- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Argentyna zwróciła się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o wszczęcie postępowania przeciwko USA z tytułu ich działań w sprawie argentyńskiego zadłużenia. Zdaniem wnioskodawców Stany Zjednoczone "dopuściły się naruszenia suwerenności Argentyny oraz immunitetów w rezultacie prawnych decyzji podjętych przez sądy USA".
Na portalu argumenty.net opublikowaliśmy tekst o historii gospodarczej Argentyny, pozwalający zrozumieć skąd się wziął ten problem zadłużenia. Inaugurujemy w ten sposób nowy dział poświęcony historii gospodarczej świata.
- Szczegóły
- Kategoria: Historia gospodarcza świata
Historia gospodarcza Argentyny może być fascynująca i pouczająca. Powinna ona wzbudzić zainteresowanie zwłaszcza teraz, gdy ten kraj stał się jednym z głównych uczestników ekonomicznej wojny w globalnej skali (prasa donosi, że właśnie Argentyna zwróciła się w czwartek do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o wszczęcie postępowania przeciwko USA z tytułu ich działań w sprawie argentyńskiego zadłużenia1).
Wstęp
Gdyby Norman Davis pisał o Argentynie, a nie o Polsce, nie musiałby zmieniać tytułu swej głośnej książki „Boże Igrzysko”. Także metaforyczny film Kieślowskiego „Podwójne życie Weroniki” można by odnieść do tego „dalekiego kraju”. Dlatego Polaków powinno szczególnie interesować to, co się dzieje w ojczyźnie Papieża Franciszka. I tu pojawia się poważny problem. Prawie wszystkie dostępne w Polsce teksty dotyczące historii Argentyny są tekstami propagandowymi. Dlaczego tak się dzieje? Leżący gdzieś na końcu świata kraj łatwo czynić tematem bajek, noszących pozory opisów rzeczywistości. Ale w grę może wchodzić także coś innego. Historia tego kraju nieodparcie nasuwa refleksje na temat roli etyki w życiu gospodarczym i społecznym. A to dla przeoranej liberalizmem świadomości Europejczyków jest nie do zaakceptowania.
Czytaj więcej: Krótki zarys historii gospodarczej Argentyny (cz. 1)
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Książka Scotta Adamsa „Zasada Dilberta” stała się bestselerem na całym świecie. Jest to zbiór celnych i zabawnych komentarzy krytykujących życie w korporacji. W najnowszym dziele zatytułowanym "How to make more money in stocks" (jak zarobić więcej pieniędzy na akcjach), Dilbert skupia się na krytyce sektora finansowego. Adams mówi bez ogródek: doradcy inwestycyjni muszą jakoś uzasadnić swe wysokie zarobki, dlatego uprawiają rodzaj magii, która nie ma nic wspólnego z racjonalnym myśleniem. Badania potwierdzają, że wyniki uzyskiwane przez fundusze inwestycyjne w dłuższym czasie nie przekraczają średniej. Dlatego tak zwana gra na giełdzie zgodnie z ich radami to czysta strata czasu. O wiele prościej i bez zbędnego ryzyka jest inwestycja w fundusze typu ETF (które odzwierciedlają indeks całej giełdy) dla rosnących giełd.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Białorusinie się cieszą, że nadchodzą złote czasy dla ich rolnictwa. Bo po embargo na zachodnie (w tym polskie) płody rolne ktoś musi zapełnić pustkę na rosyjskim rynku.
Wygranym powinien być także Leszek Balcerowicz, gdyż polakom na pocieszenie przydałyby się audycje telewizyjne, w których ten Wielki Ekonomista wyjaśniałby, że kapitał nie ma narodowości.
Minister Gospodarki poinformował Polaków przez telewizornię, że to „wojna handlowa”. Rolnicy zapewne od razu poczuli się lepiej: wojna to wojna. Dobrze, że nie wezwał, byśmy więcej jedli. Nasi politycy nie utworzą jakiegoś plutonu i nie pojadą uzbrojeni w zapas jabłek na Ukrainę, aby obrzucać nimi „terrorystów”. Musimy zatem z wyrozumiałością przyjmować ich rozumienie polskiej „racji stanu”. Jeśli konsekwencje ich działań będą narastać, jest szansa na upamiętnienie w kalendarzu kolejnej polskiej klęski.
- Szczegóły
- Kategoria: Monitor gospodarczy
Prasa donosi o gwałtownej utracie wartości przez polską walutę.
Historyjki tłumaczące takie zmiany bywają różne. Dla jednych komentatorów „wytłumaczenie tak silnego osłabienia jest standardowe – to strach przed eskalacją konfliktu na Ukrainie i wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie”. Dla innych innych ważniejsze jest to, że „silniejszy dolar w relacji do euro uderza w waluty wschodzące, do których zaliczany jest złoty”.
Takie analizy byłyby jedynie rozrywką dla spekulantów, gdyby nie horrendalne kredyty, jakie Polacy wzięli w obcych walutach. Trudno się spodziewać, aby zaostrzanie konfliktu na Ukrainie nie dało takiego efektu na rynku walutowym. Ale skoro władza mówi, że musi boleć, to widać musi.