Na wojnie reguły ekonomii muszą zostać podporządkowane strategii walki. Nie ma się więc co dziwić, że dziennikarze chcą zakręcić kurek na rurociągu „Przyjaźń”. Bo – jak alarmuje "Rzeczpospolita" – korzystając z niego Polska finansuje wojnę Putina:

 

" Skoro Rosja stała się krajem agresywnym i nieodpowiedzialnym. Skoro na sankcje finansowe nałożone za rozpętanie konfliktu odpowiada własnymi. Skoro wreszcie nie chce naszych jabłek, serów czy mięsa, to czy mamy w nieskończoność finansować jej gospodarkę i budżet miliardami za ropę?"

 

Po prostu szok!

 

Nie do uwierzenia, na jakie wyżyny głupoty potrafią się wspiąć dziennikarze. Najzabawniejszy jest zarzut, że oni śmieli odpowiedzieć swoimi sankcjami na nasze. Rosja wydobywa około 500mln ton ropy - z czego 90% eksportuje. Polska importuje trochę ponad 20mln ton. A więc kilka procent całości - Rosjanie bez trudu opchną to Chińczykom.

 

Z drugiej strony te 20mln to kilkadziesiąt kursów tankowców (każdy kurs liczony w milionach). Ciekawe skąd? Może z Kanady, która właśnie zaczyna się wycofywać z sankcji, by nie szkodzić kanadyjsko-rosyjskim inwestycjom w przemyśle naftowym:

Przedstawiciel kanadyjskiego rządu powiedział, że jego kraj jak najbardziej przyłącza się do sankcji przeciwko Rosji, ale nie mogą one uderzać w kanadyjski interes gospodarczy.

Jeszcze niedawno premier Kanady Stephen Harper bardzo ostro wypowiadał się na temat Rosji i Władimira Putina, porównując go nawet do Adolfa Hitlera, a sytuację na Ukrainie do tej w Europie tuż przed wybuchem II wojny światowej.

 

 

Analitycy JPMorgan ostrzegają, że pogłąbianie się ukraińskiego kryzysu może wywołać efekt podobny do upadku Lehman Brothers, który rozpoczął kryzys finansowy. Jednak publicyści ekonomiczni zwracają uwagę na fundamentalne różnice w stosunku do lat 2008/2009. Cena ropy utrzymuje się na niskim poziomie (pomimo konfliktów na Ukrainie i w Iraku/Syrii). Z drugiej strony wpływ sankcji jest trudny do oszacowania. Konflikt ukraiński nie jest zdarzeniem nagłym a inwestorzy dostają sygnały do zmniejszenia zaangażowania mogącego narazić ich na nagłe pogorszenie sytuacji.

 

Wpływ ukraińskiego kryzysu zależy od branży. Najbardziej narażony jest oczywiście sektor finansowy. Ale eskalacja wojen handlowych może uderzyć także w inne sektory gospodarki:

 

.

 

Na ilustracji zmiany indeksu MSCI dla Rosji w sierpniu 2014.

Wskaźniki ekonomiczne za drugi kwartał br. pokazują znaczące ożywienie w gospodarce USA. Wzrost PKB o 4,2%. inwestycje podmiotów zagranicznych (real nonresidential fixed investment), które wzrosły aż o 8,4% (przewidywano 5,5%), To pokazuje wzrost atrakcyjności gospodarki amerykańskiej.

Znacząco wzrastają wydatki przedsiębiorstw (około 10%), co jest interpretowane jako oznaka ożywienia w gospodarce, wyrażająca się chęcią do angażowania pieniędzy w rozwój. Kryzys finansowy spowodował, że pieniądze były przez korporacje kumulowane i przeznaczane szybciej na wykup własnych akcji, niż nowe inwestycje. Teraz zaczęto więcej wydawać. Około 30,5 procent firm planuje zwiększenie wydatków w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Rok temu było to 27 procent. Cięcia w wydatkach planuje tylko 6,7 procent (przed rokiem 13).

