Polska znalazła się na 18-tym miejscu w zestawieniu najbiedniejszych państw świata! Wskaźnik biedy, jakim się posłużyli autorzy jest sumą bezrobocia i inflacji. Bo jeśli nie masz pracy, a ceny szybko rosną, to bieda cię nie minie.

Tego rodzaju wskaźnik był popularny przed erą internetu. Teraz mamy metody do bardziej precyzyjnych pomiarów. Być może nikt by nie robił takich zestawień, gdyby nie „odpowiednie” miejsce Rosji na nim.

Co prawda zestawienie to budzi wiele zastrzeżeń (pominięto w nim państwa co o których brak danych co do inflacji i/lub bezrobocia), ale dane są jak najbardziej obiektywne.

Wykaz 21 krajów (od ostatniego miejsca do pierwszego). W nawiasach inflacja+bezrobocie):

21. Finlandia: 11.80% (0.3%+11.5%)
20. Chile: 11.80% (0.3% + 11.5%)
19. Brazylia: 11.40% (6.5% + 4.9%)
18. Polska: 11.80% (0.3% + 11.5%)
17. Irlandia 11.80% (0.3% + 11.5%)
16. Filipiny 11.90% (4.9% + 7.0%)
15. Rosja 12.40% (7.5% + 4.9%)
14. Słowacja 12.57% (-0.1% + 12.7%)
13. Włochy 12.80% (0.1% + 12.7%)
12. Słowenia 13.03% (-0.9% + 13.9%)
11. Portugalia 13.03% (-0.9% + 13.9%)
10. Kolumbia 13.54% (2.9% + 10.7%)
9. Ukraina 14.20% (12.6% + 1.6%)
8. Urugwaj 15.96% (9.1% + 6.9%)
7. Chorwacja 17.70% (-0.1% + 17.8%)
6. Turcja 18.12% (9.3% + 8.8%)
5. Egipt 23.90% (10.6% + 13.3%)
4. Hiszpania 24.17% (-0.3% + 24.5%)
3. Grecja 27.10% (-0.7% + 27.8%)
2. Południowa Afryka 31.80% (6.3% + 25.5%)
1. Wenezuela 59.80% (52.7% + 7.1%)

Nawet taki toporny sposób kwalifikacji pozwala zauważyć, gdzie leży „zielona wyspa”. Poza wielkością tych danych ważne jest także długotrwałość utrzymywania się wskaźników. Jeśli to trwa długo – tak jak w Polsce, to bez wątpienia bezrobocie + inflacja przekłada się na biedę – niezależnie od poziomu opieki socjalnej.

Dodatkowo na sytuacji Polski mocno waży to, że taka bieda uderza głównie w młode pokolenie, które uważa się za stracone:

Dziś tych ludzi oskarża się o przerost aspiracji konsumpcyjnych. Ale czy przerostem można nazwać chęć posiadania pracy? Własnego mieszkania? Brak dóbr, do których ma dostęp pokolenie ich rodziców, budzi frustrację – ocenia. W porównaniu z 2008 r. zdecydowanie mniej nastolatków wierzy w to, że ich sukces zależy przede wszystkim od nich. Kiedy ankieterzy pytali o sposoby na znalezienie pracy, jako najbardziej skuteczne wskazywano znajomości. Inteligencja i zdolności znalazły się dopiero na czwartym miejscu.

źródło: Gazeta Prawna.

W strefie euro wskaźnik PMI (obrazujący przewidywania co do rozwoju gospodarczego) spadł w sierpniu do najniższego od 13-miesięcznego poziomu 50,7 (wobec 53,8 w lipcu).
Wartość wskaźnika równa 50 jest neutralna. Powyżej oznacza przewagę pozytywnych sygnałów na temat rozwoju. W Polsce jest jeszcze gorzej niż w strefie euro. Utrzymujący się od miesięcy PMI poniżej 50 zwiastuje „czarne chmury nad polską gospodarką”:

 

Ekonomiści komentują to uspokajająco: Rewizja założeń budżetowych to jeszcze nie pesymizm, bo nie ma mowy o ostrym hamowaniu gospodarki. Ale oznacza koniec pogodnego optymizmu z pierwszej połowy roku. Obniżając prognozę wzrostu, rząd zabezpiecza się przed ryzykiem budżetowych napięć na wypadek, gdyby hamowanie gospodarki rzeczywiście nastąpiło.

