MSP przygotowuje ustawę o kontroli zagranicznych inwestycji kapitałowych. Urzędnicy chyba nie oglądają telewizji, bo doszli do wniosku, że nie każdy "inwestor" powinien być u nas witany jak Święty Mikołaj.

 

Oto jedno z odkryć, jakich dokonał nasz przemądry rząd:

 

Takie rozwiązania są stosowane na całym świecie” - wskazała Jabłońska-Twaróg. Jako przykład podała transakcję KGHM, który kupił kanadyjską spółkę górniczą Quadra FNX. Zgodę na transakcję musiał wydać kanadyjski minister przemysłu.

 

No brawo! 25 lat dzikiej wyprzedaży ich nie nauczyło, dopiero kanadyjski rząd!

 

To oczywiście żart. Wiadomo przecież, że chodzi o to, żeby bronić naszą gospodarkę przed przejęciem przez Ruskich.

 

Rosyjski zaborca nauczył nas patriotyzmu. Potem sowiecki okupant pozwolił odkryć siłę solidarności. Czy Putin wyleczy z głupoty? Nie – polska głupota wygląda na wieczną.

 

Związek Sadowników R.P. ustosunkował się do propozycji rekompensat, przedstawionych przez KE. Poniżej fragment oświadczenia:

Komunikat z 22 sierpnia to jedno wielkie rozczarowanie. Forma udzielanej pomocy (przez organizacje producenckie), stawki (obniżone o 50% dla indywidualnych producentów), termin obowiązywania, termin wypłacenia pomocy i nieuwzględnienie pewnych gatunków, to wyraźne postawienie Polski w zdecydowanie złej sytuacji. Nie możemy na to pozwolić, bo to właśnie my najbardziej odczujemy skutki rosyjskiego embarga, a absolutnie nie uważamy się za europejczyków drugiej kategorii.
Największą złość wywołuje zastosowanie, oficjalnie i dosłownie zapisanej zasady „kto pierwszy ten lepszy”. Nie zgadzamy się na to, że jako kraj, który w zeszłym roku wyeksportował do Rosji ponad 800 tys. ton owoców i warzyw, o wartości blisko 350 mln. Euro, będzie się „ścigał” z innymi, których rozmiar strat jest minimalny, o zaproponowane 125 mln. Euro pomocy skierowanej do ogrodników całej Unii Europejskiej. Nie jesteśmy sforą zgłodniałych psów, która będzie między sobą walczyła o ochłap rzucony przez „dobrego pana”, wzajemnie się przy tym zagryzając
.

Polska w sezonie 2012/13 stała się największym eksporterem jabłek na świecie. Cały nasz eksport wyniósł 1,2 mln ton i osiągnął wartość 438 mln euro. Z tego ponad połowa trafiła do Rosji: 677 tys. ton o wartości 256 mln euro.

Spożycie jabłek w Polsce spadło z 37 kg rocznie na osobę w roku 2002 do 8kg na osobę w roku 2007, aby w ubiegłych kilku latach wzrosnąć do około 15 kg na osobę.

Poziom konsumpcji zależy oczywiście od ceny jabłek. Jeszcze kilka lat temu cena w detalu kształtowała się niewiele powyżej 2zł za kilogram. Obecnie najczęściej około 4zł w detalu (cena giełdowa około 2zł).

Aby zrekompensować straty w eksporcie, Polacy musieliby podwoić konsumpcję (czyli wrócić do zjadania ponad 30kg rocznie). Niestety jak na razie akcja jedzenia jabłek na złość Putinowi nie przynosi żadnych efektów. W bieżącym roku zapowiadają się wyjątkowo wysokie zbiory. GUS szacuje je na 3,2 mln ton. Ale być może promocja cydru też coś by pomogła.

Jedna z „miejskich legend” głosi, że kiedyś małpie udało się zdać test wstępny na jeden z uniwersytetów. Oczywiście przypadkowe skreślanie odpowiedzi (co małpy można nauczyć) daje jakieś szanse. W przypadku zadań niewerbalnych szanse człekokształtnych rosną i można nawet podejrzewać je o przejawy myślenia.