 

Łatwiej jest też o kredyt. Wzrósł popyt na kredyt wśród dużych przedsiębiorstw.

 

Wszystko to wskazuje na koniec kryzysu finansowego w USA.

MSP przygotowuje ustawę o kontroli zagranicznych inwestycji kapitałowych. Urzędnicy chyba nie oglądają telewizji, bo doszli do wniosku, że nie każdy "inwestor" powinien być u nas witany jak Święty Mikołaj.

 

Oto jedno z odkryć, jakich dokonał nasz przemądry rząd:

 

Takie rozwiązania są stosowane na całym świecie” - wskazała Jabłońska-Twaróg. Jako przykład podała transakcję KGHM, który kupił kanadyjską spółkę górniczą Quadra FNX. Zgodę na transakcję musiał wydać kanadyjski minister przemysłu.

 

No brawo! 25 lat dzikiej wyprzedaży ich nie nauczyło, dopiero kanadyjski rząd!

 

To oczywiście żart. Wiadomo przecież, że chodzi o to, żeby bronić naszą gospodarkę przed przejęciem przez Ruskich.

 

Rosyjski zaborca nauczył nas patriotyzmu. Potem sowiecki okupant pozwolił odkryć siłę solidarności. Czy Putin wyleczy z głupoty? Nie – polska głupota wygląda na wieczną.

 

Związek Sadowników R.P. ustosunkował się do propozycji rekompensat, przedstawionych przez KE. Poniżej fragment oświadczenia:

Komunikat z 22 sierpnia to jedno wielkie rozczarowanie. Forma udzielanej pomocy (przez organizacje producenckie), stawki (obniżone o 50% dla indywidualnych producentów), termin obowiązywania, termin wypłacenia pomocy i nieuwzględnienie pewnych gatunków, to wyraźne postawienie Polski w zdecydowanie złej sytuacji. Nie możemy na to pozwolić, bo to właśnie my najbardziej odczujemy skutki rosyjskiego embarga, a absolutnie nie uważamy się za europejczyków drugiej kategorii.
Największą złość wywołuje zastosowanie, oficjalnie i dosłownie zapisanej zasady „kto pierwszy ten lepszy”. Nie zgadzamy się na to, że jako kraj, który w zeszłym roku wyeksportował do Rosji ponad 800 tys. ton owoców i warzyw, o wartości blisko 350 mln. Euro, będzie się „ścigał” z innymi, których rozmiar strat jest minimalny, o zaproponowane 125 mln. Euro pomocy skierowanej do ogrodników całej Unii Europejskiej. Nie jesteśmy sforą zgłodniałych psów, która będzie między sobą walczyła o ochłap rzucony przez „dobrego pana”, wzajemnie się przy tym zagryzając
.

Polska w sezonie 2012/13 stała się największym eksporterem jabłek na świecie. Cały nasz eksport wyniósł 1,2 mln ton i osiągnął wartość 438 mln euro. Z tego ponad połowa trafiła do Rosji: 677 tys. ton o wartości 256 mln euro.

Spożycie jabłek w Polsce spadło z 37 kg rocznie na osobę w roku 2002 do 8kg na osobę w roku 2007, aby w ubiegłych kilku latach wzrosnąć do około 15 kg na osobę.

Poziom konsumpcji zależy oczywiście od ceny jabłek. Jeszcze kilka lat temu cena w detalu kształtowała się niewiele powyżej 2zł za kilogram. Obecnie najczęściej około 4zł w detalu (cena giełdowa około 2zł).

Aby zrekompensować straty w eksporcie, Polacy musieliby podwoić konsumpcję (czyli wrócić do zjadania ponad 30kg rocznie). Niestety jak na razie akcja jedzenia jabłek na złość Putinowi nie przynosi żadnych efektów. W bieżącym roku zapowiadają się wyjątkowo wysokie zbiory. GUS szacuje je na 3,2 mln ton. Ale być może promocja cydru też coś by pomogła.