 

 

Na wojnie reguły ekonomii muszą zostać podporządkowane strategii walki. Nie ma się więc co dziwić, że dziennikarze chcą zakręcić kurek na rurociągu „Przyjaźń”. Bo – jak alarmuje "Rzeczpospolita" – korzystając z niego Polska finansuje wojnę Putina:

 

" Skoro Rosja stała się krajem agresywnym i nieodpowiedzialnym. Skoro na sankcje finansowe nałożone za rozpętanie konfliktu odpowiada własnymi. Skoro wreszcie nie chce naszych jabłek, serów czy mięsa, to czy mamy w nieskończoność finansować jej gospodarkę i budżet miliardami za ropę?"

 

Po prostu szok!

 

Nie do uwierzenia, na jakie wyżyny głupoty potrafią się wspiąć dziennikarze. Najzabawniejszy jest zarzut, że oni śmieli odpowiedzieć swoimi sankcjami na nasze. Rosja wydobywa około 500mln ton ropy - z czego 90% eksportuje. Polska importuje trochę ponad 20mln ton. A więc kilka procent całości - Rosjanie bez trudu opchną to Chińczykom.

 

Z drugiej strony te 20mln to kilkadziesiąt kursów tankowców (każdy kurs liczony w milionach). Ciekawe skąd? Może z Kanady, która właśnie zaczyna się wycofywać z sankcji, by nie szkodzić kanadyjsko-rosyjskim inwestycjom w przemyśle naftowym:

Przedstawiciel kanadyjskiego rządu powiedział, że jego kraj jak najbardziej przyłącza się do sankcji przeciwko Rosji, ale nie mogą one uderzać w kanadyjski interes gospodarczy.

Jeszcze niedawno premier Kanady Stephen Harper bardzo ostro wypowiadał się na temat Rosji i Władimira Putina, porównując go nawet do Adolfa Hitlera, a sytuację na Ukrainie do tej w Europie tuż przed wybuchem II wojny światowej.

 

 

Analitycy JPMorgan ostrzegają, że pogłąbianie się ukraińskiego kryzysu może wywołać efekt podobny do upadku Lehman Brothers, który rozpoczął kryzys finansowy. Jednak publicyści ekonomiczni zwracają uwagę na fundamentalne różnice w stosunku do lat 2008/2009. Cena ropy utrzymuje się na niskim poziomie (pomimo konfliktów na Ukrainie i w Iraku/Syrii). Z drugiej strony wpływ sankcji jest trudny do oszacowania. Konflikt ukraiński nie jest zdarzeniem nagłym a inwestorzy dostają sygnały do zmniejszenia zaangażowania mogącego narazić ich na nagłe pogorszenie sytuacji.

 

Wpływ ukraińskiego kryzysu zależy od branży. Najbardziej narażony jest oczywiście sektor finansowy. Ale eskalacja wojen handlowych może uderzyć także w inne sektory gospodarki:

 

.

 

Na ilustracji zmiany indeksu MSCI dla Rosji w sierpniu 2014.

Wskaźniki ekonomiczne za drugi kwartał br. pokazują znaczące ożywienie w gospodarce USA. Wzrost PKB o 4,2%. inwestycje podmiotów zagranicznych (real nonresidential fixed investment), które wzrosły aż o 8,4% (przewidywano 5,5%), To pokazuje wzrost atrakcyjności gospodarki amerykańskiej.

Znacząco wzrastają wydatki przedsiębiorstw (około 10%), co jest interpretowane jako oznaka ożywienia w gospodarce, wyrażająca się chęcią do angażowania pieniędzy w rozwój. Kryzys finansowy spowodował, że pieniądze były przez korporacje kumulowane i przeznaczane szybciej na wykup własnych akcji, niż nowe inwestycje. Teraz zaczęto więcej wydawać. Około 30,5 procent firm planuje zwiększenie wydatków w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Rok temu było to 27 procent. Cięcia w wydatkach planuje tylko 6,7 procent (przed rokiem 13).

 

Łatwiej jest też o kredyt. Wzrósł popyt na kredyt wśród dużych przedsiębiorstw.

 

Wszystko to wskazuje na koniec kryzysu finansowego w USA.