Ekonomiści traktują niektóre państwa tak, jak te małpy. Nawet jeśli dostrzegają w ich działaniach jakieś pozytywy, to wypada się dziwić – tak jak tym małpom. Do takich krajów należą Węgry. W ubiegłym roku dziwiono się, że w I kwartale 2013 r. gospodarka Węgier wyszła z recesji i osiągnęła nieoczekiwanie wysokie tempo ekspansji 0,7 proc. w ujęciu kwartalnym, wobec -0,9 proc. rdr. W tym samym kwartale polski PKB wzrósł o 0,4 proc. rdr i 0,1 proc. kdk (rdr = rok do roku, kdk = kwartał do kwartału).

 

W tym roku okazuje się, że zagrażająca demokracji polityka Orbana rozpedziła gospodarkę Wegier w sposób trwały. W drugim kwartale tego roku Węgry pod wodzą Viktora Orbana zanotowały wzrost PKB na poziomie 3,9 proc. – to najlepszy wynik od 2006 roku. Choć wiele reform wdrożonych przez rząd Fidesz poddawanych jest krytyce, obrany kierunek powoli zaczyna przynosić wymierne korzyści.

Doszło do ugody między rządem USA Bank of America. Bank ma zapłacić 17 mld USD za narażenie na straty klientów poprzez sprzedaż papierów wartościowych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi wysokiego ryzyka. Chodzi o operacje, które stały się jedną z przyczyn kryzysu w 2008 roku. Klienci otrzymają część tych pieniędzy (resztę zatrzyma rząd) i dzięki temu stracą prawo dochodzenia swych praw z tego tytułu na drodze procesów cywilnych. Kwota może wydawać się szokująco duża (w przypadku JP Morgan było to 13mld, a Citygroup 7 mld). To jednak nie wyrówna strat klientów. Sam Merrill Lynch (przejęty przez Bank of America) w ciągu roku przed kryzysem stracił 19mld. Jest ona krytykowana przez organizacje konsumenckie. Między innymi za to, że ocenę rzeczywistej wysokości wynegocjowanej ugody utrudniają manewry podatkowe oraz różnego rodzaju kruczki stosowane przez księgowych. Umowa nie zawiera także szczegółowych ustaleń w sprawie programu pomocy dla właścicieli domów.

 

Ta umowa chroni po prostu bank w sposób, na jaki nie ma co liczyć na przykład próbująca uniknąć bankructwa Argentyna.

 W Niemczech trwa spór wokół wprowadzonej przez parlament ustawy wprowadzającej płacę minimalną. W zasadzie nie ma w tych wypowiedziach żadnych nowych argumentów. Media piszą, że, długotrwale bezrobotni i osoby bez kwalifikacji zawodowych będą bez szans, »pokolenie praktykantów« może się zwijać, fryzjer będzie droższy, a dla niższej klasy średniej stanie się luksusem. Pojawiają się też argumenty specyficzne dla naszych bogatych sąsiadów: będzie więcej pracy na czarno, a miejsca pracy powędrują za wschodnią granicę. Te obawy nie są bezpodstawne nie są bezpodstawne. Świadczy o tym choćby przenoszenie do Polski działalności logistycznej Amazona. W argumentach zwolenników płacy minimalnej najważniejszy zdaje się wymóg sprawiedliwości. Problem w tym, że jest to próba prawnego regulowania zasad etyki. W etyce chrześcijańskiej istnieje pojęcie godnego wynagrodzenia. Godnego, czyli takiego, które pozwala pracownikowi utrzymać rodzinę. Rolą państwa powinno być przede wszystkim dbanie o ład gospodarczy w którym godne wynagradzanie pracowników nie pozbawia działalności gospodarczej sensu ekonomicznego. Tak niestety dzieje się w Polsce. W Niemczech dzieki wdrożeniu społecznej gospodarki rynkowej było inaczej. Ten system jest niszczony przez socjalizm z jednej strony a monetaryzm z drugiej. Płaca minimalna to próba leczenia skutków, a nie radzenia sobie z powyższymi przyczynami. Etyczny efekt płacy minimalnej możemy obserwować w Polsce. Pracodawca płacący wynagrodzenie w tej wysokości zostaje z automatu zwolniony z rozterek moralnych. Politycy uważają, że na tyle nas stać i każdego musi być stać (nawet jeśli grozi mu bankructwo). Relacje osobowe schodzą na plan dalszy.