Opisuje to portal www.bankier.pl: „Rekordzistą pod względem kar i pozasądowych odszkodowań jest bank JP Morgan Chase. Tylko w poprzednim kwartale musiał wyłożyć blisko miliard dolarów za machlojki jednego ze swych traderów, zwanego „londyńskim Wielorybem”.

Afera „wielorybnicza” to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Bankierzy JP Morgana mają na karku już chyba wszystkie agendy amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości, które zajmowały się kwestią ustawiania stawek LIBOR, manipulacjami na rynku energii i surowców. Ale najbardziej kosztowne dla banku mogą się okazać „nieprawidłowości” w segmencie kredytów hipotecznych.

Zazwyczaj dobrze poinformowana gazeta „The Wall Street Journal” donosi, że JP Morgan osiągnął w tej sprawie porozumienie z Departamentem Sprawiedliwości. W ramach ugody bank ma ponoć zapłacić 13 mld dolarów kar i odszkodowań, z tego 4 mld USD na rzecz Federalnej Agencji Finansowania Mieszkalnictwa (FHFA). Według agencji Bloomberga porozumienie mieli negocjować osobiście prezes JP Morgan Jamie Dimon oraz prokurator generalny Stanów Zjednoczonych Eric Holder”.

 

 

Strona internetowa www.healthcare.gov jest jednym z istotnych elementów reformy ubezpieczeń w USA. Okazuje się jednak, że jej twórcy nie przewidzieli olbrzymiego obciążenia na starcie programu i pojawiły się poważne problemy. Mogą one wręcz zagrozić całej reformie.   

„Puls Biznesu” pochyla się nad losem słabo opłacanych pracowników. Oczywiście chodzi o Wielką Brytanię, bo w Polsce nie ma takich problemów ;-). Piszą, że na wyspach „odsetek niskich płac należy do najwyższych w rozwiniętym świecie”. Tyle że im chodzi o „Living Wage”, czyli płace godziwe, za które da się normalnie żyć. Są one oceniane na 8,55 funta za godzinę w Londynie i 7,45 funta poza metropolią. Niżej zarabiało 25 proc. kobiet i 15 proc. mężczyzn. W Polsce podobny odsetek otrzymuje najniższe wynagrodzenie, które nawet dla samotnych osób trudno uznać za „living wage”.

 

Wygląda więc na to, że według Brytyjczyków nie jesteśmy rozwinięci. Nie dość im, że znowu wygrali z nami w piłkę?

W czasie „government shutdown” cena złota spadła o 3,35%. Analitycy giełdowi jak zwykle mają bardzo mądre wyjaśnienie. Są nim fundusze, które pozwalają spekulować na zmiennościach. Czyli jeśli spekulant wystraszy się, że jego spekulacje zachwieją rynkiem, to może pospekulować na tym strachu. Czekamy na następne piętro (fundusz spekulujący na ilości spekulantów, którzy wystraszyli się efektów swych spekulacji).

Kiedyś portal bussinesinsider.com opublikował ciekawy zestaw nietypowych wskaźników ekonomicznych. Na przykład im bardziej atrakcyjne kelnerki, tym sytuacja na rynku gorsza. No bo w lepszych czasach ładne dziewczyny znajdą bardziej atrakcyjną pracę.

Na analogicznej zasadzie można zaproponować wskaźnik innowacyjności oparty o zarobki inżynierów. W branży informatycznej średnia w USA wygląda następująco:

  • Software Developer: $89tys

  • Java Developer: $94tys

  • Software Engineer: $94tys

  • Senior Software Engineer: $98tys

W Dolinie Krzemowej zarobki razem z wszystkimi bonusami zaczynają się od $165tys.

W Polsce średnia wynosi około $24tys, a na prowincji nawet o połowę mniej.

Może więc nasi mędrcy przestali by wreszcie łaskawie p*lić o innowacyjnej gospodarce?