- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Dlaczego odwołano prezesa Tarasa?
Najkrótszą i chyba najbardziej trafną odpowiedź na to pytanie dał szef jednego ze związków zawodowych:
Bez wątpienia odwołanie Tarasa ma również związek z tym, że wypomniał on rządowi całkowity brak zainteresowania spółką i to, że z jednej strony rząd chce mieć górnictwo, które spełnia określone cele społeczne.
A z drugiej strony wymaga od tej spółki zysków, jak od każdej działającej w warunkach rynkowych firmy.
Oto jedno z ostatnich wystąpień Tarasa:
Albo partie, te które rządzą i opozycyjne siądą i napiszą sensowny program, albo górnictwa nie będzie.
Nic dziwnego, że go odwołali. Jak śmiał przeszkadzać w zabawie w politykę?
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Renomowane czasopismo The Economist znów wieszczy katastrofę gospodarczą Rosji. Tym razem jednak dopiero za dwa lata. Poza wskazanymi w poprzedniej notce dotyczącej propagandy ekonomicznej czynnikami analizowanymi, zwraca się uwagę na duże zadłużenie rosyjskich przedsiębiorstw: 500mld USD. Przy słabym rublu (notabene rubel nadal się umacnia i jego kurs wrócił do poziomu z początku listopada), przedsiębiorstwa miałyby problem ze spłatą kredytów. Czy jednak to powinno martwić Putina? Rosję stać na to, aby wspomagać przedsiębiorstwa w takiej sytuacji. Oczywiście nie za darmo. Putin może kontynuować strategię skupiania w ręku państwa udziałów w gospodarce, wzmacniając państwo i zwiększając jego udziały. Może więc się okazać, że Putin prowadzi wojnę ekonomiczną z głupkami, którzy wzmacniają tylko jego pozycję. Na dodatek dano mu do ręki silny oręż: sankcje (Polska mogła je odczuć dobitnie). W innych warunkach musiałby się liczyć z instytucjami międzynarodowymi. Teraz ma o wiele większą swobodę (właśnie zdjęto embargo na gruzińskie wino, a nałożono na żywność z Białorusi.
W każdym razie samą propagandą tej wojny wygrać się nie da. Minister Ławrow mówi twardo o powrocie do współpracy z UE: to już nie będzie wyglądało tak jak kiedyś – kiedy to UE dyktowała warunki! Tymczasem Polacy łudzą się, że „Sankcje za mocno szkodzą Rosji? Moskwa chce wrócić do rozmów z Unią” (tak brzmiał pierwotnie tytuł podlinkowanego artykułu).
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Po latach propagandy za przyjęciem euro, pojawił się wreszcie profesjonalny raport na temat korzyści i zagrożeń. Opracował go Narodowy Bank Polski. Treść raportu analizuje Marek Pielach na portalu obserwatorfinansowy.pl:
Realne jest ryzyko, że polityka pieniężna prowadzona we Frankfurcie przez Europejski Bank Centralny będzie szła w kierunku niekorzystnym dla Polski. Mamy bowiem niski poziom PKB na głowę mieszkańca oraz niski poziom cen i wynagrodzeń. Dystans do strefy euro mierzony PKB per capita w cenach bieżących wynosił w 2013 roku aż 65 proc., a stawki godzinowe polskich pracowników odpowiadały tylko 29 proc. średniej płacy w strefie euro.
Warto przeczytać całość tej analizy. Miejmy nadzieję, że przeczytają to także politycy.
Niestety na początek wzięli się za to dziennikarze przerabiając jak wszystko na propagandę: Raport NBP: Wejście do strefy euro to szansa dla Polski.
Na tym samym portalu (ObserwatorFinansowy) ciekawa jest też analiza proponowanej przez premiera Piechocińskiego drogi Danii do strefy euro.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Odejście Tuska na wysokie stanowisko UE zbiegło się w czasie z powrotem tematu przyjęcia przez Polskę euro. Wywołało to plotki o tym, że Tusk złożył jakieś obietnice w zamian za stanowisko. W każdym razie wiemy już, że nia ma w tym żadnych przypadków. Portal bloombergbusinessweek.pl komentuje słowa nowego ministra spraw zagranicznych na temat euro:
Mało kto wie, że słowa te nie znalazły się w wystąpieniu szefa dyplomacji przypadkiem. I nie chodzi o to, by po raz setny powtarzać to, co politycy mówią od dawna. Chodzi o to, by partnerom z UE wysłać jasny sygnał: tak, pamiętamy o euro.
– Od jakiegoś czasu podczas nieoficjalnych rozmów z przedstawicielami UE coraz częściej spotykamy się z pytaniami, jakie Polska ma plany w sprawie wprowadzania u siebie euro – mówi „Businessweekowi" jeden z wysokich rangą polskich dyplomatów z Brukseli. Mało tego, pytania te coraz częściej pojawiają się wraz z sugestią, że nasz kraj, który uznawany jest w Unii za poważnego gracza i wskazywany jest jako jeden z jej liderów gospodarczych, powinien w końcu złożyć w sprawie euro jasną deklarację. – Takie przynajmniej jest oczekiwanie – mówi dyplomata. A jak wynika z naszych informacji, z podobnymi sugestiami spotykają się już nie tylko europosłowie czy dyplomaci, ale również ministrowie. – Usłyszałem, że to by pomogło nie tylko pozycji Polski, ale też samej strefie euro, która próbuje jakoś przezwyciężyć problemy i wyjść na prostą. Po zadyszce potrzebuje jakiegoś impulsu – dodaje.
Kiedyś politycy każdy idiotyzm tłumaczyli „wymogami Unii Europejskiej”. Teraz coś się zmieniło. Udają, że prowadzą suwerenną politykę.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Publikacje polskich ekonomistów i dziennikarzy ekonomicznych podważają sens ekonomii jako nauki. Polska ekonomia to pewien rodzaj magii na usługach propagandy. W starożytności różni wróżbici i prestidigitatorzy zachowywali podobny związek z rzeczywistością i podobnie posługiwali się magicznymi przedmiotami. Dla ekonomisty podstawowym przedmiotem magicznym są dane „przetwarzane” w arkuszu kalkulacyjnym.
Oto trzy bieżące przykłady na poparcie powyższej tezy:
1. Trwa realizacja projektu, który powstał w restauracji „Sowa i przyjaciele”, zasilenia rządu III RP pieniędzmi z NBP. Medialne przykrycie obejmuje nie tylko wykorzystanie zamieszania z wyborami, ale też publikacje przygotowujące do zawieszenia monetarystycznych dogmatów: niezależności banku centralnego oraz zakazu finansowania przezeń potrzeb pożyczkowych rządu. Publikację w „Rzeczpospolitej” artykułu podważająca sens tej doktryny można by przyrównać do podważania sensu ochrony życia przez „Gościa Niedzielnego”.