycyjny złotem. Utrzymywanie złota w BoE stwarza większe możliwości zarządzania zasobami kruszcu, z uwagi na to, że ułatwia rozliczenie transakcji związanych z fizycznym przemieszczeniem złota w skarbcu tego banku – stwierdza NIK.
Jednak zdaniem Żuławińskiego wątpliwości pozostają: Mimo tych zapewnień, pytanie o zasadność przechowywania polskiego złota za granicą wciąż pozostaje. Skoro bowiem a) NIK zgadza się z NBP, że obrót złotem nie stanowi źródła dochodów banku centralnego b) NBP podwyższa wymogi takich transakcji, a w ostatnich latach ich w ogóle nie przeprowadza c) przechowywanie złota w Banku Anglii kosztuje, to czy aby na pewno polskie złoto nie powinno wrócić do kraju?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Rosja chce przeciwdziałać spadkowi cen ropy, który nie jest dobry dla jej gospodarki. Dzisiaj na szczycie OPEC zaproponuje ograniczenie wydobycia.
Pomimo „łupkowej rewolucji” kraje OPEC wraz z Rosją nadal dominują wśród dostawców ropy naftowej. Prognozę zmian obrazuje poniższy wykres (źródło):
Antyrosyjskie media nie kryją satysfakcji („Tania ropa rozkłada Rosję. Proszą OPEC o podwyżki”). Bardziej wyważoną ocenę sytuacji można znaleźć na portalu biznesalert.pl: W wywiadzie dla chińskich mediów prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin przekonywał, że zniżkująca cena ropy naftowej jest przynajmniej częściowo efektem „politycznej manipulacji”. Nie wskazał w tym kontekście odpowiedzialności żadnego kraju, ale rosyjscy komentatorzy wskazali na „saudyjsko-amerykański spisek” przeciwko Rosji. - Polityczny czynnik jest zawsze obecny jeśli chodzi o ceny ropy naftowej. Ponadto w chwilach kryzysowych można odnieść wrażenie, że coraz większą rolę w cenach surowców odgrywa polityka – stwierdził przywódca Rosji..